Brama

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


Wrócili do salonu i usiedli do picia gorącej herbatki. Sączyli ją długo i w milczeniu nasycając się swoją obecnością. Co chcieli sobie opowiedzieć, już to zrobili. Teraz mieli czas, by się sobą nacieszyć. Mimo tego wszystkiego Iruka wciąż gdzieś tam na dnie czuł bolesny smutek i tęsknotę za Kakashim, którego tam zostawił. Życie poświęcił, by go uratować, choć zaczął tego żałować. Jak miał więcej wolnego, to rozmyślał o tym, czy mógł to zrobić jakoś inaczej, by obaj to przeżyli? Może zabrać ze sobą kapitana? Przecież dla niego tez był ważny. 
Gryzło go to i w tej cichej, odprężającej chwili. 

- Sądzę, że można uznać twój trening za zakończony. Umiesz już swojego daru używać i wykorzystać jego pełna moc. Ten, którego tak mocno kocha twoje serce powinien być dumny, że się przyczynił do powstania czegoś tak niesamowitego. W życiu nie widziałem tak pięknego i czystego. Podobno sama bogini matka miała takie na początku. No może nie identyczne, ale podobno było najpiękniejsze i najpotężniejsze na świecie. Nikomu krzywdy nie czyniło chociaż mogło. Może ty faktycznie jesteś z czystej linii?

- Głupoty opowiadasz braciszku. Taki mądry, a wymyśla dziwne rzeczy, gorzej niż madarzasty. 

- Czas pokaże. No, czas ci w drogę. Brama została otwarta, ale nie będzie tam zbyt długo, więc powinieneś się pospieszyć, jeśli chcesz wrócić. Szukanie innej jest zbyt zasobochłonne.
Czeka tam na ciebie ktoś, kto cię bardzo kocha. Musisz tylko uważać, by Mrok nie przejął całkiem kontroli, bo stracisz dużo więcej niż tylko powłokę. 

- Myślisz, że wytrzyma? Tyle się tego skumulowało, że nie dam rady tak od razu. 

- Wytrzyma, choć będzie bolało. Zbyt wiele dla ciebie poświęcił, Mały. 

- No kara jakaś musi być. Dziękuję ci za wszystko, braciszku. Uważasz, że powinienem mu powiedzieć? Trochę się jednak boję jego reakcji. 

- Tak wielka miłość zasługuje na poznanie tej tajemnicy. 

- Jestem gotów zaryzykować. Nawet jeśli odejdzie, to jego dar zostanie ze mną na wieki. 

- Uważaj na siebie, Mały.

- Trochę tu smutno. Przydałoby się coś weselszego.- rzucił uśmiechając się wymownie.

- Może coś się da zrobić do naszego kolejnego spotkania.- odpowiedział uśmiechając się w charakterystyczny sposób. 

Iruka przytulił się mocno do niego jak za dawnych lat i opuścił jego dom. Uzbrojony był w nową wiedzę i umiejętności. Nauczył się korzystać z otrzymanego daru i czuł, że jest tak energetycznie przeładowany, że tygodnie będzie go to trzymać. Musiał się gdzieś wyładować i liczył, że Trzeci mu w tym pomoże. Musi też o tym wszystkim porozmawiać z ukochanym. Nie może go ciągle trzymać w niepewności i miał już pewien pomysł jak go pilnować, by nie dał się zabić przy kolejnej misji. Może skusi się na parę poważniejszych treningów? 

Całą pozostała drogę zastanawiał się jak mu to wszystko powiedzieć, wytłumaczyć, może trzeba będzie jakoś przygotować na takie wieści? Jak definiować coś co nie ma kształtu ani opisu? 

Stanął przed brama powrotu lśniącą przyjemnym dla oka fioletem pulsującym i niknącym w czerni Zaświatów. Końcówki smug zmieniały barwę na bladoniebieską jakby zamarzały. 

- Tak. To najlepsze rozwiązanie. Trzeba zacząć po prostu od samego początku z obszernym wyjaśnieniem od autora. Musze też być przygotowany na dziwne pytania. 

Tak postanowiwszy odetchnął głęboko i wszedł w bramę. Z tak silnym poczuciem celu i miejsca wiedział, że nie zabłądzi i trafi tam gdzie powinien. Przy braku zdecydowania, albo zbyt słabym celu Bramy potrafiły być uciążliwie chaotyczne.....

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro