VIII

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

-Więc jak będzie? Zgodzisz się?

-Chyba zwariowałeś! W życiu się nie zgodzę! A teraz chcę wrócić do domu.

-Ależ oczywiście - uśmiechnął się. W mgnieniu oka znaleźliśmy się pod moim domem. - Pamiętaj, że moja propozycja jest aktualna - puścił mi oczko i zniknął.

Jak tylko weszłam do domu, mama zamknęła mnie w uścisku.

***

Szukałem jej już wszędzie. Domyślałem się kto może stać za tym tajemniczym zniknięciem.

-Amon.

-Witaj - jak zwykle się głupio uśmiechał. - Co cię do mnie sprowadza?

-Nic ważnego. Co u ciebie słychać?

-To co zwykle. Za to ty chyba upodobałeś sobie ludzką formę.

Zmieniłem się z powrotem w demona.

-Tak lepiej?

-Ta forma bardziej do ciebie pasuje Zalgo.


-Nie mów tak, jakbyś mnie znał.

-Oczywiście.

-Zapytam wprost, gdzie jest Raven?

-Nie ma jej tu. Wyszła.

-Jak to wyszła?

-No normalnie. Oprowadziłem ją i złożyłem pewną propozycję. Nie zgodziła się, więc odstawiłem ją do domu.

Krew zaczęła się we mnie gotować, gdy to powiedział.

-Masz zostawić ją w spokoju.

-Oczywiście.

Zmierzyłem go morderczym wzrokiem. Wiedziałem, że nic sobie z tego nie zrobi, dalej będzie kombinował.

Wrociłem na ziemię. Raven siedziała u siebie w pokoju.

-Wiesz, że jakiś twój kumpel z piekła chciał mi zaproponować pewien układ?

-Wiem. Jaki?

-Chciał żebym oddała mu swoją moc. Nie zgodziłam się.

-I dobrze. Musisz teraz na siebie bardziej uważać. Może i wydawał się miły, ale do takowych nie należy.

-Domyśliłam się. Rozumiem, że będziesz mnie teraz pilnował, tak?

-Raczej nie mam wyjścia - uśmiechnąłem się. - Będę spać razem z tobą.

-Że co proszę?

-Spokojnie - zaśmiałem się po czym zmieniłem się w czarnego kota.

-I możesz zostać w takiej formie już na zawsze - powiedziała głaszcząc mnie po głowie.

***

Będzie ciężko go teraz od niej odciągnąć, ale coś wymyślę. Jeśli sama nie chce mi oddać swojej mocy, to sam sobie ją zabiorę. Nie potrzebuję specjalnego pozwolenia od niej.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro