Rozdiał 12

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Vindikta

Terra otworzyła oczy, byłam zdiwiona a zarazem szczęśliwa tym obrotem sprawy. Pomogłam jej wstać, nareszcie miałam kogoś bliskiego obok siebie.

- Cześć. Pamiętasz co się stało i jak się tu znalazłaś? - Zapytałam łagodnym głosem patrząc na przestraszoną i zmieszaną dziewczynę.

- Pamiętam człowieka miał czarny płaszcz, ciemne włosy, czerwone oczy to on rzucił na mnie zaklęcie, które miało przywrucić mi zdolność władania nad ogniem. - Wyjaśniła już spokojniej rozglądając się po pomieszczeniu. - Gdzie jestem?

- Jesteś na naszym statku, szukamy kielicha i złotej wody. - Białowłosa przytaknęła skanując każdego z nas przenikliwym wzrokiem. - Czy ty jesteś Terra córka Vinttra?

- Tak to ja. Znałaś mojego ojca?

- Znałam go dobrze siostro.

Obserwowałam bacznie, każdy ruch zielonookiej widziałam tańczące iskierki w jej przenikliwym spojrzeniu, które swoją drogą było wręcz bliźniacze do zdradliwegi i psotnego spojrzenia Lokiego.

- Vini to ty? - Nie dowierzała władczyni życia.

- Tak.

- Udowodnij! - Zarządała dziewczyna, nie spuszczając podejrzliwego wzroku z mojej osoby.

W moich rękach pojawiła się biała róża, która była ulubionym kwiatem Matki a zarazem symbolem rodziny królewskiej.

Róża zaczęła rozmywać się w towarzystkie tańczących, niebieskich ogników.

Kwiat zniknął ustępując miejsca czrnej koronie ozdobionej piórami białego króka, która w naszej rodzinie symnolizował niezależność i potęgę władcy, ale również jego sprawiedliwości i miłosierdzie wobec poddanych.

Gestem ręki sprawiłam, że wszystko zniknęło, tym sposobem wywołałam szeroki uśmiech na czerwonych ustach siostry.

- To naprawdę ty. - Po tych słowach zamknęła nas w żelaznym uścisku.

Oderwałyśmy się od siebie, chciałam zapoznać białowłosą z resztą drużyny.

Nagle Terra stanęła w bezruchu jakby zobaczyła ducha, nie miałam pojęcia co wywołało u niej taką reakcję.

Przeniosłam spojrzenie w to samo miejsce w które zielonooka wpatrywała się z zawziętością i niedowierzaniem.

Nie odrywała wzroku od nieprzytomnego Laufeysona i stojącej nad nim Rudowłosej, która celowała pistoletem w jego skroń.

Nie powiem zdiwiła mnie jej nietypowa reakcja, co prawda zawsze była wrażliwa, ale nie sądzę by aż tak przejmowała się losem tego mordercy i kłamcy.

- Loki! - podbiegła do leżącego kłamcy i zaczęła potrząsać jego ramię. - Co ci jest obudź się złośniku.

Natasha nie wiedziała co zrobić, dlatego powoli wycofała się i podeszła do mnie dalej celując w czarnowłosego.

- Dlaczego on się nie budzi? - Zawołała w naszym kierunku dalej próbując ocucić Lokiego. Ręce jej się trzęsły a w zielonych oczach pojawiły się łzy.

- Oberwał dość mocno nie pomożesz mu, teraz tylko czas może uwolnć go ze szponów nieświadomości. - Wypowiedział się Thor.

- Kto mu to zrobił? Jest cały poobijany. - Zapytała z troską delikatnie oglądając bezwładne ciało Laufeysona, zapewne nie chcąc pogorszyć jego obecnego stanu.

- Ty go znasz? Jak to możliwe, że ja nie miałam nawet okazji go poznać? - Zapytałam patrząc siostrze głęboko w oczy.

Westchnęła głęboko, zmęczona całą tą sytuacją. Widziałam, że było jej bardzo ciężko wydusić z siebie choćby jedno słowo.

Gorączkowo nad czymś myślała, jakby od jej decyzji zależało czyjeś życie. Wpatrywała się w twarz Psotnika i co jakiś czas otwierała usta jakby chcąc coś powiedzieć, ale po chwili zamykała je niczym księgę.

Terra wiedziała coś czego nie chciała  ujawnić, albo nie potrafiła dobrać odpowiednich słów do tak trudnej i skomplikowanej sytuacji, w której obecnie się znalazła.

Moje rozmyślenia przerwał głos należący do Starka.

- Dlaczego tak ci zależy na życiu tego zdrajcy? Skoro jesteś królową życia nie powinnaś cieszyć się z chwilowego obezwładnienia seryjnego mordercy i krętacza wszechczasów?

- Nie mów tak o nim! - Warknęła białowłosa broniąc Lokiego, który obecnie nie mógł sam tego uczynić.

- Ja tylko powiedziałem prawdę, której z jego ust nigdy nie usłyszysz. - Zapewnił zbulwersowany Tony.

-" Łgarzowi nikt nigdy nie wierzy, tylko czasem on sam sobie". Te słowa usłyszałam od złośnika lata temu, kiedy... Nie ważne.

- Lata temu, znałaś mojego brata jako małego, naiwnego, wycofanego chłopca, teraz nie pozostało w nim nic prócz nienawiści. - Pałeczkę niezgody przejął gromowładny.

- Nikt nie przechodzi drastycznych zmian bez konkretnego powodu, wszystko dzieje się pod wpływem wydarzeń, które znacznie wpływają na życie i sposób myślenia osoby przeżywającej tragedię.

Byłam pewna, że Terra musi wiedzieć o Lokim coś czego wszyscy nie potrafimy sobie nawet wyobraźić, a co dopiero zrozumieć czy zaakceptować.





Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro