Rozdział Siódmy.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Gwiazdki i komentarze mile widziane! 🖤







Do końca filmu zostało jakieś pół godziny. Grant i Tyler przemilczeli większość czasu, ale gdy tylko któryś się odzywał, drugi od razu go gasił. Coraz bardziej cieszyłam się, że nie miałam rodzeństwa.

Byłam skupiona na filmie i nie zwracałam uwagi na to, co działo się wokół. Dlatego, gdy poczułam dotyk na prawym udzie, przerażona lekko podskoczyłam do góry i spojrzałam w bok.

Okazało się, że Grantowi znudziło się siedzenie i wykorzystał mnie jako poduszkę pod głowę. Spojrzałam na niego z lekko kpiną, ale szatyn jedynie wzruszył ramionami, uroczo się uśmiechając.

Nie przeszkadzał mi zbytnio, dlatego nie zareagowałam w żaden sposób. Przez myśl mi nie przeszło, że Tylerowi mogłoby to przeszkadzać. Przecież to jego brat, więc chyba nie był to dla niego problem? Pozbyłam się niechcianych myśli i ponownie skupiłam na horrorze, aby nie przegapić żadnego wątku.

Nawet nie zarejestrowałam momentu, w którym zaczęłam się bawić włosami szatyna. Były dużo krótsze niż mojego chłopaka, ale dodawały mu jakiegoś dziwnego uroku i słodyczy w jego sposobie bycie. Uświadomiłam sobie co robię, dopiero, gdy Grant przysunął się bliżej mnie. Wplątałam palce w jego włosy i bawiłam się dalej. Całkiem fajnie wyglądałby w kiteczce. Kto wie, może uda mi się go namówić na mały eksperyment?

-Może jej zaraz na kolana wejdziesz? - zirytowany głos Tylera przerwał ciszę. Film właśnie dobiegł końca, a mój chłopak piorunował wzorkiem brata. Grant jednak nic sobie z tego nie zrobił i jedynie się zaśmiał.

-Wyluzuj. - mruknął - Gdybym jej przeszkadzał, to chyba by mi powiedziała, nie? - spojrzał na mnie. Przytaknęłam.

-Spokojnie, Tyler. Grant mi nie przeszkadza...

-Ale mi tak. - przerwał. Grant westchnął i niechętnie się podniósł.

-Macie ochotę na piwo? Mam czteropak w lodówce. - mruknął i ruszył do kuchni.

-On sobie chyba żartuje. - wstał i zamierzał iść za młodszym bratem, ale złapałam go za dłoń i przyciągnęłam do siebie.

-Uspokój się, proszę. - chwyciłam jego twarz w dłonie - Twój brat jest nieszkodliwy. - chciałam go uspokoić - Jaki problem, żeby z nami trochę posiedział? - westchnął.

-Przystawia się do ciebie. - burknął. Przewróciłam oczami.

-Po prostu jest miły. - zaoponowałam.

-Nie. Znam brata. - sprzeciwił się - Podrywa cię i to ja moich oczach. - warknął. Parsknęłam śmiechem.

-Grant jest dla mnie miły i tyle. - cmoknęłam Tylera w usta - Nie masz się czym martwić.

-Pomoże mi ktoś? - z kuchni zabrzmiał głos Granta - Sam trzech kufli nie doniosę. - sprecyzował. Spojrzałam na Tylera, który pokręcił głową.

-Nie. - odparł szatyn. Prychnęłam i odsunęłam się od chłopaka, aby dołączyć do Granta. Szybko pokonałam odległość z salonu do jadalni.

-Przybyło twoje wybawienie. - mruknęłam z uśmiechem. Stanęłam obok szatyna, który zlustrował mnie wzorkiem. Przełknęłam gulę w gardle, poczułam sie nieco skrępowana. - Co? Czemu tak na mnie patrzysz? - zagryzłam wargę.

-Po prostu. - wzruszył ramionami - Dziwne, że mój brat wyrwał taką laskę. - wyjaśnił. Wypuściłam powietrze z płuc.

-Twój brat jest naprawdę fajnym facetem. - prychnęłam, stając w obronie mojego chłopaka.

-Taki samodzielny. - zakpił, wracając do sytuacji z wczoraj.

-Popełnił błąd, ale to nie powód, aby go skreślać. - przewrócił oczami.

-Trafiłaś na złego brata. - zaśmiał się. Miałam ochotę go spoliczkować i szczerze? Nie miałam pojęcia dlaczego tego nie zrobiłam. Z drugiej strony... Może to przez te jego oczy?

-A jednak twój brat miał rację. - chwyciłam za dwa kufle piwo i wróciłam do salonu. Tyler siedział na kanapie z pilotem w dłoni i szukał jakiegoś filmu.

-Piwko na poprawę humoru? - uśmiechnięta usiadłam obok niego, padając mu kufel do ręki. Zadowolony od razu pociągnął duży łyk.

-Nie wiem za co tym lubisz mojego brata... - prychnął. Mogłam mu powiedzieć, o głupich komentarzach Granta, ale po co niszczyć ich relację jeszcze bardziej?

-Nie jest taki zły. - zaśmiałam się, szturchając mężczyznę w ramię.

-Dziękuję. - usłyszłam kpiący głos Granta, z progu salonu - To najmilsze co ostatnio usłyszałem. - prychnął. Przewróciłam oczami.

Z jednej strony, wydawał się być naprawdę porządnym facetem. Poukładanym i fajnym.

Z drugiej miał w sobie coś z dupka i trochę obawiałam się tej wersji.

Jedno było pewne. Był cholernie seksowny.



Emilia Mikaelson

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro