Rozdział 9 (tym razem serio)

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Leżałam na łóżku słuchając muzyki. Myślałam o tym, dlaczego mama Nicole nagle stwierdziła, że powinnam już iść. Doszłam do wniosku, że po prostu znała mojego wujka. Krążyło o nim tyle złych plotek po mieście, że nie dało się przeoczyć tego nazwiska. I w sumie te plotki były prawdziwe. Mój wujek faktycznie był zamieszany w sprawy o, które go oskarżano. Ludzie tylko nie wiedzieli co planował. Nad czym pracował całe lata. Co robił w zaciszu swojej piwnicy. W sekrecie własnego mroku. Człowiek z pozoru spokojny, zdystansowany, który w oczach miał doświadczenie życiowe okazał się potworem. Myśląc o nim jedyne co czułam to gorycz i rozczarowanie. Tak bardzo można się mylić co do drugiego człowieka... Głowę zawracała mi też inna myśl. Kobieta, która pojawiła się zarówno  w moim śnie jak i na jawie. Nie miałam za bardzo czasu przemyśleć tego czy jestem jakaś stuknięta czy może ktoś mi coś dosypał do picia. Właściwie to zastanawiałam się czy powiedzieć o tym Stev'owi i reszcie, ale to raczej nie miało wiele wspólnego z wilkami, a nie chciałam żeby mnie wzięli za wariatkę. Póki co wolałam chyba jednak udawać, że nic nie widziałam i o ty zapomnieć. A skoro już przy zapomnieniu jestem to wypadałoby też przemyśleć sprawę Aarona, która swoją drogą jest dla mnie najtrudniejsza i chyba ją także zostawię na później. 

- Kim pani jest? - Usłyszałam zza drzwi swojego pokoju głos Dalii. Jakiś damski głos, a potem cisza. Usłyszałam pukanie do drzwi więc się poderwałam. 

- Proszę. - Powiedziałam cicho, a moim oczom ukazała się matka Nicole, której zdecydowanie się nie spodziewałam. Weszła powoli. Wyglądała jakby miała zaraz zwymiotować. Jej włosy były związane w taki sposób, że wyglądały chaotyczne, a ubrania, które miała na sobie wyglądały jak zupełnie przypadkowe, nie pasujące do siebie rzeczy ubrane w pośpiechu. Zanim cokolwiek powiedziała przełknęła głośno ślinę i zamknęła cicho drzwi od mojego pokoju.

- Agnes... Musisz wiedzieć, że jestem Twoją matką. - Wypuściła z siebie powietrze świadczące o uczuciu ulgi jakiego doznała mówiąc to straszne zdanie, które tyle zmieniło. 

- Nieprawda. Moja matka nie żyje. - Powiedziałam oddychając ciężko. Twarz mamy Nicole skrzywiła się pod wpływem tego co powiedziałam. 

- Tak Ci powiedział Twój ojciec? - Zaśmiała się żałośnie przez łzy. Nie wiedziałam co się dzieję. Byłam po prostu zdezorientowana całą sytuacją.

- Tak i na pewno tak było. Nie okłamałby mnie. - Rzekłam pewna, że tata nigdy nie zrobiłby mi takiego świństwa kłamiąc, że moja matka nie żyje. Zresztą zawsze na jej wspomnienie robiło mu się niesamowicie przykro i między innymi dlatego nigdy nie drążyłam tematu. A kiedy już poruszyłam jakąś sprawę związaną z mamą dostawałam odpowiedź, że nie chce o tym rozmawiać, dlatego też nie wiele o niej wiedziałam. 

- No to muszę Cię rozczarować, ale Cię okłamał. To ja jestem Twoją matką i jak widać żyję. Byłam z Twoim ojcem, ale kiedy dowiedział się o moim sekrecie nie chciał mieć ze mną nic wspólnego. Nazywał mnie zmutowanym potworem i twierdził, że muszę się od was odsunąć, bo tylko on zapewni Ci należyte bezpieczeństwo. Tak więc zaczął udawać, że po prostu mnie nie ma. Nie był taki idealny jak Ci się wydaję. Każdy człowiek ma coś na sumieniu. - Mówiąc to po polikach leciały jej łzy, a ja z każdym zdaniem czułam jak moje serce łamie się na coraz to mniejsze kawałeczki. Mój własny tata nie dość, że mnie okłamał to potraktował swoją kobietę jak potwora. A jak na ironię teraz nawet jego córka jest potworem. Wbrew mojej woli poczułam palące łzy i nie mogłam ich powstrzymać. Moje życie było jednym wielkim kłamstwem. Ojciec próbował mnie uchronić przed światem wilków, a wujek próbował mnie go wciągnąć przy czym wszyscy mnie oszukiwali. Czułam się zabawką w ich rękach. Schowałam twarz w dłoniach nie wiedząc co z sobą począć i wtedy mama mnie przytuliła. Pierwszy raz w swoim życiu poczułam coś takiego jak matczyna miłość więc wtuliłam się w nią jak małe dziecko prosząc w głębi duszy by chociaż jej mi nie zabrano. Już i tak wystarczająca liczba ludzi, którym ufałam wbiła mi nóż w plecy. Siedziałyśmy tak przytulone dłuższą chwilę. Powoli się uspokajałam i myślałam bardziej racjonalnie niż pod wpływem emocji. W końcu, gdy się od siebie odłączyłyśmy zadałam jej pytanie, które mnie męczyło jakiś czas. 

- Więc Nicole jest moją siostrą? - Mój głos w dalszym ciągu się trząsł, ale fakt, że zdołałam cokolwiek powiedzieć już był zadowalający. 

- Przyrodnią. Kiedy twój ojciec mnie wygonił przeprowadziłam się do stolicy Minnesoty. Poznałam tam innego mężczyznę. Nie mówiłam mu o swoim sekrecie, ponieważ bałam się odrzucenia. Kiedy urodziła się Nicole przestraszyłam się, że on również mi ją odbierze i pewnej nocy po prostu uciekłam z domu i zostawiłam kartkę żeby mnie nie szukał. Przyjechałam do Seattle i rozpoczęłam nowe życie jako samotna matka. Często o Tobie rozmyślałam. Chciałam się skontaktować, ale bałam się.  Wybacz mi to.  - Kiedy tak opowiadała zrobiło mi się jej cholernie szkoda. Nie mogła znaleźć miłości, bo kryła w sobie wielki sekret. W dodatku to jak zachował się wobec niej mój ojciec najbardziej mnie raniło. Było mi za niego wstyd. 

- To nie twoja wina. Zresztą cieszę się, że mimo wszystko na siebie trafiłyśmy i że mi powiedziałaś prawdę. - Obie uśmiechnęłyśmy się delikatnie, a ona pogłaskała mnie po włosach. Ten gest był tak bardzo czuły, że nie mogłam się oprzeć by zadać pewne pytanie. - Mogę do Ciebie mówić mamo?  

- Oczywiście, będzie mi miło. Ale najpierw muszę o tym porozmawiać z Nicole, a to nie będzie takie łatwe. - Pokiwałam głową ze zrozumieniem. No tak. Nicole nic nie wiedziała. - No, ale nie będę Ci już przeszkadzać. - Spojrzała na zegarek na ręce i podniosła się z łóżka gwałtownie. - Odwiedź nas niedługo. - Uśmiechnęła się na pożegnanie i zamknęła cicho drzwi za sobą, a ja siedziałam wciąż na łóżku i patrzałam przed siebie z pustym wzrokiem. W głowie krążyło mi tysiące myśli. Zaatakowała mnie nagła nienawiść do ojca. Chronił mnie kłamstwami. Gdyby żył koniecznie chciałabym to z nim wyjaśnić. Dowiedzieć się, dlaczego mi to zrobił. Po co? Ale z drugiej strony może to i lepiej. Co by było gdyby się dowiedział, że jego córka też jest potworem? Mnie również by wygonił? Wolałam się nie zastanawiać jaka była jego reakcja. Skuliłam się tylko pod kołdrą i próbowałam zasnąć mając nadzieję, że jutrzejszy dzień będzie lepszy.


_________________________________________________

Ja wiem, że najchętniej znowu byście mnie zabili, ale co mam zrobić, że nie miałam ochoty na pisanie :D Dodatkowo w międzyczasie przeżyłam pierwszy związek, pierwszy pocałunek i pierwsze zerwanie. I tak swoją drogą to wam nie polecam pocałunku z języczkiem. No chyba, że albo ten chłopak to źle robił albo w tym w ogóle nie było chemii, bo czułam się jakby mi ślimak chodził po ustach XD Tak w ogóle to jestem ciekawa czy macie już za sobą pierwszy związek czy nie, a jeśli tak to jak było? Możecie pisać ja chętnie poczytam!  

Ogólnie rzecz biorąc to myślałam, że w wakacje będzie więcej rozdziałów, no ale widzicie tak wyszło. Za to mam pewien pomysł na zmotywowanie siebie do rozdziałów, ale o tym napiszę pod następnym rozdziałem, który mam nadzieję, że ukażę się w przedziale 1-7 sierpnia. Pewne to nie jest, bo jadę do babci, gdzie z internetem słabo, ale jeśli się uda to właśnie wtedy możecie się spodziewać rozdziału.

A no i zostawiajcie komentarze nic tak nie podnosi mojego ego i motywacji do pisania jak te miłe słowa :D

PS. Gratuluję kilku osobą, które odgadły kim jest mama Nicole dla Agnes! :)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro