LAUGHING JACK: I SEE YOUR TRUE COLORS

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Mordeczki wy moje, dziś moja rocznica. Dlatego zapraszam was do małej zabawy: Q&A, czekam na wasze pytania. Pytajcie o wszystko co chcecie, postaram odpowiedzieć na wszystkie.

Macie na to 24 H

START: 14:00

------------------------------------------------------

Siedziałam na krawężniku jedząc watę cukrową, a jakiś chłopak w stroju clowna wygrywał na akordeonie wesołą melodię.

Wpatrując się w białe pudełeczko z pozłacanymi elementami, wspominałam tamtą chwilę. Nagle muzyka się urwała, a ze szkatułki wyskoczył pajacyk. Miał różowe włosy, kolorowy makijaż na twarzy i mieniącą się, kolorową bluzkę. Dostałam go kiedyś od dziadka, zajmował się ich produkcją. Uwielbiam słuchać tej melodii, odstresowuje mnie i sprawia, że nagle wszystkie moje problemy znikają. Zamknęłam pajacyka z powrotem w środku i po raz kolejny zakręciłam korbką. Uwielbiam to robić.

-Izabelo, usiądź już wreszcie - śmiała się moja mama. Biegiem zajęłam miejsce przy stole.

Witałam się z każdym z gości po kolei. Gdy przyszli moi dziadkowie, rzuciłam im się na szyje ze szczęścia.

Mama przyniosła ogromny tort z siedmioma świeczkami. Zdmuchnęłam wszystkie na raz, po cichu wypowiadając życzenie.

-Mamy coś dla ciebie skarbie - dziadek wyjął coś z torby, a ja skakałam ze szczęścia. Przeżyłam małe rozczarowanie, kiedy zobaczyłam pudełeczko.

-Co to jest? - Spytałam.

-Zakręć korbką - uśmiechnął się, a ja zadowolona zakręciłam nią do oporu. Najpierw usłyszałam doskonale znajomą mi melodię, a potem ze środka wyskoczył mały pajacyk.

Pamiętam, jak pewnego dnia zastałam mamę trzymającą mój prezent od dziadka nad koszem na śmieci. Panicznie bała się clownów. Nie wiem dlaczego, są tacy mili i kolorowi, ich nie da się bać. A jednak ona bała się panicznie. Dlatego też nigdy nie zabrała mnie do cyrku.

Chyba już po raz setny zakręciłam korbką. Zamknęłam oczy i z uśmiechem na ustach wsłuchiwałam się w dzięki Pop Goes The Weasel. Nagle melodia zaczęła brzmieć jakoś inaczej, bardziej mrocznie. Spojrzałam na kręcącą się powoli korbkę. Może coś się popsuło? Wzięłam pudełko do ręki i zaczęłam mu się uważnie przyglądać. Wystraszyłam się, gdy różowowłosy pajacyk wyskoczył ze środka, w efekcie czego pudełko wylądowało na podłodze. Westchnęłam podnosząc je. Na szczęście nic mu się nie stało. Gdy się odwróciłam, chcąc odstawić pudełeczko na miejsce, napotkałam wysoką, czarno białą postać. Wyglądem przypominał Clowna, tylko że bez żadnych kolorów, jakby ktoś mu je odebrał.

-Kim jesteś? - Spytałam wreszcie.

Ten w odpowiedzi uśmiechnął się, pokazując swoje lekko zaostrzone zęby.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro