IX

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Uprzedzam, ten rozdział zaczyna się z perspektywy Harvey'a. Miłego czytanka 😉

------------------------------------------------------

Od razu kiedy zorientowałem się, że Emily zniknęła, zawiadomiłem policję. Przejrzałem jej wszystkie notatki, zdjęcia, rzeczy, rysunki i nagrania. Byłem roztrzęsiony i wystraszony, liczyła się każda sekunda. Następnego dnia od jej zniknięcia odwiedziłem tamtego starego mężczyznę, ale zbył mnie słowami: nie obchodzi mnie to, trzeba było się w to nie mieszać. Następnie z nadzieją, że ją znaleźli i nic jej nie jest, poszedłem na komisariat. Powiedzieli mi, że jeszcze nic nie znaleźli, żadnych śladów. Potem jeszcze poszedłem na tamto osiedle. Wołałem ją, licząc, że może po prostu się zgubiła. Szukałem jej dniami i nocami, powoli tracąc nadzieję na to, że jeszcze żyje.

***

Siedziałam sama pośród nieprzeniknionej ciemności. Było mi trochę zimno, a mój żołądek domagał się czegoś do jedzenia. Nie widziałam Briana przez dłuższy czas. Mam nadzieję, że mnie nie oszukał i pomoże mi się stąd wydostać.

Pomyślałam o Harvey'u, ciekawe czy mnie szuka. Jeśli Brian mi nie pomoże, to mogę liczyć na niego. Oby.

Zaczęłam nucić jakąś melodię. Nie mogłam sobie przypomnieć co to była za piosenka. Po chwili odpłynęłam w objęcia Morfeusza.

Śniła mi się moja mama. Śmiała się i tuliła mnie do siebie. Potem Harvey, siedzieliśmy w restauracji, a on opowiadał mi jakieś historie. A następnie Brian. Stał na przeciw mnie i się uśmiechał, ale nie mogłam się ruszyć by do niego podejść.

Obudził mnie dopiero dźwięk gwałtownie otwieranych drzwi.

-Brian? - Spytałam, kiedy on rozwiązywał sznur.

-Cii... - złapał mnie za rękę i pociągnął za sobą.

Rozejrzał się wokół zanim wyszliśmy na zewnątrz, a potem ciągnąc mnie za sobą, zaczął biec. Starałam się nie potykać, ale w końcu musiałam zaliczyć glebę.

Zatrzymał się na skraju lasu.

-Uciekaj.

-Chodź ze mną Brian.

-Nie mogę.

Nie zważyłam na jego słowa i pociągnęłam go za sobą. Po cichu weszliśmy do motelu, a potem do mojego pokoju. Wszystkie rzeczy były porozwalane.

-Przez chwilę będziemy tu bezpieczni. Zaczekamy do rana, a potem wyjedziemy stąd.

Popatrzyłam na niego i uśmiechnęłam się, nie zostawię go tu. Muszę mu się jakoś odwdzięczyć.

------------------------------------------------------

Mam dla was kolejną porcję informacji (znaczy o ile ktoś o tym nie wie):

( ͡° ͜ʖ ͡° )( ͡° ͜ʖ ͡° )( ͡° ͜ʖ ͡° )

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro