Rozdział 6

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Mineło już kilka dni, a nauczyciele na pewno nie dali nam się lenić. Lekcje nie były jakieś nudne, wręcz przeciwnie- dowiedziałam się mnóstwa rzeczy a w moim zeszycie posypały się notatki. Ponadto dzięki najnowszej zdobyczy polskiego systemu edukacji- elektro podręcznikach, dzięki którym nie trzeba było nosić wielu książek, nauka wydawała się o wiele przyjemniejsza. Jednakże cały czas chodziło mi po głowie to, co będę przygotowywać w sobotę i kiedy sprzedawać w niedziele, tak by nie wyszło to na jaw. No wiem, że Amelia się zajmie się przebraniem, ale wciąż była szansa niepowodzenia, szczególnie, że moi rodzice mają szerokie grono znajomych, którzy często chodzili po mieście a nie po galeriach. Dzisiaj jest piątek- tak, piątek, jutro rozpoczęcie całej tej akcji z przygotowaniami i innymi pierdołami, udało mi się już przygotować jakieś stare, niepotrzebne materiały oraz składniki na ciasteczka, ponieważ właśnie na to składników zażyczyła sobie Alicja. Ehh, niby nie wybredna, ale wymaga. Teraz jestem na obiedzie w stołówce szkolnej, a podczas mych rozmyślań na temat najbliższych lekcji, które były tą częścią, którą wybrałam w ramach tego, co chciałabym się najbardziej uczyć, czyli matematyki i fizyki, podszedł do mnie Mateusz Kosztinir.

-Hejo, mogę się dosiąść?-spytał a jego oczy wyglądały na niegroźne.

-Tak, oczywiście.-odpowiedziałam, bo w końcu nie wydawał się na osobę, która coś podejrzewa.

-Słyszałem twoją rozmowę z Amelią i Alicją pierwszego dnia szkoły.-szepnął, to jednak ktoś to widział? W mej głowie zrodziły się przeróżne obawy-Spokojnie, nikomu nie powiedziałem, nie jestem donosicielem.-dodał co było dla mnie ściągnięciem kamienia z serca. Pewnie to powiedział, widząc moją twarz, ale narodziła mi się myśl, że może będzie chciał coś zrobić w przyszłości.

-Posłuchaj, ja bym tym dziewczynom nie ufał, szczególnie Amelii. Choć wygląda na dobrą, to kto wie w co desperacja ją popchnie. Może będzie nawet chciała wziąć całe u zebrane przez was pieniądze lub coś innego. Może będzie chciała nawet uciec z domu?-kontynuował, a tego się nie spodziewałam. Ledwo co poznaną osobę podejrzewać o złe zamiary?

-Ale dlaczego ją podejrzewasz? I jeszcze Alicję?-odpowiedziałam, jednak zachowałam ciszę

-Na serio potrzebujesz wytłumaczenia? No dobrze-powiedział-Otóż znałem Amelię i Alicję jeszcze od podstawówki, nie byliśmy w jednej klasie, ale należeliśmy do samorządu uczniowskiego w tym samym roku. Już wtedy widziałem ich problemy wewnętrzne, ale jakoś nie prosiły nigdy mnie o pomoc. Niestety kiedy poszliśmy do różnych gimnazjów, kontakt się urwał, ale znów je widzę na co dzień, więc czuję się po części odpowiedzialny za sytuację z nimi związaną. Amelia już w tamtym czasie okazywała swą desperację a Alicja liczyła każdy grosz, pewnie na operację, która mogłaby ją ,,uwolnić" od przysłowiowego ciężaru, ale to moje podejrzenia-dodał, to jednak jeszcze więcej osób ukrywa różne rzeczy? Dostałam kolejnego mętliku w głowie, który udało mi się logicznie uporządkować, ale za nim to skończyłam, Mateusza nie było już przy stole, w którym jadłam a na zegarze zbliżał się dzwonek do końca przerwy. Czas na lekcję! Skoczyła nagle mi ta myśl po czym szybko ruszyłam do odpowiedniej sali, tym razem już z bardziej krytycznym myśleniem wobec dziewczyn, z którymi mam pracować, w końcu będę musiała zachować ostrożność, ale z drugiej strony czy mogę ufać Mateuszowi?


***

Po szkole wróciłam do domu, w którym już napotkałam mojego ojca, średniego wzrostu mężczyznę o ciemnych włosach i piwnych oczach. Po krótkim powiedzeniu ,,cześć tato" jak zwykle mawiam po powrocie ze szkoły, wróciłam do pokoju by po krótkiej chwili pójść do jasno-szarego salonu by zjeść obiad. To był krępujący dzień...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro