Rozdział Osiemnasty.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Gwiazdki i komentarze mile widziane! 🖤💋








Mia mówiąc o czterech przystojniakach zapomniała wspomnieć o tym, że jednym z nich jest Tyler, a drugim Grant. Świetnie, prawda? Oprócz nich był jeszcze Finn, blondyn z którym Mia kiedyś spała i Clay, wysoki szatyn o ciemnych oczach.

- Chodźmy stąd, błagam. - szepnęłam brunetce na ucho. Mia spojrzała na mnie jak na wariatkę i pokręciła głową.

-Dopóki czekoladowooki nie będzie mój, nigdzie nie idę. - oznajmiła dobitnie - Powinnaś też wiedzieć, że Josie ma ochotę na twojego ex - Tylera. - mruknęła, a ja spojrzałam na blondynkę obok. Faktycznie była wpatrzona w mojego byłego. Tylko dlaczego nigdy mi nie powiedziała, że jej się podoba? Przecież się przyjaźniłyśmy. Myślałam, że zawsze wszystko sobie mówiłyśmy. - Chcesz pogadać? - pokręciłam głową.

-Przecież to ja go zdradziłam. Jeśli byliby razem szczęśliwi, to dla mnie żaden problem. - podsumowałam. Cały czas rozmawiałyśmy szeptem, więc nikt oprócz nas, nie znał tematu rozmowy.

-Okey! - zadowolony Grant stanął na środku pokoju - Na jakich zasadach chcecie grać? Losujemy? Gramy w coś i przegrany duet ląduje w szafie? Czy losujemy dwie osoby butelką? - rozejrzał się po wszystkich wokół.

-Dawaj butelkę! - Mia zaklaskała z uśmiechem - Zacznijmy zabawę! - pewnie zastanawiacie się, czy ta dziewczyna miała jakieś granice. Otóż nie, nie miała. Robiła co chciała, kiedy chciała i jak chciała. Cała Mia Roberts.

-Lubię ją. - mruknął patrząc na mnie.

-Ja też. - zaśmiałam się, obejmując przyjaciółkę ramieniem. Grant zaśmiał się i chwycił butelkę whisky z blatu szafki. Butelka była prawie pusta, więc nie kłopotał się z szukaniem szklanki, tylko opróżnił butelkę jednym duszkiem.

-Zaczynajmy. - usiadł naprzeciwko mnie - Ktoś chętny żeby zacząć? - Mia zerwała się z miejsca, wyrywając mu butelkę z dłoni.

Spojrzała na mnie kątem oka i już wiedziałam o co jej chodziło. Gdy podobał jej się jakiś chłopak ja zawsze jej pomagałam, najwyraźniej tak miało być i tym razem. Lekko skinęłam głową.

Zadowolona położyła butelkę na podłodze i mocno zakręciła. Każdy wpatrywał się w szkło aż do momentu, gdy brunetka wrzasnęła na całe gardło.

-O matko! Czy on wymiotuje? - pisnęła i wskazała na korytarz, co ułatwiły jej otwarte drzwi. Ja w tym czasie szybko zatrzymałam butelkę i skierowałam szyjkę na Clay'a.

-Nikogo nie widzę. - mruknął zdziwiony Tyler. Mia jęknęła załamana.

-A mogłam nie palić zioła od tego chłopaka. -  pokręciła głową. Miałam ochotę strzelić baranka w ścianę. Skąd ona brała pomysły na te teksty? - Ooo! - spojrzała na butelkę i skinęła palcem na szatyna - Idziesz ze mną. - wstała, śmiejąc się. Chwyciła go za koszulę i pociągnęła za sobą do szafy.

Chciałabym być tak odważna jak ona. Kiedy czegoś chciała, robiła to, nie zważając na konsekwencje. Zazdrościłam jej tego od zawsze.

-Sprytne zagranie, Chris. - spojrzałam na Granta, który wpatrywał się we mnie.

-Nie rozumiem? - mruknęłam zdziwiona.

-Butelka zatrzymała się akurat na facecie, na którego twoja przyjaciółka miała ochotę. Przypadek? - wzruszyłam ramionami.

-Najwyraźniej ma szczęście. - odparłam, nie tracąc rezonu.

-Nie wierzę. - pokręcił głową - Nie umiesz kłamać.

-On też na nią leci. - mruknął Finn, przerywając moją dyskusję z Grantem. Spojrzałam na niego zdziwiona. - Leci na twoją przyjaciółkę od ponad dwóch miesięcy. - wyznał. Bardzo źle... Mia nie chciała z nim chodzić, ona chciała go tylko zaliczyć. Biedny.

-Siedem minut minęło! - krzyknęła Josie. Mia i Finn wyszli z szafy, a chłopak miał jej czerwoną pomadkę na szyi i policzkach. Uroczo...

Zadowolona Mia wróciła na swoje miejsce i położyła głowę na moim ramieniu.

-I jak? - mruknęłam.

-Dziś będzie mój. - szepnęła. Przewróciłam oczami. Jeśli tego chciała to nie zamierzałam jej powstrzymywać. Przecież nikomu tym krzywdy nie robiła.

-Teraz ja! - Josie dosłownie rzuciła się na butelkę. O nie... To się może skończyć źle. Bardzo źle.

-Mia. - spojrzałam na przyjaciółkę. Ta wzruszyła ramionami.

-Pozwólmy jej. - zaproponowała. Niepewnie skinęłam głową. To nie był świat tej uroczej blondynki, nie chciałam żeby cierpiała.

Butelka zaczęła się kręcić, a ja miałam nadzieję, że wypadnie na mnie albo na Mię i będziemy miały ją na oku. Niestety. Nici z moich marzeń. Butelka zatrzymała się na moim byłym, Tylerze. Mogło być gorzej.

-Uuuu. - Mia i Grant zaczęli się śmiać w tym samym czasie. Byli do siebie tak podobni, że aż zaczęło mnie to przerażać. Josie spojrzała na mnie, jakby prosiła o zgodę. Jednak widziałam w jej oczach coś jeszcze. Jakby żal? Liczyła na kogoś innego?

-Nie patrz tak na mnie. - zaśmiałam się - On jeste singlem. Jego wybór. - podsumowałam. Tyler spojrzał na mnie zaskoczony, a ja wzruszyłam ramionami. Na co liczył, że zacznę płakać?

-Dobrze. - prychnął i wstał, wyciągając dłoń do Josie. Zadowolona przyjęła pomoc i zamknęli się w szafie.

Grant, Mia, Finn i Clay wpatrywali się we mnie. Uroczo...

-No przestańcie! - warknęłam - Nie jest moim chłopakiem. - zaśmiałam się. Czułam się niezręcznie. Jak zwykle, dobra mina do złej gry.

Siedem minut minęło szybciej niż się spodziewałam. Wcale nie martwiłam się tym, że jest tam Tyler. Obawiałam się czy Josie nie zrobiła czegoś, czego będzie jutro żałować. Jednak wyszła taka szczęśliwa, że nie zamierzałam jej dziś zawracać głowy pytaniami. Dziś miała się bawić.

-Moja kolej. - wyszczerzył się Grant. Zakręcił szkłem i po kilku sekundach butelka się zatrzymała.

Wiecie co to znaczy, prośba spełniona z opóźnieniem? Ja właśnie się dowiedziałam. Przed chwilą chciałam, aby butelka się na mnie zatrzymała, a teraz liczyłam, że do tego nie dojdzie.

Na próżno. Ja i Grant. Przez siedem minut. Sam na sam. W ciemnej szafie.

Brzmi super (czujecie ten sarkazm...).








Emilia Mikaelson

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro