Rozdział Dwudziesty Pierwszy.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Gwiazdki i komentarze mile widziane, moi drodzy! 💋










Odsunęłam irytujące kosmyki włosów z twarzy i przewróciłam się na drugi bok, mocniej wtulając w przyjemny materiał. Wzięłam głęboki wdech i zrozumiałam, że nie byłam u siebie. W moim pokoju unosił się charakterystyczny zapach lawendy, natomiast tutaj czułam wodę kolońską i whisky. Na domiar złego, zapach wody kolońskiej był mi znany. Niepewnie otworzyłam oczy, aby upewnić się w swoich przypuszczeniach. Tak jak myślałam, leżałam tuż obok Granta.

Zagryzłam dolną wargę, aby nie jęknąć z zażenowania swoim zachowaniem. Wszystkie wspomnienia z wczoraj momentalnie wróciły do mojej głowy, a ja miałam ochotę rzucić się pod pociąg.

Przespałam się z bratem mojego ex. I to tydzień po zerwaniu. Co się ze mną stało? Nigdy wcześniej się tak nie zachowywałam...

Przetarłam twarz dłońmi i zerknęłam na chłopaka, śpiącego obok mnie. Spojrzałam w dół i rozumiałam, że ręka Granta owinięta była wokół mojej talii, uniemożliwiając mi swobodne poruszanie. Niepewnie chwyciłam jego rękę starając się odsunąć, ale chłopak wzmocnił uścisk i przyciągnął mnie bliżej siebie.

Od razu poczułam jego gorący oddech w zagłębieniu szyi i zakręciło mi się w głowie. Jego bliskość sprawiała, że odbierało mi zdolność logicznego myślenia.

-Zazwyczaj, to ja uciekam kobietom z łóżka. - usłyszłam poranną chrypkę w głosie szatyna - Nigdy nie było na odwrót. - zaśmiał się. Niepewnie schyliłam głowę i spojrzałam na szatyna, wtulonego w moje ciało. Leżał z zamkniętymi oczami i mocno przyciskał mnie do siebie. - Byłem aż tak słaby wczorajszej nocy? - na jego ustach pojawił się figlarny uśmieszek, a sekundę później oczy się otworzyły, patrząc centralnie na mnie. - Więc? - ponaglił mnie.

Zażenowana odwróciłam głowę w drugą stronę, aby ukryć rumieńce. Robił to celowo. Wiedział jak łatwo mnie zawstydzić.

-Musisz mi to robić? - jęknęłam w końcu. Starałam się wyswobodzić z jego uścisku, ale wcale mi tego nie ułatwiał. Wręcz przeciwnie, im bliżej ucieczki byłam, tym mocniej zaciskał dłonie na moim ciele, aby mi się nie udało.

-Nie ukrywam, że sprawia mi to przyjemność. - zaśmiał się. Poczułam gorący oddech na szyi przez co moje ciało przeszedł dreszcz, którego nie byłam w stanie powstrzymać. Kurwa. Na pewno to poczuł.

-Nie możesz mnie po prostu wypuścić? - spojrzałam na niego błagalnie. Pokręcił głową i przyciągnął mnie bliżej.

-Świetnie się bawię. - mruknął zadowolony - I myślę, że ty też. - dodał, zbliżając się do mnie. Nim zrozumiałam, co planował zrobić, poczułam jego usta na szyi. Zaczął składać mokre pocałunki na szyi i piął się coraz wyżej. 

Zagryzłam zęby, starając się opanować, ale moje ciało nie chciało współpracować. W końcu z moich ust uciekł cichy jęk, a plecy wygięły się w łuk. Szatyn wiedział, co robił. Był w tym tak dobry.

-Przestań. - wyjęczałam błagalnie. Nie powinno do tego dojść. Jakim cudem on w ogóle nie myślał o konsekwencjach tego wszystkiego?

-Odepchnij mnie. - mruknął i znów przyssał się do mojej szyi. Na sto procent zrobił mi nie jedną malinkę... - Zmuś mnie. - zaśmiał się. Przełożył nogę przez moje biodra i znalazł się nade mną, łącząc nasze usta.

Co z tego, że wiedziałam, że to złe, skoro i tak pozwoliłam mu się całować. Zadowolona przełożyłam dłonie na jego kark, przyciągając go jeszcze bliżej siebie, jednak to był błąd. Poczułam wybrzuszenie przy miejscach intymnych i nie dałam rady pohamować jęku, co sprawnie wykorzystał. Jego język od razu wsunął się między moje wargi.

Łatwiej byłoby mi go trzymać z dystansem, gdyby nie całował aż tak dobrze. Matko boska, ten facet miał talent...

W końcu położyłam dłonie na jego klatce piersiowej i delikatnie go odepchnęłam. Nasze usta się rozłączyły, ale wciąż sie stykały. Otworzyłam oczy i zobaczyłam hak Grant wpatruje się we mnie z uśmiechem.

-Co tam? - zaśmiał się w moje usta. Nie potrafiłam pohamować uśmiechu.

-W ogóle nie martwisz się tym co robimy? - spytałam. Zmarszczył brwi, dając znak, abym kontynuowała. - Nie przejmujesz się tym, że jestem ex twojego brata? - pokręcił głową.

-W ogóle mnie to nie interesuje. - puścił mi oczko - Nie odpowiedziałaś na moje pytanie. - mruknął.

-Jakie? - zdziwiłam się.

-Dobrze się wczoraj bawiłaś? - spaliłam buraka na samą myśl o wczorajszej nocy. Oj działo się. - Ta mina mówi wszystko. - wyszczerzył się.

-Było całkiem nieźle. - nie chciałam podnosić jego ego i powiedzieć, że dał mi najlepszy seks w całym moim życiu.

-Całkiem nieźle? - prychnął urażony - Wczoraj byłaś zdecydownie bardziej usatysfakcjonowana. - przewróciłam oczami - I głośna. - zaśmiał się, a ja zepchnęłam go z siebie.

-Dupek. - parsknęłam. Chwycił mnie w talii i przyciągnął do siebie, opadłam na jego klatkę piersiową, a on połączył nasze usta w pocałunku. Poczułam uścisk na pośladkach przez co jęknęłam w jego usta. - Jesteś okropny. - wyszeptałam, odsuwając się od niego. Zagryzł dolną wargę i przytaknął.

-I za to mnie lubisz, słońce. - uniósł głowę i szybko cmoknął mnie w usta.

-Wstajemy? - zaproponowałam. Pokręcił głową.

-Nie chcę. - wydął dolną wargę - Tutaj mi dobrze. - z nim jak z dzieckiem. Parsknęłam śmiechem i wstałam z łóżka, stając tuż nad Grantem.

Byłam ubrana w samą bieliznę, gdyż reszta moich ubran była porozrzucana po całym pokoju. No tak, wczoraj nas trochę poniosło.

Szybko ubrałam się we wczorajszy strój i spojrzałam na Granta, który stał przy biurku ubrany jedynie w dresy.

-Muszę poszukać przyjaciółek. - stwierdziłam, skinął głową.

-Idę z tobą. - puścił mi oczko, stając obok mnie. Przękręciłam klucz w drzwiach i pociągnęłam za klamkę, otwierając je na oścież.

Zamarłam, gdy ujrzałam przed sobą Tylera. Kurwa mać. Nie tak miało być. Przeniosłam wzrok na Granta, który stał wpatrując się w brata z przygryzioną wargą, drapiąc się po głowie.

-Trochę niezręcznie. - mruknął młodszy z nich, za co od razu spiorunowałam go wzrokiem.

-Nie wierzę. - Tyler spojrzał na mnie kręcąc głową - Najpierw się z nim przelizałaś, a teraz jakby nigdy nic, po prostu wskoczyłaś mu do łóżka? - warknął wściekły. Spuściłam wzrok.

Broniłabym się, gdybym miała jak. Jednak Tyler miał rację. Przez trzy miesiące związku z nim, nie zgodziłam się na seks, a po kilku dniach znajomości z jego bratem przespałam się z nim... Słabo.

-Daj spokój, Tyler. - Grant owinął rękę wokół mojej talii i przyciągnął mnie do swojego boku - Jesteśmy dorośli, nie bawmy się w tą dziecinadę. - wzruszył ramionami.

-Zaliczyłeś moją dziewczynę! - wrzasnął zirytowany.

-Ex dziewczynę. - Grant przewrócił oczami - Już nie jesteście razem. - prychnął.

-Gdyby nie ty...

-Tyler, to nie jego wina. - wtrąciłam - Przecież siłą mnie nie zaciągnął do łóżka ani nie wepchnął języka do gardła. - mruknęłam, wpatrując się w podłogę - Jeśli chcesz się na kimś wyżywać, to na mnie. Ja zawiniłam. - wzięłam głęboki wdech.

Przecież taka była prawda. Zrobiłam coś, czego nie powinnam. Mleko się rozlało i nie ma co nad nim płakać. Trzeba się z tym pogodzić i żyć dalej.

-Znajdź przyjaciółki i wracaj do domu. - mruknął Grant - Ja muszę pogadać z Tylerem. - dodał - Sam na sam. - spojrzał na mnie kątem oka - Załatwimy to raz a dobrze. - oznajmił.

Minęłam byłego chłopaka i ruszyłam w poszukiwaniu przyjaciółek. Chciałam stąd zniknąć jak najszybciej.


Emilia Mikaelson

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro