Strzelnica

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

-Pokaże wam jak strzelać.

Mężczyzna kazał nam zalożyć słuchawki,sam też załozył.Wziął pistolet do ręki.Wycelował i strzelił.Po 3 strzałach skończył. Tarcza przybliżyła się. Zobaczyłam,że 2 razy trafił w 10 i raz w 9.Dobry jest.
Chłopaki też wzieli broń i zaczėli strzelać.Nie szło im najgorzej.

-To co,pojedynek?-spytałam Simona,kiedy chłoapaki przestali strzelac.

-Poćwicz sobie.

-Nie muszę.

-O co się zakladamy?

Popatrzyłam na chłopaków.

-Jeśli wygram,sprzątasz nasze pokoje przez tydzień-powiedziałam.

-Jak ja wygram przez tydzień zmywasz i pierzesz moje,Karta,Owena i Jima rzeczy.

W tej chwili agenci weszli do pomieszczenia.

-Co jest?-zapytał Owen.

-Założyli się-odparł John.

-To co?Umowa stoi?-wyciągnęłam rękę.

-Tak-uścisnał ją.-Oni są świadkami,jakbyś chciała się wykrecić.

-Okej.Ty pierwszy.

Załozylismy wszyscy słuchawki.Simon wziął do reki pistolet i strzelił 3 razy.Tarcza przybliżyła się.

-10,10 i 9-powiedział Kart.

-Teraz ja-podeszłam,wzięłam pistolet.

Skoncentrowałam się na celu i strzeliłam 3 razy.Zdjęłam słuchawki.Tarcza przyblizyła się.

-10,10 i 10-powiedział z uśmiechem Jim.-Stary chyba przegrałeś.

-To niemożliwe-podszedł do tarczy,żeby zobaczyć.

-Przez tydzień sprzątasz mój,Johna,Marka i Alana pokój-usmiechnęłam się.

Zaczeliśmy się śmiać.

-Strzelałas już kiedys?-zapytał Simon.

-Tak.

Wyszliśmy z pomieszczenia i przeszlismy do pokoju obok.

-Tu nauczycie sie samoobrony. Bedzie szkolił was Owen.

-Znasz karate?-zapytał Alan.

-Tak-odparł Owen.

- A boks?-spytał Mark.

-Też.

-A kick boxing?-zapytałam.

-Jasne-odparl agent.

-To kiedy zaczynamy?-spytał John.

-Możecie teraz-powiedział Simon.

-Tylko skocze sie przebrać-powiedział agent i wyszedł.

Wrócił po paru minutach.Zdjął buty i wszedł na mate.

-Kto pierwszy?

-Ja chce-powiedziałam.

Zdjelam buty i stanęłam naprzeciwko Owena.

-Mam się bronić czy atakować?

-Masz się przede mną obronić-powiedział Owen.

-Okej.

-Zaczynajcie-powiedział Kart.

Stanęłam pewnie na nogach w lekkim rozkroku.Mężczyzna obszedł mnie i złapał mnie za szyje od tyłu.

-Zabije cie.

-No chyba nie-odparłam.

Złapałam pewnie jego rękę swoimi obiema.Zamachnęłam się i przerzuciłam mężczyzne przez ramie.Wylądowal na macie przede mną.

Spojrzałam na chłopaków.Stali z otwartymi buziami.Podeszłam do Owena.Podałam mu rękę. Złapał ją i wstał.

-Dziewczyno,gdzie ty się tego nauczylas?-zapytał.

-Kiedyś James zabrał mnie na kurs samoobrony i na strzelnice.Powiedział,że kiedyś mi się to przyda.No i miał racje.

-Niezła jestes-powiedział Jim podchodzac do nas.

-Nic nam nie mowiłaś,że jesteś taka dobra.

-To nic.Znam tylko kilka chwytów.

-Może zmierzysz sie ze mna?-spytał Jim.

-Okej.Tylko nie chce,żeby coś ci się stało-uśmiechnęłam się.

Hejka :)Czytacie? :)



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro