3

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Wysoki blondyn z mego snu zaprowadził mnie do ogrodu, który krył się z tyłu domu.

Chłopka podczas drogi ani razu się do mnie nie odezwał, nie uśmiechnął nawet nie raczył na mnie spojrzeń.

Gdy weszliśmy do ogrodu podeszła do nas wysoka szatynka ubrana w białą sukienkę sięgającą jej do kolan. Rękawy sięgały lekko za łokcie przez co można zauważyć tatuaż na prawej dłoni kobiety. Przedstawiał on białą różę ściskaną przez czarnego węża. Kobieta posiada piękne malinowe usta, lekko zadarty nos i oczy o niezwykłych kolorach. Prawe jest w kolorze morskiej toni z lekkim nutą różu zaś lewe jest brązowe z nutą granatu.

Kobieta uśmiechnęła się do blondyna i chwyciłam mnie za dłoń. Lekko pociągając zaprowadziła mnie do fontanny znajdującej się prawdopodobnie w centrum ogrodu.

Z jednej strony otaczały ją róże i inne kwiaty w jasnych odcieniach, lecz z drogiej strony był wysoki i ciemny labirynt. Na murku od fontanny siedziała blond włosa kobieta. Włosy miała spięte w koka, oczy były w kolorze błękitnym. Na sobie miała długą suknię na wzór greckiej sukni z dawnych czasów. W dłoni trzymała wianek z róż. Róż takich samych jak te przy pomniku dwóch kobiet przy ścieżce z przodu domu. Pani Love wstała i z gracją podeszła do mnie zakładając wianek na moje włosy.

-Witaj, Victoria. Jak przeżycia po przepowiedni? -Kobieta spojrzała mi w oczy jak by szukała tam dowodu na morderstwo. -Dobrze. -Tylko tyle zdołałam z siebie wydusić. -Zaraz! Skąd wie Pani o przepowiedni?! -Mój umysł się nagle obudził

-Och Victoria, Victoria.. też jestem z pokolenia boskich istot, tylko że ja jestem potomkiem Aphrodite’y. Wiem takie rzeczy. Ale teraz skoro nic się nie dzieje po przepowiedni możesz spędzić czas z moim synem. -Pani Love spojrzała na kobietę która mnie przeprowadziła i lekko skinęła głową.

-Dobrze, ja muszę już iść ale proszę to od matek stworzycielek. Masz to nosić ze sobą i chronić jakby to był najcenniejszy skarb świata.- Mówiąc to kobieta dała mi małe czarne pudełko z wyszytą białą różą.

Chwyciłam je i chwilkę się mu przeglądałam następni spojrzałam na kobietę. Lecz doznałam szoku i odskoczyłam do tyłu z piskiem. Przede mną stał blondyn.

-Naprawdę? Cały dom w elementach różanych i wiśniowych to nawet pudełko pasuje do stylu matek stworzycielek.-Blondyn wyglądał na lekko rozśmieszonego gdy spoglądała na pudełko.

Gdy podniósł wzrok na moją lekko zbitą z tropu twarz na jego policzkach pojawiły się małe rumieńce. -Victoria, dobrze cię znów widzieć, tylko teraz w sposób realistyczny.

^^

Rozdział jest!!

O co chodzi Byron’owi?

Co wydarzy się dalej?

Mam nadzieję że się podobało🌟💬

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro