Rozdział 5

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Podeszliśmy do przyjaciół Thora zaczęłam się z wszystkimi witać.
Podszedł do mnie Stark i ucałował moją dłoń.

- Witaj piękna pani. - Powiedział z uśmiechem. - Ja jestem Tony Stark.

- Wiem, wiem znam cię lepiej niż sądzisz. Wszystkich was znam bardzo dobrze.

- Jak to możliwe? My pani wcześniej nie znaliśmy, to jakim cudem ty znasz nas. - Odezwał się Steve.

- Jestem Vindikta, potrafię czytać i tworzyć sny, dlatego znam was, wasze myśli i pragnienia - wyjaśniłam patrząc na ich miny.

- Acha, w takim razie miło cię poznać.

Kłamca cały czas trzymał się z tyłu nikt go nie zauważył, więc postanowiłam zawołać go do nas.

- Loki! Do mnie. - Krzyknęłam odwracają się w jego strone, ten popatrzył na mnie morderczym wzrokiem i nie chętnie wykonał polecenie.

Stanął po mojej prawicy odwracając wzrok w tylko sobie znanym kierunku.

- Co on tu robi? - Zapytał Tony gdy tylko zobaczył Psotnika.

Jego postawa wyglądał jakby chciał przygotować się do ataku, ale ja zagrodziłam mu drogę.

- Kłamca należy do mnie, Odyn dał mi go, teraz jego życie wisi na włosku i tylko ja mam nożyce.

- Czy on płynie z nami? - Pokiwałam głową na tak. - Przecież on nas zdradzi przy najbliższej okazji. - Zawołał zbulwersowanty Łucznik.

- Jeśli zacznie kombinować zabiję go za nim zdradzi.

- Dobrze w takim razie nie ma co zwlekać, czas płynąć. - Skwitował gromowładny.

Ruszyliśmy za Thorem na statek, był pięknie rzeźbiony, drewno z którego został zrobiony miało ciemną barwę co dodawało mu tajemniczości.

Miał kształt smoka co było charakterystyczne w Asgardzkich statkach. Smok był uważany za symbol siły i potęgi a oni uważali się za niezwyciężonych.

Muszę przyznać, że był bardzo ładny i godny przewozu ludzi z wyższej rangi.

Od środka okręt zachował swój piękny wygląd.

Pod pokładem znajdowały się dwie kuchnie, jadalnia, łazienki, pomieszczenie do spania w którym były chamaki, poduszki i koce.

Co jakiś czas były postawione kolumny, które podpierały całą konstrukcję ich przedłużeniami były maszty.

Nie potrzebowaliśmy kapitana statku, czy kogoś kto się na tym zna, Jarvis przejął stery.

Nasze kroki skierowaliśmy do jadalni, gdzie chcieliśmy spokojnie pomówić.

Wszyscy zajeliśmy miejsca przy długim drewnianym stole, Loki usiadł obok mnie bacznie obserwując każdy ruch towarzyszy.

- Mogłabyś zdjąć z moich nóg to żelastwo? - Zapytał Psotnik patrząc mi w oczy.

- Nie.

- One krępują moje ruchy przez co nogi mi drętwieją, rozepnij je. - Warknął.

- Powiedziałam nie.

Po moich słowach przestał drążyć temat, ale podejrzewałam że jeszcze wrócimy do tej rozmowy.

Ja i Thor opowiadaliśmy historię zaginionej złotej wody i próbowaliśmy odszyfrować mapę prowadzącom do kielicha.

Było tam napisane:

Droga życia trudna jest

Nie znajdziesz na niej czego chcesz.

Szukać możesz innych drug

Lecz cię czeka wielki trud.


Tylko te słowa udało nam się zrozumieć. Lepsze to niż nic w końcu jakiś postęp w sprawie.

Mapa była stara i każdy wyraz a nawet litery były z innych języków i kultur.

Trudna sytuacja, będzie ciężko cokolwiek zrozumieć nie mówiąc o rozszyfrowaniu ukrytych znaczeń lub zagadek.




Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro