Rozdział 16

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Zaczęła wycierać mi twarz mokrymi chusteczkami, tak to mnie dawno nikt nie upokorzył.

- Nadal jesteś głodny? - Zapytała dziewczyna.

- Nie jestem, nigdy nie byłem. - Warknąłem.

- Kłamczuszek, a jak wcinałeś eksperyment Clinta?

- Sama wcisnęłaś mi to świństwo do ust. - Powiedziałem z wyrzutem.

- Chcesz wody?

- Tak, tylko mnie nie oblej.

Podała mi butelkę, którą po styknięciu z wargami przechyliła, woda powoli wpłynęła do moich ust łagodnie i przyjemnie muskając moje przesuszone gardło.

- Wystarczy, robię to tylko po to żebyś się nie odwodnił. - Oznajmiła surowym tonem. Ma dziwne wachania nastrojów, raz miła a zachwilę zabija cię wzrokiem. Kobieta zmienną jest nie zmienię jej natury.

Dziewczyna zabrała butelkę, a było już tak pięknie woda była czysta, nie to co w lochach brudna, mętna, śmierdząca i niedobra.

Posiłki w asgardzkim więzieniu były torturą. Strażnicy skuwali mi wykrzywione pod dziwnym kątem ręce za plecami, następnie kładli na boku i na siłę wpychali jedzenie do ust.

Nie dawali czasu na przeżucie musiałem połykać kęsy w całości, w niektórych momętach zaczynałem się krztusić, ale na nich nie robiło to żadnego wrażenia.

Poili więźniów dość często w nie mniej okrutny sposób. Trzymali mnie mocno za ramiona i przyciskali do zimnej ściany.

W swoje łapy brali szklankę z wodą i całą jej zawartość wlewali do ust, oczywiście całe ubrania, twarz, szyja były mokre a za każdą wylaną kroplę obrywałem.

Do rzeczywistaści przywrócił mnie głos Vindikty.

- Niedługo schodzimy na ląd, bądź grzeczny to może zabierzemy cię ze sobą.

- Nie szukacie drogi, mapa jest nieczytelna a co do zagadki nie ma poprawnej odpowiedzi. Nie wiecie nic, wasz cel oddala się z każdym przepłyniętym węzłem, lądu nie widać a wy macie jedynie złudną nadzieję i nic poza tym.

- Ty nawet nie wiesz czym jest nadzieja.

- Wiem bardzo dobrze żyłem nią, to ona zasłoniła mi oczy. To przez nią straciłem wszystko.

-  Nie wiemy co oznaczają słowa zagadki, ale i tak dotrzemy do kielicha.

-  Vindikto to, że odnalazłaś sposób i odczytałaś zamaskowaną część mapy nie oznacza jeszcze sukcesu. Nie dacie rady odpowiedzieć na nurtujące pytania, żeby to uczynić musicie poznać siebie. To wszystko jest bardziej skomplikowane niż myślisz.

- Skąd wiesz o odsłonięciu prawdziwej mapy?

- Ja wiem wszystko kochana. - Powiedziałem z cwaniackim uśmiechem na ustach. - Przede mną nic nie da się ukryć.

- Skąd wiesz, kto ci powiedział. - Warknęła przykładając mi sztylet do gardła. - Gadaj!

- Po co te nerwy, złość piękności szkodzi.

- Mów!

- Sam się domyśliłem.

- Jak?

- Powiedziałaś, że niedługo zejdziemy na ląd co oznacza odszyfrowanie mapy, bo musicie wiedzieć gdzie on leży. Wiem jak to zrobiliście, zamoczyliście ją w słodkiej wodzie.

- Jak się domyśliłeś?

- Jak zdejmowałaś knebel miałaś pomarszczone palce co oznacza kontakt z wodą, a przy karmieniu  dotykałaś palcami moich warg nie były obe słone. - Wyjaśniłem spokojnie a uśmiech nie schodził z moich ust. - Swoim nerwowym zachowaniem tylko potwierdziłaś moje podejrzenia.

- Zaskakujesz mnie Psotniku. Wiesz jest mi ciebie żal, widzę jak walczysz z przeszłością i przegrywasz.

- Ty nic nie wiesz.

- Demony przeszłości rozszarpują twoją duszę i ciało na drobne kawałeczki, krórych nie sposób poskładać.

Zrobią wszystko abyś nie zapomniał o wydarzeniach z przeszłości, które już dawno powinny leżeć w szkatułce zapomnienia.

Będą zadręczać cię ciężkimi dniami, nieprzespanymi nocami, zamienione w najgorsze i przerażające koszmary, z którymi tylko ty musisz się zmierzyć, nikt ani nic nie może zatrzymać tego błędnego koła.

Ale pamiętaj jedno, to twoje życie a demony są  zakleszczone głęboko w twojim umyśle nie wyjdą same trzeba je wypuścić a jedyną osobą która ma klucz jesteś właśnie ty.

- Przestań włazić swoimi brudnymi butami w moje życie. Nie znasz mnie i nigdy nie poznasz, jesteś nędzną mieszkanką swojej ciemnej planety. Gardzę takimi jak ty. Myślisz, że ratując jednego człowieka naprawisz swoje błędy i odkupisz winy? Jesteś żałosna tak jak oni wszyscy.

- Widzisz u innych drzazgę w sercu, a belki w swoim nie chcesz zabaczyć. - Wykrzyczała mi w twarz, założyła knebel i wyszła w pośpiechu.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro