Rozdział Trzeci.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Pamiętajcie zostawić gwiazdkę i komentarz! 🖤🙈






Wyszłam na zewnątrz i od razu zorientowałam się w jakiej sytuacji się znalazłam. Moja ramoneska została w domu mojego chłopaka. To on mnie tutaj przywiózł, a do domu miałam ponad trzy kilometry.

-Bosko... - szepnęłam sama do siebie. Sprzyjającymi okoliczności było lato, pomimo późnego wieczoru było ciepło i jasno. - Trzy kilometry... Miałam zacząć ćwiczyć, mogę zacząć od spaceru. - mruknęłam do siebie.

-Chris, czekaj! - pięknie. Przewróciłam oczami i odwróciłam się do Tylera.

-Czego? - skrzyżowałam ręce na piersi.

-Wróć do środka, przeprosisz mojego ojca i myślę, że...

-Co zrobię? - przerwałam mu - Ja przeproszę? Ani mi się śni. - warknęłam - To ja powinnam zostać przeproszona.

-Proszę cię, nie róbmy z tego afery. - spojrzał na mnie błagalnie. Żałosne.

-Lepiej wracaj do rodziców. - mruknęłam - Porozmawiamy jutro jak już się uspokoję. - westchnęłam - Na ten moment, mam ochotę się na ciebie rzucić i wydrapać oczy. - syknęłam i ruszyłam w stronę swojego domu. Usłyszałam jeszcze trzask drzwi, co znaczyło, że wrócił do domu.

Miałam dobre przeczucie, że ten wieczór to będzie katastrofa, ale nie sądziłam, że aż taka.

Zrobiłam zaledwie kilka kroków, a nie równe podłoże i wysokie obcasy dały o sobie znać.

Usłyszałam za plecami pracę silnika, a chwilę później obok mnie zatrzymało się czarne BMW X3.

-Może podwieźć? - szyba osunęła się w dół, a ja ujrzałam znaną mi twarz. Zaśmiałam się pod nosem.

-Nie masz lepszych planów na wieczór? - prychnęłam, krzyżując ręce na piersi.

-Tak się składa, że nie. - Grant wzruszył ramionami - Wsiadaj. - skinął głową na siedzenie obok. Zagryzłam dolną wargę i szybko obeszłam samochód. Usadowiłam się na miejscu pasażera i zapięłam pasy.

-Ratujesz mi skórę. - mruknęłam. Wzrok miałam utkwiony w przednią szybę. Obserwowałam okolicę, aby mieć pewność, że nic mi nie grozi.

Nie byłam paranoikiem, ale wolałam wiedzieć co się dzieje. Granta znałam kilka minut i choć wydawał się być porządnym facetem, wolałam nie ryzykować.

-Dziękuję. - przerwałam ciszę, panującą w aucie - Gdyby nie ty, miałabym niezły spacerek. - zaśmiał się.

-Nie ma za co. - skręcił w prawo - Mój brat jest w porządku, ale za bardzo liczy się z opinią rodziców. Nie bierz jego słów zbytnio do siebie. - poprosił. Przytaknęłam.

-Ty stanąłeś w mojej obronie. - kolejny śmiech z jego strony. Zmarszczyłam nos, wpatrując się w szatyna. Chłopak miał w sobie jakąś tajemnicę. - Co?

-Po prostu... Mój brat liczy się z opinią rodziców za bardzo. Jest z nimi bliżej niż ja, dlatego ja bez problemu mówię co myślę, a on...

-Robi co każą. - dokończyłam, a Grant przytaknął.

-Dokładnie. - prychnęłam pod nosem. Mój chłopak jest za bardzo przywiązany do rodziców, tego się nie spodziewałam.

Zdziwiłam się, gdy Grant po raz kolejny skręcił w odpowiednim momencie.

-Skąd wiesz gdzie mieszkam? - zdziwiłam się.

-Mam znajomości. - puścił mi oczko.

Zanotować Grant jest o wiele bardziej wyluzowany niż jego brat.

Reszta drogi minęła w przyjaznej atmosferze, na rozmowie i żartach z byle czego. Dowiedziałam się też, że Grant studiuje aktorstwo i ma niesamowity głos.

-Jeszcze raz dziękuję. - spojrzałam na niego, gdy zatrzymał auto przed moim domem - Jestem twoją dłużniczką.

-Zapamiętam to. - mruknął - Do zobaczenia.

-Cześć. - wysiadłam i od razu popędziłam do domu. Zdjęłam obcasy i rzuciłam je na półkę pod wieszakami, a na stopy założyłam moje ukochane kapcie jednorożce. - Mamo, wróciłam! - krzyknęłam, aby kobieta na pewno mnie usłyszała.

-Jestem w salonie. - usłyszłam odpowiedź - Jak było na kolacji? - pierwsze pytanie, gdy weszłam do salonu.

Kobieta w wieku czterdziestu dwóch lat siedziała na kanapie, z książką na kolanach. Uwielbiała klasyki, więc tym razem męczyła "Dumę i Uprzedzenie". Jej czarne loki wychodziły z kitki i zawężały pole widzenia.

-To była masakra. - jęknęłam i rzuciłam się na poduszki obok niej - Zamiast randki, miałam okazję poznać jego rodziców i brata. - prychnęłam.

-A nie mówiłaś, że dla ciebie to za wcześnie ma poznawanie rodziców? - zagadnęła, odkładając książkę na stolik. Przytaknęłam.

-Tak mówiłam i dalej tak myślę. - mruknęłam - W dodatku jego mama przygotowała zapiekankę z mięsem, a gdy powiedziałam, że jestem wegetarianką, jego ojcu odbiło. - prychnęłam.

-A jego brat? - spojrzała na mnie kątem oka, jakby chciała coś zasugerować.

-Jest trzy lata starszy ode mnie, studiuje aktorstwo i dodatkowo śpiewa. Jest naprawdę w porządku. - odparłam.

-Czyli nie było aż tak źle. - starała się mnie pocieszyć.

-Pomijając fakt, że zwyzywałam jego ojca... - szepnęłam. Kobieta zaczęła się śmiać.

-Jeśli cię obraził to dobrze zrobiłaś. - objęła mnie ramieniem. Wykorzystałam okazję, mocno ją przytulając. - Nigdy nie pozwól, aby ktoś cię obrażał na podstawie twoich przekonań. - mruknęła - Jesteś wspaniałą, inteligentną kobietą i nie pozwól sobie wmówić, że jest inaczej. - uśmiechnęłam się mimowolnie - I pamiętaj, że zawsze możesz na mnie liczyć.

Mój ojciec rozwiódł się z mamą, gdy miałam jedenaście lat. Zdradził ją z jakąś małolatą o czym dowiedziałam się kilka lat później. Początkowo miałam z nim dobre relacje. Zabierał mnie do siebie na weekendy i spędzał tak dużo czasu wolnego jak tylko było to możliwe. Później, gdy dowiedziałam się, że zdradził mamę... Nie byłam w stanie patrzeć na niego tak jak wcześniej. Kontakt się urwał i na ten moment jedynie wysyłamy sobie kartki na święta czy urodziny. Dlatego byłam tak bardzo zżyta z rodzicielką.







Emilia Mikaelson

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro