EYELESS JACK: DEAD HEARTS

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Jestem Nathalie. Zwyczajna dziewczyna, ze zwyczajnym życiem. No dobra. Może nie tak zwyczajnym. Normalni ludzie nie mieszkają w środku lasu. Mówię poważnie. Moi rodzice to para dość sławnych pisarzy i dawno temu kupili ten dom. Myślę, że wtedy kierowała nimi zwykła chęć ucieczki od natrętnych fanów ale żeby od razu mieszkać w lesie? To chyba lekka przesada. Wracając do tematu, właśnie siedzę na nudnej lekcji w szkole, a moja najlepsza przyjaciółka rzuca kulkami papieru w nauczycielkę. Czasem zastanawiam się jak wyglądałoby moje życie gdybym nie mieszkała w tej wsi.

Usłyszałam chrząknięcie nad moją głową.

-Jeśli tak bardzo nudzi cię moja lekcja to możesz wyjść.

-Przepraszam - zarumieniłam się ze wstydu - zamyśliłam się.

Nauczycielka zmierzyła mnie srogim wzrokiem i wróciła do pisania czegoś na tablicy.

-Yo dziewczynki, co dziś robimy?

-Hej Chris - odparłam.

Chris chodzi do przeciwnej klasy, ale znamy się bo mieszka nie daleko na skraju lasu.

-Planujemy iść do kina wieczorem, idziesz z nami? - widziałam jak oczy Stevie lśnią z podniecenia. Była w nim zakochana po uszy, a mnie to bawiło.

-Jasne - uśmiechnął się - muszę lecieć. Widzimy się później.

-Z czego ty się tak cieszysz? - spytała, gdy chłopak odszedł.

-A z niczego.

Westchnęła a na jej twarzy pojawił się uśmiech.

-Też byś sobie kogoś znalazła.

-Ale ty wiesz, że wy nie jesteście razem, prawda?

-Ale kiedyś będziemy. Zobaczysz.

-Chodź już - zaśmiałam się.

Jak mówiłam. Moje życie nie jest jakoś specjalnie skomplikowane. Nie jestem specjalnie uzdolniona jak moi rodzice, ani nie wzdycham na widok żadnego celebryty. Dlatego zawsze bawiły mnie te przyziemne problemy innych. Czasami mam wrażenie, że tu nie pasuje. Bo wyglądam inaczej, nie mam problemów w co się ubrać ani jak uczesać. Moje zachowanie też nie jest jak u prawdziwej damy, często się potykam nawet na prostej drodze a czasem jestem uchlapana farbą. Moja mama twierdzi, że jestem lekkoduchem i widzę świat w pozytywnym świetle. Cóż, to prawda.

-Mamo, wychodzę! - krzyknęłam.

-Gdzie idziesz?

-Do kina z Chrisem i Stevie. Wrócę o dziewiątej.

-Tylko na siebie uważaj.

-Dobrze.

Gdy przyszłam, chłopak już czekał na mnie pod swoim domem. Ściągnęłam słuchawki i przywitałam się z nim.

Lubiłam spędzać z nimi czas. Z resztą, tylko oni byli w pobliżu.

Ogromny las praktycznie otacza to miasto. Jeśli chce się dostać do domu muszę wejść pod górkę i prosto przed siebie. To najszybsza droga. Moja przyjaciółka mieszka u podnóża tego pagórka, a on pod lasem. W przeciągu kilometra to jedyne domy znajdujące się obok lasu. Większość twierdzi, że w mieście jest bezpieczniej. Wcale nie z powodu dzikich zwierząt, które zamieszkują dzicz. Ludzie boją się morderców. Tak, dokładnie. Morderców. Podobno mają swoją siedzibę gdzieś daleko w lesie i ciężko ją znaleźć. Czy w to wierzę? Oczywiście! Dają o sobie znać. Bardzo głośno. Bo widzicie, mieszkam na samej górze, tuż pod strychem i tak się ciekawie składa, że widok z mojego balkonu rozciąga się na las. Często jest otwarty 24/7 dlatego, że jest strasznie gorąco. Więc czasem w nocy słychać jak ktoś się wydziera. Dlaczego nie zadzwoniliśmy po policję? A po co? Tylko tędy przechodzą, nim by tu dojechali, oni już dawno byliby gdzieś w pizdu w tym cholernym lesie. Nie zrozumcie mnie źle. Mieszkanie w takim miejscu wydaje się być spoko, gorzej, że rodzice nie pozwalają mi iść bardziej w głąb. I nie chcą powiedzieć dlaczego. Nigdy tego nie rozumiałam, przecież skoro tu mieszkamy i jeszcze żyjemy to jeśli wybiorę się na spacer to raczej wrócę, no nie?

-Może cię odprowadzę? - spytał, gdy stanęliśmy pod jego domem.

-Nie trzeba - uśmiechnęłam się - poradzę sobie.

-A jak...

-Nic mi nie będzie Chris. Mieszkam tu od prawie szesnastu lat i nadal dycham.

-Masz cholerne szczęście, Nat.

-Ktoś musi, no nie?

Pożegnałam się z nim, założyłam słuchawki, puściłam 5 Second Of Summer - Girls talk boys i ruszyłam przed siebie.

Szłam tanecznym krokiem śpiewając pod nosem. Nagle coś minęło mi przed oczami. Potknęłam się o korzeń i wylądowałam w błocie. Super - pomyślałam.

-Wielkie dzięki! - wykrzyczałam niewiele myśląc.

Podniosłam się, trochę otrzepałam i wściekła znów ruszyłam do przodu. Mama mnie zabije - myślałam.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro