°~5~°

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Minął miesiąc od kiedy Hongjoong i Seonghwa się poznali. Spotykają się regularnie, dzwonią do siebie, piszą, a młodszy często nocuje u starszego. Nigdy nie jest na odwrót, bo mieszkanie Hongjoonga jest dużo za małe i nie ma aż takiej wygody jak u Seonghwy. Można powiedzieć, że żyją praktycznie razem.

Sprawa z Markiem Lee i jego paczką została rozwiązana. Po zgłoszeniu napadu na policję zostali wywaleni z uczelni i dostali prace społeczne na parę miesięcy. Od kiedy zniknęli już nikt mu nie uprzykrza życia codziennego.

Hongjoong nigdy jeszcze nie był tak szczęśliwy. Nareszcie mógł wchodzić i wychodzić ze szkoły bez strachu, że ktoś mu zrobi krzywdę lub wyśmieje. Nadal był odosobniony na korytarzu, ale nie przeszkadzało mu to. W końcu wiedział, że nie jest zupełnie sam.

Seonghwa ani na chwilę nie przestał się troszczyć o blondyna, a ich relacja cały czas wydawała się świeża i rozwijająca się. Ich przyjaźń wyglądała jak znajomość dwóch nastolatków, którzy ledwo się poznali i nie mogą bez siebie żyć.

Parę razy nawet ludzie myśleli, że są parą przez ilość uścisków i pocałunków w policzek czy czoło. Teraz oboje śmieją się wspominając to. Choć boli to ich obydwu... Boli ich to, że za każdym razem na to pytanie muszą odpowiadać przecząco.

Tak, przez ten miesiąc Hongjoong zrozumiał, że pokochał Seonghwę. Zauważył jak każdy pocałunek w czoło powoduje u niego motylki w brzuchu, jak każdy komplement wywołuje rumieńce, a sama obecność chłopaka sprawia, że od razu na jego twarz wstępuje uśmiech.

Hongjoong był tego pewny. Jest zakochany.

Szkoda tylko, że bał się zrobić ten pierwszy krok. Wiedział, że Seonghwa go kocha, ale myślał, że kocha go tylko i wyłącznie jak brata. Gdyby tylko wiedział co się dzieje w głowie i sercu Seonghwy.

Teraz kiedy Park wiedział, że chłopak mu ufa nie bał sie, że go spłoszy. Zwyczajnie bał się odrzucenia. Ironią losu było to, że Seonghwa również myślał, że to młodszy postrzega go jak brata.

Obydwoje nie zdawali sobie sprawy, że mają szansę być razem. I Hongjoong, i Seonghwa umieli bardzo dobrze ukryć uczucia.

Dlatego młodszy z nich stwierdził w końcu, że nie ma co czekać. Musi jakoś wyznać to co czuje, bez względu na to jak to się skończy i jak zareaguje starszy.

Hongjoong aktualnie przygotowywał się do zbliżającego się występu w szkole. Seonghwa dobrze o tym wiedział, dlatego nie przeszkadzał przyjacielowi i nie dzwonił do niego. Nie wiedział jednak, że to co szykuje blondyn, być może odmieni ich życie.

A z kolei Hongjoong nie zdawał sobie sprawy, że Seonghwa również planuje wyznać mu uczucia, i to dużo wcześniej niż on sam.

Obydwoje przygotowywali coś, aby w należyty sposób wyrazić swoje uczucia.

Jedyne, co było pewne, to że będzie to dla ich obu zmiana o sto osiemdziesiąt stopni.

Hongjoong całymi wieczorami po powrocie ze szkoły pisał i komponował. Zadaniem uczniów na występ było właśnie napisanie właśnej piosenki. Kim wykorzystał okazję, że Seonghwa przyjdzie obejrzeć jego występ i postanowił, że wyzna przyjacielowi miłość przez piosenkę. Chciał, żeby było to coś specialnego i opisało dokładnie to co czuje.

Seonghwa natomiast zaplanował, że zabierze go gdzieś i tam w najlepszy jaki tylko potrafi sposób wyzna mu uczucia.

Blondyn siedział nad pisaniem już czwartą noc. Melodię komponował w dzień, żeby nie zakłócać ciszy nocnej sąsiadom. Dochodziła godzina trzecia kiedy skończył pisać ostatnie słowa.

-Nareszcie. -powiedział odkładając długopis. -No, teraz mogę w spokoju iść spać.

Wykończony tyloma częściowo zarwanymi nocami padł na łóżko i błyskawicznie zasnął.

~~~

Następnego dnia rano Hongjoong zerwał się jak najszybciej i od razu uszykował się do wyjścia na uczelnie. Miał dzisiaj mniej zajęć i na całe szczęście, dzięki zbliżającemu się wydarzeniu, nie miał zadawanych żadnych prac. Po lekcjach mógł spotkać się z Seonghwą lub gdy starszy akurat nie mógł się spotkać, poprostu odpoczywał, a po godzinie brał się za komponowanie.

A że teraz skończył i to, był nastawiony na porządny, należyty wypoczynek.

Wychodząc z domu zobaczył jeszcze, że dostał jakąś wiadomość. Seonghwa pytał czy może się spotkać po zajęciach.

Oczywiście blondyn z wielką chęcią odpisał potwierdzająco. Trzeba mu było dłuższego relaksu przed stresem związanym ze zbliżającym się koncertem.

Bo Hongjoong w odróżnieniu od reszty uczniów, miał o jeden więcej powodów do stresowania się.

Myślał byleby dobrze wypaść przed Seonghwą, byleby wszystko wyszło tak jak sobie to wyobraził i żeby nic nie schrzanił.

Na lekcjach nie mógł się praktycznie skupić przez ciągłe myśli i odliczanie do spotkania z Parkiem, a także myśli o coraz bardziej zbliżającym się wydarzeniu.

Bo tak właśnie działał starszy na Hongjoonga. Całkowicie zawrócił mu w glowie. Czasami bywało nawet, że nie mógł zasnąć martwiąc się, kiedy Seonghwa nic się nie odezwał przez cały dzień. Pisał wtedy do niego, żeby się upewnić, że wszystko okej.

Jak tylko usłyszał dzwonek po ostatnich zajęciach, chwycił swoją torbę i wybiegł z budynku jak najszybciej. O mało na nikogo nie wpadł, aby tylko jak najprędzej być już przy Seonghwa.

Przyjaciel czekał na niego tam gdzie zawsze. Pod bramą uczelni, ze strony parku. Widząc młodszego od razu uśmiechnął się serdecznie w jego stronę.

-Część Hongjoongie. -powiedział, przytulając go.

-Cześć hyung. -Hongjoong odwzajemnił uścisk i uśmiech, dyskretnie dając przyjacielowi całusa w policzek.

Seonghwa mimo delikatności gestu, poczuł to bardzo dobrze i zaczerwienił się tak, że o mało Hongjoong nie zauważył. W końcu było bardzo ciężko ukrywać tak mocne uczucia w sytuacjach takich jak ta.

-Jak ci minął dzień? -spytał, próbując odciągnąć uwagę blondyna od jego rumieńców.

-Całkiem dobrze. -odrzekł. -Wczoraj skończyłem komponować i mogę mieć wolne po lekcjach przez pewien czas.

-Mam nadzieję, że pochwalisz się co tam wymyśliłeś, co? -uśmiechnął się czarnowłosy trącając Hongjoonga łokciem.

-Zobaczysz na występie. -odpowiedział krótko.

-Oj, no już dobra. -przewrócił oczami Seonghwa. -Niech Ci będzie.

-To idziemy dzisiaj do ciebie czy gdzieś na miasto? -spytał Kim chcąc zmienić temat.

-Chciałbym Cię zabrać w pewne miejsce... -rzekł tajemniczo. -Ale to na końcu, teraz jedziemy na wspólny obiad.

Mówiąc to gestem pokazał przyjacielowi, żeby za nim szedł. Poprowadził go na parking, gdzie stał samochód Parka. Otwierając pojazd kluczykiem podszedł do drzwi ze strony pasażera i otworzył przed Hongjoongiem, jak przystało na prawdziwego gentlemana.

Hongjoong był podekscytowany tym co starszy może planować. W sumie nigdy nie był aż tak tajemniczy co do planów. Tak właściwie to z reguły poprostu szli do domu Seonghwy lub przejść się gdzieś.

Seonghwa podjechał autem pod restaurację.

-No, wysiadamy. -powiedział do młodszego, który nie mógł wyjść z zachwytu na widok samego budynku. Trudno mu było wyobrazić sobie jak pięknie musi być w środku. Nadal wpatrując się w budynek, wyszedł z samochodu.

-Nie trzeba było. -stwierdził cicho patrząc na Parka

-Trzeba, trzeba. -rzekł. -Należy jakoś uczcić te dobre zmiany w życiu.

Seonghwa wystawił rękę, aby Hongjoong mógł ją złapać i tak trzymając się za ręce weszli do środka.

Hongjoong miał rację myśląc, że w środku będzie jeszcze lepiej. Można by rzec, że wnętrze wyglądało nie jak restauracja, a cały pałac.

-Dzień dobry. -Seonghwa przywitał członka obsługi w recepcji. -Rezerwacja na nazwisko Park.

Kelner zerknął tylko w notes na drewnianym stoliku.

-Proszę za mną. -rzekł do Seonghwy i poprowadził ich obydwu do stolika.

Hongjoong nigdy nie widział tak wystrojonego stołu. Wyścielony biały obrus i lekko różowe kwiaty wyglądały dosłownie jak kadr z jakiegoś filmu, a nie zwykły obiad dla dwóch przyjaciół. Cały efekt dopełniały zapalone świece na środku stolika.

Gdy obydwoje zasiedli na krzesłach, kelner ruszył gdzieś mówiąc, że za moment wszystko będzie gotowe.

-Nie przyniosą nam kart dań? -zdziwił się blondyn.

Seonghwa uśmiechnął się tylko pod nosem, gdy przy ich stoliku stanął kelner z metalowym wózkiem, na którym widniały talerze z jedzeniem.

-Życzę smacznego. -rzekł kelner kładąc talerze z daniem głównym na ich stoliku. -Desery będą gotowe tak jak było planowane.

Hongjoong widząc danie na talerzu znów wpadł w zachwyt i czym prędzej zaczął zajadać. Było to niby zwyczajne spaghetti, ale było podane niczym w najlepszych, renomowanych restauracjach. Choć pewne było, że w takiej właśnie są.

Tak jak kelner powiedział, jak tylko zjedli zabrał puste talerze i po dwudziestu minutach dostali desery, a dokładniej mówiąc ciasto czekoladowe z lodami. A wszystko to smakowało lepiej niż cokolwiek co blondyn w życiu jadł. Wykluczając dania Seonghwy oczywiście.

Kiedy zjedli i porozmawiali, na dworze był już półmrok.

Bez słowa wstali od stolika i wrócili do pojazdu.

-I ani mi się waż wypytywać gdzie jedziemy, bo i tak ci nie powiem. -powiedział Seonghwa rozbawionym tonem, zapinając pasy, wiedząc, jak niecierpliwy potrafi być młodszy.

Czarnowłosy przez całą, trwającą pół godziny drogę zagadywał przyjaciela, żeby odciągnąć go od ciekawości i pytań. Sam co prawda zadawał sobie pytania jak mu pójdzie, czy wszystko się uda i jak to się potoczy.

A najbardziej miał nadzieję, że w końcu pozbędzie się tego przeklętego słowa. Przyjaciel- to słowo coraz bardziej przeszkadzało starszemu. Niby na codzień zwracał się do przyjaciela po imieniu, bądź ukochanym przez młodszego słowem słoneczko, ale i tak wiedział, że w praktyce nadal są przyjaciółmi. To określenie, przez rosnące coraz bardziej uczucie uprzykrzało Parkowi praktycznie wszystko. Od każdej rozmowy, po nawet samopoczucie czy myśli.

Zatrzymali się poza miastem, przy jakimś małym, drewnianym domku wśród drzew. Gdyby nie owa chatka i jej oświetlenie, na zewnątrz byłoby zupełnie ciemno.

Hongjoong wysiadł z samochodu zerkając to na starszego, to na domek. Teraz kiedy wyszedł zauważył, że obok rozciąga się strumyk, nad którym wzniesiony jest mały, drewniany tak jak dom, mostek.

Całe to miejsce wypełniały różnokolorowe kwiaty. (a/n: lubie kwiaty ok) Na domku rozwieszone były lampki, na kształt żaróweczek, a wspomniane kwiaty oplatały most i wspinały się pnączem po barierkach.

-Co to za miejsce? -wydukał Hongjoong w zachwycie.

-Domek letniskowy. -rzekł krótko. -Stwierdziłem, że to idealne miejsce na... A zresztą choć, zaraz się dowiesz po co cię tu zabrałem. -mówiąc to podał rękę młodszemu i zaprowadził go na most.

Na zewnątrz pojawiły się już pierwsze gwiazdy i wszystko dookoła wkomponowało się w siebie, jakby było specjalnie zaplanowane. Zupełnie jakby nawet i każdy kwiat był przydzielony na swoje miejsce i nie odstawał od reszty.

Hongjoong zauważył, że Seonghwa wygląda na zestresowanego. Nie wiedział tak naprawdę czego może się spodziewać po przyjacielu i sam zaczynał się denerwować całą otoczką i sytuacją.

Wtedy Seonghwa wziął głęboki oddech i rzekł:

-Nie chcę już być przyjaciółmi.

-Co? -To było jedyne co Hongjoong mógł na to odpowiedzieć. Przestraszył się, że stało się to, czego tak się obawiał. On naiwny cały czas w to brnął. Myślał, że starszy serio go lubi, a doszło do takiej sytuacji.

Kiedy tak myślał o aspektach, że jeśli chłopak odejdzie, nie będzie miał kompletnie nikogo, że znowu zostanie sam w małym mieszkaniu i straci szczęście, które tak niedawno zyskał, nawet nie zauważył kiedy osunął się na ziemię i dostał ataku paniki.

Seonghwa kiedy zorientował się, co się stało, przerażony ukucnął przy młodszym.

-Hongjoongie, proszę wysłuchaj mnie do końca. -mówił próbując uspokoić blondyna. -Nie zostaniesz sam, nikt cię nie zostawi, ja nie to miałem na myśli...

Hongjoong nie umiał odpowiedzieć. Łzy leciały mu strumieniami, a serce waliło jak oszalałe. Już zaczął myśleć, że ten cały cyrk z obiadem był tylko po to, by omamić go, żeby nie myślał o tym, co może się stać.

Seonghwa kiedy zobaczył, że jego słowa nie działają, wziął chłopaka w swoje ramiona i przytulił do siebie.

-Joongie, ja naprawdę nigdy bym tego nie zrobił. -mówił. -Cholera... co ja najlepszego zrobiłem... A chciałem zabrzmieć romantycznie. No i masz...

-Romantycznie? -Hongjoong spojrzał na starszego, kiedy już się uspokoił.

-Tak Hongjoongie, bo... -zaczął. -Ja nie chcę już być przyjaciółmi. Chcę być kimś więcej.

-I... nie zostawisz mnie nigdy?

-Nie, przenigdy. Nie złamię przysięgi, choćbym miał przez to jakieś konsekwencje, nie zrobię tego w życiu. -rzekł Seonghwa i widząc niepewność w oczach blondyna dodał. -Joongie aniołku, Ty jesteś moim oczkiem w głowie. Choćbym miał sam przypłacić życiem, nie dam Cię nigdy skrzywdzić. Hongjoong ja... Kocham Cię. Kocham Cię bardziej niż kogokolwiek innego.

Zanim Hongjoong zdążył zareagować jakkolwiek na słowa Parka, poczuł jego usta na swoich.

Nie zastanawiał się nawet i poprostu oddał pieszczotę. Pocałunek był delikatny, ale wciąż wypełniony uczuciami i czułością. Uczuciami, które tak długo czekały aż ktoś je uwolni z dusz obydwu chłopaków.

Kiedy zabrakło im już powietrza, oderwali się niechętnie od siebie i spojrzeli sobie w oczy. Im obydwu z oczu pociekły pojedyncze łzy szczęścia. Byli szczęśliwi, że obydwoje potrzebowali i czuli to samo. Byli szczęśliwi, że znaleźli siebie nawzajem i pokochali się w takim samym stopniu.

-Ja ciebie też. -wyszeptał Hongjoong, zanim zainicjował kolejny, tym razem bardziej intensywny pocałunek.

Bo każdy potrzebuje słońca, a słońce potrzebuje nas...

---------------------------------------------------------
[2045 słów]

REKORD MOI DRODZY
AŁI

Muszę Was zasmucić, że zbliżamy się do końca *smutna muzyka*

Aleeeeee... Jak tylko skończę to oto opowiadanko, 'przeprowadzam' się z One Shotami i jedną serią z Samych Quizów na Wattpada, więc będzie co czytać. Poza tym, zostały jeszcze może ze trzy części.

I zanim się zastanowicie, to tak, znowu pisałem w aucie no bo co.

W aucie zawsze zrobie najwięcej rzeczy lol

Tymczasem spadam, bo za 15 minut wysiadam.

Na shledanou amigos

~nath🌿

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro