VI
Czułam bicie mojego serca. W życiu nie sądziłam, że to takie wspaniałe uczucie. Usłyszałam ciche pstryknięcie. Przede mną stał nie kto inny jak Link, rzuciłam mu się na szyję.
-Udusisz mnie - zaśmiał się.
-Wybacz - odparłam nie odrywając się od niego. - Cieszę się, że znów mogę cię zobaczyć.
-Rozumiem, że już wszystko sobie przypomniałaś - w jego głosie słychać było zadowolenie z tego powodu.
-Tak - usmiechnęłam się.
***
Cieszę się, że Zoey odzyskała pamięć. Wiedziałem, że to nie mogło trwać zbyt długo i prędzej czy później sobie przypomni.
Znam ją już bardzo długo i muszę przyznać, że trochę martwił mnie fakt jej choroby, oraz tego, że może nie przeżyć operacji. Dlatego tak bardzo się cieszę, że wszystko jest już w porządku.
-Wygrałam!
-Bo dałem ci fory.
-Ta akurat. Nie chcesz przyznać, że jestem od ciebie lepsza.
-Ty? Lepsza ode mnie? Chyba w snach - usmiechnąłem się. - Gotowa na kolejną rundę? Tym razem cię zniszczę.
-Jasne, jasne. Zobaczymy.
***
Siedziałem w klubie, w którym czuć było dym papierosowy, alkohol i narkotyki, a muzyka zagłuszała wszystko inne.
-Hej, Kev, jak tam twoja siostrzyczka?
-Dobrze - odparłem witając się z nimi. Rozsiedli się na kanapie obok mnie. Nick - ich, a właściwie nasz szef - wyciągnął cygaro i zapalił, a następnie puścił je tak, by każdy z nas mógł upoić się jego zapachem i smakiem.
-Eh... Kevin, wiesz, że masz do spłacenia spory dług, a twój czas powoli się kończy?
-Tak. Zdaję sobie z tego sprawę - odparłem ze spokojem.
-To dobrze - uśmiechnął się. - A teraz, zabawmy się!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro