Rozdział Dwudziesty Siódmy.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Gwiazdki i komentarze mile widziane! 💋











Od mojego ostatniego spotkania z Grantem i Tylerem minął tydzień. Co prawda wymieniłam kilka sms-ów w młodszym z braci, ale były to zwykłe nie zobowiązujące wiadomości. Liczyłam, że między nami będzie coś więcej, ale trochę bałam się mi zaufać. Nie wydawał się być osobą stałą w uczuciach, a ja nie potrzebowałam złamanego serca.

-Co dziś na obiad, mamo? - weszłam do kuchni, patrząc na rodzicielkę.

-Biorąc pod uwagę, że spaliłam dziś już trzy kurczaki i nie mam czwartego, to nie pozostało nam nic innego jak zamówienie pizzy. - parsknęła. Słysząc te słowa na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech.

Moja mama miała talent do gotowania, ale dużo zależało od dnia. Bywało tak, że w godzinę była w stanie przygotować katering dla dziesięciu osób. Jednak zdarzały się też takie sytuacje, gdzie przez cały dzień nie udało jej się zrobić jednego naleśnika, gdyż każdy wychodził spalony.

-Na jaką masz ochotę? - chwyciła telefon, wybierając numer do pizzeri.

-Hawajska? - zaproponowałam.

-Pół wegetariańska? - zerknęła na mnie. Skinęłam głową. Zadowolona przyłożyła telefon do ucha i założyła zamówienie.

Szybko chwyciłam talerze i zaniosłam do salonu na stoliku przy okazji włączając muzykę.

-Pizza będzie za piętnaście minut. - mruknęła, wchodząc do salonu.

-Tak szybko? - zdziwiłam się.

-Mia ma dziś zmianę. Powiedziała, że załatwni to tak szybko jak to możliwe. - wyjaśniła.

No tak, moja przyjaciółka dorabiała sobie pracując w pizzeri, co było dla mnie jak zbawienie. Gdy potrzebowałam jedzenia, ona była w stanie mi je załatwić w kilkanaście minut. Gorące i pyszne, z dostawą aż do pokoju... Złota dziewczyna.

-Film czy muzyka? - spytałam, siadając na kanapie.

-Muzyka. - odparła, chwytając za butelkę soku ze stolika. Wzięła dwa łyki napoju i spojrzała na mnie. - Jak z Tylerem? - spytała - Choć może powinnam zapytać jak z Grantem? - jęknęłam zażenowana.

-Znów plotki o chłopcach? - spojrzałam na nią błagalnie.

-Tak. Jestem ciekawa, co będzie między tobą i jednym z nich... - poruszała brwiami - Nie ukrywam, że wolę Granta. - dodała - Ale dość szybko dobrał Ci się do...

-Błagam skończ. - jęknęłam - Nie wiem co będzie między mną i Grantem ani między mną i Tylerem. - pokręciłam głową - Wiem, że do Tylera nie wrócę. - dodałam - Jest świetnym facetem, ale nie dla mnie. Dla mnie to materiał na przyjaciela, kogoś komu można zaufać i wygadać, ale nie iść na randkę. - wyjaśniłam.

-Taki bardziej brat niż chłopak? - skinęłam głową - Więc spotykałaś się z kimś kto jest dla ciebie jak brat? - wzdrygnęła się.

-O Boże... - czy ta kobieta się kiedyś zmieni? Brakowało mi już na nią słów.

-Sweet home Alabama. - prychnęła.

-Jesteś okropna. - zaśmiałam się.

-A ty flirtowałaś z dwoma braćmi jednocześnie. - odparowała.

-To było inaczej! - broniłam się.

-Jasne. - przewróciła oczami.

Niezależnie od tego jak bardzo potrafiła mnie czasem ośmieszyć. Kochałam ją ponad wszystko. Nie potrafiłam się na nią gniewać zbyt długo, nigdy się nawet nie kłóciłyśmy. Była dla mnie nie tylko mamą, ale też przyjaciółką. Niewątpliwie miałam ogromne szczęście, że to właśnie ta kobieta była moją matką.

Ciszę przerwał szczęk zamka. Spojrzałyśmy na siebie z mamą i zaczęłyśmy się śmiać.

-Ona nigdy nie zapuka. - zaśmiała się rodzicielka.

-Oj nie. - pokręciłam głową. Do salonu weszła uśmiechnięta Mia z dwoma kartonami pizzy.

-Pozwoliłam sobie się dorzucić i kupić dwie. Już jest zapłacone, więc hajsik dla mnie. - uśmiechnęła się, kładąc kartony na stoliku - A gdzie mój talerz? - spojrzała na mnie spod byka.

-Już idę. - parsknęłam, wstając. Szybko cmoknęłam przyjaciółkę w policzek i pobiegłam po talerz dla niej - Co cię do nas sprowadza? - spytałam, siadając - Prócz jedzenia oczywiście. - sprostowałam.

-Pomyślałam, że dawno razem nie piłyśmy, więc zostanę na noc. - wzruszyła ramionami, zabierając się za pierwszy kawałek pizzy - Nie ma pani nic przeciwko, prawda? - zerknęła na moją mamę.

-Oczywiście, że nie. Kochanie, wiesz, że jesteś tu zawsze mile widziana. - uśmiechnęła się do niej.

-Ciebie nawet nie pytam. - mruknęła do mnie. Wzięłam kęs pizzy, posmarowanej sosem pomidorowym. - Zauważyłaś, że Josie dziwnie się ostatnio zachowuje? - pokręciłam głową.

-Nie rozmawiałam z nią od jakiegoś czasu. - stwierdziłam - Ale jakby się zastanowić, to już przed imprezą się dziwnie zachowywała.

-Może to przez to, że podoba jej się twój były i nie wie co zrobić w tej sytuacji?

-Josie podoba się Tyler? - zdziwiła się moja mama. Przytaknęłam.

-Tak. - odparłam krótko i spojrzałam na Mię - Może masz rację, ale przecież ja nie mam zamiaru stać jej na drodze. Przyjaźnimy się i ona jest dla mnie ważniejsza niż mój ex. - prychnęłam - Zresztą, to przeze mnie się rozstaliśmy. - dodałam.

-Dlaczego ja nie wiedziałam, że podoba jej się Tyler? - moja mama wciąż przeżywała nową informację.

-Zapomniałam Ci powiedzieć. - wyszeptałam - Wybacz. - pokazała mi środkowy palec - Też cię kocham, mamo.

-Co dziś pijemy? - przerwała mi Mia.

-Wino? - zaproponowałam - W piwnicy mamy kilka butelek domowej roboty. Jest dość mocne. - uśmiechnęłam się.

-Świetnie. - podsumowała.

Chyba przyda mi się trochę czasu w babskim gronie.






********
Dzięki za nominację ameliaSikora5 i Wiktoriaa634

1. Nigdy nie byłam zakochana. Zauroczona owszem. Mam też wielu celebrity crush haha

2. Z 7? Może 8? Jakoś tak.

3. Tak, ale delikatnie

4. Nie rozumiem ich. W sensie... Po co marnować czas na hejtowanie kogoś? Dla mnie to bezcelowe działanie. A takimi osobami w ogóle nie warto się przejmować. Strata czasu 🤪

5. 02

6. Nie mam ulubionej.

7. Miętowy.

8. Nic. Staram się akceptować siebie.

9. Zaczęłabym pisać od nowa 🤷‍♀️ pewnie byłoby mi przykro, bo wiele tu osiągnęłam, ale przecież to nie koniec świata.

10. Brązowe.

11. Też chciałabym wiedzieć haha

Emilia Mikaelson

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro