Rozdział 4

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Czułam na mojej twarzy lekki wiaterek, ale jednocześnie napięcie wokół.

-O, już jesteś Doroto-powiedziała Alicja, poprawiając swój mundurek jakby chciała ukryć swoje kompleksy.
-Skoro już jesteśmy w komplecie to możemy zaczynać. Nie martwcie się, zasłoniłam kamery, które słabo rejestrują dźwięk, chusteczkami-powiedziała Amelia-No to ja zacznę moje zwierzania-dodała, wyczułam w jej wzroku lekką niepewność, ale jednocześnie determinację. Zastanawiałam się nad jednym-dlaczego i z czego ma się zwierzyć? Jakie tajemnice może skrywać taka nastolatka jak ona? Zauważyłam też skupiony wzrok Alicji, za to Amelia rozglądnęła się, by sprawdzić czy nikt nas nie podsłuchuje po czym wzięła vłęboki wdech.
-Tak naprawdę nie jestem aż tak optymistyczna jak inni myślą, za to mam dość ciężko jak każdy. Mój ojciec jest typem ojca, który jest, a którego nie ma a matka jest apodyktyczną mendą, tyko dlatego, bo nie jestem spełnieniem jej niespełnionych ambicji, za to mój już dorosły brat uciekł z domu, bo nie mógł wytrzymać i w ogóle mi nie pomaga.-powiedziała, co, że jak? To ona żyje w patologii? W tych czasach? Chwila, może ja rzeczywiście żyję w bańce?Może moja babcia ma racje o tym, że rodzice trzymają mnie z dala od rzeczywistości? Różne myśli mi się kłębiły, a jedną z tych myśli było, dlaczego pierwszego dnia szkoły już się zwierza osobom, które dopiero poznała? Może nie wytrzymała presji? Moje rozmyślania przerwał ponowny głos Ameli-Teraz widzicie, jaka jest moja sytuacja, opowiedziałam o niwj, gdyż wam ufam. Tak, ufam wam, czyż to nie dziwne? Mówić prywatne sprawy dopiero co poznanym osobą? Cxy to nie brzmi jak prośba o wyciągnięcie z bagna, na którego nie miało się wpływu?-zadawała pytania retoryczne Amelia. Alicja dotąd siedząca cicho wstała z  ciemno-brązowej ławki i spogładnęła pierw na trawę wokół boiska po czym spoglądnęła na mnie i na Amelię, która wyglądała na ochłoniętą.-Może tak, wielu tak robi, ale jednak ludzie są nadal tak nie czuli, że udają, że nie słyszą. No to teraz opowiem o sobie. Ja akurat mam lekko nadopiekuńczych  rodziców, którzy nie starają się nawet mnie zrozumieć. Otórz, nie nawidze swego ciała, tak, ktoś mógłby powiedzieć, że wyglądam sexi, ale tylko przez to, że mam duży biust i dupę. Jak ja tego nie nawidzę! Wolę już być jak postać nie binarna niż być kobietą. To co jest modne, nie zawsze oznacza, że jest bez wad. Dodatkowo nie jestem przedmioten dla simpów.-powiedziała z zdenerwowaniem, to ma podobne poglądy co ja, to jednak Amelia i Alicja mają problemy, ah, jak ja mogłam być taka ślepa by nie widzieć w moim otoczeniu patologii! Ona mogła być wcześniej, a ja nic nie zrobiłam by to zatrzymać! Rozmyślałam tak w kółko nad przeszłością, aż w końcu z zamyśleń zbudził mnie głos
-A ty jakie masz problemy, Doroto?-spytała Alicja-Chyba, że nie chcesz mówićz to ok.-dodała
-No tak.-wtrąciła Amelia-Ale ja bym wolała byś nam ciś o sobie powiedziała-dodała
-Wiem, że nie lubisz czekać, ale lepiej nie pokazywać od tak swego wścibstwa.-wtrąciła cicho druga z dziewczyn na co pierwsza jedynie burknęła, jakie ja mam problemy? Starałam się znaleść w głowie sensowną odpowiedź.
-Eee, mam dość duży rygor, ale nie jest dla mnie torturą, dla mnie moi rodzice są w miare dobrzy.-odpowiedziałam z zająknięciem
-No moze, ale na pewno nie są idealni.-powiedziała Amelia, wstając-Ale może, w przeciwieństwie do nas, masz możliwość i siłę do postawienia się.-dodał an co ja kiwnęłam głową, bo rzeczywoście miałam możliwość, zawsze byłam wysłuchiwana i szanowana przez najbliższych, uznawana wręcz za isealną, chociaż za taką się nie uważalalam, a jedyne przy tym cxułam presję. Chwila, presja! No tak, to mój najwiekszy problem. Chciałam to powiedizeć, ale nie miałam jak, gdyż odezwała się Alicja
-No to każda z nas ma swe peoblemy, ale nie będziemy z nimi tkwić.-powiedziała nagle
-To prawda, Alu. Człowiek powinien rozwiązywać swe problemy. Szkoda, że większość problemow jest przez głupotę innych ludzi, którzy zwyczajnie sami narabiają sobie problemów, nie będąc świadomym ich ciężaru póki na nich nie spadnie, a później są wielce rozczarowani. Czym myśmy się stali jako gatunek ludzki?-powiedziała Amelia-Dlatego mam dla was propozycję.-dodała na co Alicja i ja podeszłyśmy bliżej.
-Otórz, ostatnio otworzyli nowe pole targowe, na którym można sprzedawać własne produkty. Wystarczy, że da się próbkę do sprawdzenia, a po pomyślnym teście otrzymuje się oświadczenie i można sprzedawać kiedy się chce. Oczywiście na wiek niw patrzą, a to pole ma być dla tych, co chcą zarobić, sprzedając własne wyroby, więc raczej nikt nas o nic nie będzie podejrzewał.-powiedziała szeptem, to ona planuje zarobić? Ale dlaczego? Chwila, może dlatego, by uniezależnić się? Byłam pewna tej myśli tak bardzo, że nie mogłam się powstrzymać.
-To chcesz z nami wejść w współpracę by uniezależnić się?-spytałam
-Oto mi właśnie chodzi.-klasnęła w dłonie-Ja mam smykałkę biznesową, a wy co macie do zaoferowania?-dodała
-Ja potradię szyć i gotować, więc moglibyśmy sprzedawać własne uszyte rzeczy i wypieki.-powiedziała nagle Alicja, materiały? Mogły by być, ja mam ich sporo na struchu, a do wypieków, to mam dużo składników.
-Ja za to mam środki do możliwych naszych przyszłych planów biznesowych.-powiedziałam
-To dobrze.-powiedziała Amelia-Tylko gdzie my mamy zacząć przygotowania?-zastanawiała się na głos, wyglądając jakby nie pomyślała o tym.
-U mnie w tą sobotę rodziców nie będzie cały dzień, więc możemy zacząć przygotowania w moim domu i też mam dobre kontakty z ludźmi.-powiedziałam nagle, jednocześnie karcąc siebie, ponieważ na dobre wcisnęłam siebie w bagno.
-No to możemy przyjść do Ciebie w sobotę by w niedziele pójść na targ!-ucieszyła się Alicja, by po chwili spesymizować się.
-Mi pasuje.-powiedziała Amelia-A jak tobie, Doroto? Będę z tobą szczera, będziemy potrzebowały lekkiego przebrania i fałszywych nazwisk, ale ja to załatwię. Ponadto będziemy musiały ukrywać, że to robimy, ponieważ ja i Alicja moglybyśmy mieć kłopoty a  informacja raz przekazana nieodpowiedniej osobie szybko się roznosi.-dodała Ameloa czekając na moją odpowiedź. Teraz miałam najgorszą walkę w głowie, włączyć się w to czy nie? Z jednej strony to proszenie się o kłopoty a z drugiej strony poczucie winy, z powodu samolubstwa, które było ignorowaniem patologii było na tyle na mnie mocne, że przekonałam się do tego. Dodatkowo mogłabym nauczyć się czegoś nowego.
-Tak, pasuje mi to, pomogę wam.-powiedziałam
-No to stoi.-powiedziała Amelia-A teraz możemy już iść, jest z resztą już późno.-dodała po czym skierowała się do wyjścia zebszkoły, Alicja i ja też to zrobiliśmy, właśnie w tej chwili zauwazyłam, że na teren boiska kamery były zakryte chusteczkami i przypomniała sobie, że o tym mówiła Amelia, wten nagle właśnie ona zrzuciła chusteczki długimi gałęziami po czym wytzuciła badylce i wybiegła z terenu szkoły. Po około pięciu minutach ja też byłam poza terenem szkoły, wracając niespokojnie do domu, miałam poważną odpowiedzialność i kubel zimnej wody dla mojej ślepoty na cierpienie i znów przyszła mi znów ta myśl:
Czy jestem Mary Sue?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro