X

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Moi drodzy, to ostatni rozdział w tej książce 😐

------------------------------------------------------

-Już jestem - oznajmiłem wchodząc do sali.

-Wreszcie - odetchnęła z ulgą.

-Wybacz, że kazałem ci tyle czekać kwiatuszku.

-Nic ci się nie stało - uśmiechnęła się.

-Jesteś gotowa?

-Chyba tak.

-Nie ma się czego bać Sylvio - powiedziałem z uśmiechem, siadając naprzeciw niej. - Będzie dobrze - zapewniłem, a ona przytuliła się do mnie.

-Dziękuję - wyszeptała.

-Nie ma za co - odparłem i wykorzystując moment naszego zbliżenia, wstrzyknąłem jej środek usypiający w szyję.

Gdy już miałem stu procentową pewność, że środek działa, mogłem zabrać Sylvię na salę operacyjną.

***

Obudziłam się w dziwnym miejscu. Było tu dość ciemno i chłodno, i na pewno nie byłam w szpitalu.

-Smiley? - Zawołałam, a mój słaby głos odbił się echem od ścian. - Jesteś tu? - Chciałam się podnieść, ale nie mogłam. Byłam czymś przypięta do stołu na którym leżałam. Zaczęłam się lekko niepokoić.

Usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi, niemniej jednak ani trochę mnie to nie uspokoiło.

Jasne światło rozbłysło nade mną, rażąc mnie w oczy.

-Obudziłaś się? - Od razu poznałam ten głos.

-Smiley! Co tu się dzieje?

-Jak to co? - Stanął nade mną. - Miałaś dziś przejść operację - uśmiechał się dziwnie.

-To mi nie wygląda na salę operacyjną.

-To moja osobista sala.

-Jak to osobista?

Ten jednak nie odpowiedział, po prostu odszedł.

-Wiesz ile czasu zajęło mi znalezienie dawcy dla ciebie mój ty kwiatuszku?

-Dawcy?

-No przecież potrzebujesz nowego serca. Nie wyczaruję go tak sobie.

-K-kim jest dawca?

-Młoda kobieta. Bardzo miła.

-Jak to bardzo miła? Myślałam, że organy pobiera się od zmarłych dawców.

-Kto ci takich głupot naopowiadał? - Odwrócił się do mnie ze strzykawką w ręce.

-Przecież... To prawda.

-Wcale nie kwiatuszku - podszedł do mnie. - Każdy może być dawcą.

-Co ty chcesz mi zrobić?

-Pomóc ci - uśmiechnął się. - A teraz się nie szarp, bo zaboli - chwycił moją rękę i wbił w nią igłę. - Niedługo będzie po wszystkim - to było ostatnie co usłyszałam.

***

Operacja się nie powiodła -stwierdziłem po kilku godzinach pracy.

-Zawiodłem cię Sylvio - powiedziałem, wkładając jej serce do słoika z formaliną. - Przepraszam kwiatuszku.

------------------------------------------------------

THE END. A teraz idę wykopać sobie grób bo tak chujowo to wyszło :')

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro