4 stycznia 2017

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

4 stycznia 2017, 11:37, studio nagraniowe

Nieco ponad miesiąc przed ślubem  wszystko już było ustalone. Zarezerwowaliśmy salę, rozdaliśmy zaproszenia... Aaliyah i Michael oraz Lauren i Noah byli zachwyceni, że postaraliśmy się także o animatorkę, która przez cały czas będzie z dziećmi, a jeżeli te poczują się senne – wynajęliśmy także pokoje hotelowe dla gości, więc śmiało mogli zaprowadzić pociechy na górę. W sumie nazbierało nam się sporo dzieciaków, także oczywistym było dla nas, że musimy ogarnąć im zajęcie.

Ostatecznie, jak powiedziała Lauren, stanęło na dwóch sukienkach. Doszłam do wniosku, że lepiej zostawić te pieniądze na coś innego, a wesele spędzić w białej sukni.

Ze względu na pewne umiejętności techniczne i zbliżanie się do końca nagrywania płyty, pojawiałam się w studio sama, gdzie razem z Aaliyah, Michaelem i Noah nanosiłam ostatnie poprawki w nagraniach.

Jamie był ze mną może ze dwa razy, ale na krótko. Wolał zostać w tym czasie z córeczką, choć wiedziałam, że nie podoba mu się moja współpraca z Noah. Z czasem jednak zaczął traktować to z większym luzem.

Ja tymczasem stopniowo zbliżałam się do przystojnego wokalisty. Dużo rozmawialiśmy, żartowaliśmy, a na pożegnanie zawsze się do niego przytulałam. Kilka razy ucałował mnie w czoło czy w policzek na odchodne. Doskonale wiedziałam, że dla niego to naturalne. Był niesamowicie szarmancki w stosunku do kobiet, każdą całował na powitanie, ale wierny był tylko jednej. Szczęściara.

Pomijając zachowanie. W wyglądzie Noah było coś takiego, co sprawiało, że nie dało się od niego oderwać wzroku. Mimo trzydziestu trzech lat na karku, miał młodzieńcze rysy, dzięki którym wydawał się być moim rówieśnikiem. Jego oczy miały wyrazisty, ciemny kolor głębokiego brązu. Półdługie włosy opadały mu luźno na twarz, co w niesamowity sposób dodawało mu uroku. Zawsze ubrany był w elegancką koszulę, ale rozpiętą pod szyją i z niedbale zawiniętymi rękawami i wąskie dżinsy. Tatuaże na całym ciele doskonale współgrały z farbowanymi na czarno włosami. Był tak zabójczo przystojny, że gdyby nie Josephowie, najchętniej przeleciałabym go tu, w tym studio. Niestety, on ewidentnie takiej chęci nie wyrażał. Nic w sumie dziwnego. Lauren w porównaniu do mnie była Miss Universe. Nie żeby była wybitnie piękna, bo widywałam ładniejsze. Ale miała zwyczajną, delikatną urodę. W dodatku była wysoka i szczupła. Całkowicie przeciwnie do niskiej kluchy, jaką byłam ja.

Michael i Noah już żartowali z mojego ślubu. Wołali mnie per "pani Lanham" i wymieniali się swoimi spostrzeżeniami co do mojego zamążpójścia.

– Boże, dopiero co miałem dwadzieścia cztery lata i sam się hajtałem, a tu już te dwa dzieciaki biorą ślub – zauważył Michael, mierzwiąc mi włosy. – Przecież w pewnym momencie LeeLo wręcz wychowywała Jamiego.

– Nie rozumiem, co wam strzeliło do głowy, brać ślub w tym wieku – mruknął Noah.

– Twoja Lauren była młodsza ode mnie, gdy braliście ślub – zauważyłam.

– Ale sytuacja była nieco inna. Pomijając, że mieliśmy dziecko, bo wy też macie. Lauren wprawdzie była bardzo młoda, ale i tak u mnie mieszkała, bo nie miała innego wyjścia. W dodatku wiedziałem, jak przeszkadza jej fakt, że nie należy formalnie do rodziny. Nam ślub nie zrobił większej różnicy, poza tym, że Lauren mogła zmienić znienawidzone nazwisko. A wy? Nie chcę wami rządzić, życzę wam jak najlepiej, ale na twoim miejscu przemyślałbym to dwa razy.

– Znamy się od dzieciństwa. Nie wierzę, że to kiedyś się skończy...

– Jamie się bardzo zmienił – skwitował Michael. – Alexandra go zmieniła. Nawet mimo że z nią nie jest, pewne rzeczy pozostały. Pamiętam, jak patrzył na ciebie podczas prób, mimo, że miał dziewczynę. Tak, jakbyś była dla niego celem, kimś, kogo wolałby zamiast Alex...

– I w czym problem? – zapytałam. Osiągnął ten cel. Zaraz miałam stać się jego żoną.

Noah westchnął.

– W tym, moja droga, że teraz tak samo patrzy na moją żonę. A co gorsza, że ona robi to samo, co ty. Poddaje się temu i widzę, że pewnego dnia i ja, i ty, możemy się mocno zdziwić. Obym się mylił.

Pomyślałam o jego słowach. Fakt. Jamiemu podobała się Lauren, nie mogłam temu zaprzeczyć. Ale wiedziałam, że kochał mnie. Nie zrobiłby mi tego. Poza tym wiedział, że Lauren ma męża. Wiedział też, że szybko mogłam się odegrać, bo przyjaźniłam się z Noah.

Ale co, gdyby faktycznie zrobił to samo, co z Alexandrą? Rozkochał w sobie Lauren i rzuciłby mnie? Co gorsza, zaraz przed ślubem lub dopiero po?

Nie. Jamie mnie kochał. Przyjaźniliśmy się od dzieciaka. Nie zrobiłby mi tego.

– Mylisz się, Nee. Na pewno – powiedziałam, bardzo pewna swoich słów.

– Obyś miała rację, mała.

Zakończyliśmy ten temat i wróciliśmy do pracy. Wielkim plusem moich umiejętności było to, że wycinałam wszystkie fragmenty moich partii, które mi się nie podobały. To tylko gitara rytmiczna, nikt nawet nie zauważał różnicy. Co tylko potwierdzało, że w zespole moją jedyną funkcją było to, żeby reszta miała na co popatrzeć na koncertach. Trudno się im dziwić. Gdy widziałam siebie w scenicznym ubiorze: ładnie unoszącym biust gorsecie, skórzanej mini, kabaretkach i w ciężkich butach żałowałam, że nie mogę przelecieć sama siebie. To potęgowało się w dni, gdy wybierałam bardzo skąpy ubiór.

Jako artystka pogranicza rocka i metalu lubiłam bawić się wyglądem. Jednego dnia nosiłam długie, gotyckie suknie, a drugiego mogłam mieć na sobie mini i krótką skórzaną kurteczkę, pod którą miałam jedynie naklejki na sutki. Jakby czułam, że czymś muszę nadrobić niewielkie umiejętności. I właściwie to lubiłam się podobać chłopakom.

Gdy skończyliśmy zabawy z nagraniami, Aaliyah zaprosiła nas na kawę. Chętnie przystanęłam na jej propozycję, nie śpieszyło mi się do domu.

Noah usiadł obok mnie. Bardzo blisko mnie. Aż miałam chęć usiąść mu na kolanach. Cholera, Ash, ogarnij się. W domu czeka Jamie. I Ninnie. I Amy. Przecież ich kochasz. Przestań oglądać się za tym jednym typem.

Ale nie mogłam. Był tak cholernie przystojny, że chętnie nawiązywałam z nim rozmowy dla samego faktu, żeby móc bezkarnie na niego patrzeć. Udawałam niezwykle zainteresowaną zdolnościami bliźniaków czy talentem muzycznym Lily. Prawie całkowicie wyłączałam się, gdy chwalił swoją żonę. Bo Lauren jest taka mądra, bo Lauren pisze, bo Lauren ma w planach książkę dla dzieci...

– Niech da spokój – przerwała mu w tym momencie Aaliyah. – Czytanie to jedna z niewielu czynności, które wolę robić bez dzieci. Jak napisze książkę dla dzieci, nie będę miała wyjścia i będę musiała im czytać.

– Ale Lils też by chciała poznać twórczość mamy...

– To zróbcie tak, żeby moje dzieci o tym nie wiedziały. Nie poruszajcie tego tematu w moim domu – zaśmiała się Ally.

– Nasze dzieci, w naszym domu – poprawił ją Michael.

– Moje, ja sobie je urodziłam, ja je wychowuję...

– To wobec tego mieszkacie w moim domu. I tak tylko zauważę, że gdyby nie ja, to byś żadnego z tych pięciu szkrabów teraz nie mia...

– Skąd wiesz, może to nie twoje – wzruszyła ramionami Ally. Zaczęłam chichotać, słysząc ich dyskusję.

– Aaliyah, kochanie. Pracujemy razem, w domu. Nigdzie nie ruszamy się osobno. Przecież ty nawet gdybyś chciała, nie masz jak mnie zdradzić – zaśmiał się Michael. – Poza tym Lukas, Mickey i Verity są tak do mnie podobni, że nie ma szans, żeby ktoś inny namieszał w ich genach.

– Z tą Verity to przegiąłeś, ona ma tylko ciemne oczy – wtrącił Noah. Michael na niego popatrzył.

– Ewentualnie mogłaby być twoja, ale z drugiej strony, wtedy miałaby brata bliźniaka, a jak widać, jest jedna.

– Skąd wiesz? Może żonie zmajstrował bliźniaki dla zasady, a mi, dla niepoznaki, jedno?

– Ally. Wiemy, jaki on jest. Choćby miał przed sobą cycatą osiemnastkę, i tak wybrałby swoją żonę.

– Miałem cycatą dwudziestkę, dobrze wiemy, jak to się skończyło – mruknął Noah.

– Nie wiemy... – zauważyłam.

– Niestety, chociaż była jedną z najpiękniejszych dziewcząt, które znałem, była cholernie pusta. Ode mnie chciała tylko pieniędzy i od czasu do czasu, kolokwialnie mówiąc, żebym ją dobrze przeleciał. Na początku mi to nie przeszkadzało, bo zasadniczo nie zależało mi na niczym poważnym. Ale w chwili, gdy mi zaczęło zależeć, okazało się, że nie byłem jedynym, z którym Olivia się spotykała. Jenna wyczaiła to od początku, a, cholera, nie chciałem jej wierzyć... – opowiadał Noah. –  Ale na szczęście, mam Lauren...

– Która zasadniczo była jeszcze młodsza od poprzedniej laski i też ma wszystko na miejscu... – wtrącił Michael.

– Gdy ją poznałem, wyglądała jak szkielet obciągnięty skórą. Była tak chuda, że sprawiała wrażenie, jakby byle wiatr mógł ją przewrócić. Ale fakt, teraz, jeszcze po urodzeniu bliźniaków, ma bardzo ładną figurę.

W mojej głowie mignęła postać Lauren Weaver. Faktycznie, była naprawdę zgrabna i kompletnie nie brałam nigdy pod uwagę tego, że stosunkowo niedawno urodziła dwoje dzieci.

Ja absolutnie nie miałam predyspozycji do bycia szczupłą. Po mamie odziedziczyłam burzę loków, ale nie figurę modelki. Byłam niska i szybko przybierałam na wadze. Już dawno dałam sobie spokój z wszelkimi dietami, ale wiedziałam, że portale plotkarskie porównują mnie do mamy. Nienawidziłam tego. Sławni rodzice to naprawdę przekleństwo.

– Zazdroszczę jej – westchnęła Aaliyah. – Ja po piątce nie przytyłam ani grama.

"A ja zazdroszczę tobie" – pomyślałam, ale nie mówiłam tego w głos. Wiele bym dała, żeby w wieku naszej kompozytorki i po takich przejściach  mieć tak ładną figurę.

– Może po szóstym przytyjesz – zaśmiał się Noah.

– Szóste póki co nam wyjść nie chce – odpowiedział Michael.

– Dziwisz się? Nie macie już po dwadzieścia parę lat, nie będzie tak łatwo jak wcześniej. Prędzej Ash i Jamie się doczekają kolejnego, niż wy...

– O, nie – przerwałam. – Ash nie chce dziecka. Nie teraz. I nie po ślubie, bo to nie o to chodzi. Za parę lat, gdy będę bardziej pewna, że to się nie skończy.

– Prawidłowo. Też bym się na twoim miejscu wstrzymał – przytaknął Noah, wzdychając ciężko. – Bo coś czuję, że może być z wami różnie. Nie żebym w was nie wierzył, bo trzymam za was kciuki i naprawdę bym chciał, żeby wam to wyszło. Ale z drugiej strony, pamiętając o Alexandrze... Bądź ostrożna, Ash. Ślub ślubem, ale póki co lepiej, żeby zbyt wiele was przy sobie nie wiązało. Ku bezpieczeństwu.

Nie wiem czemu, ale nie chciałam protestować. Hej, przecież ja kochałam Jamiego, on kochał mnie, co mogło pójść nie tak?

– Masz rację, Nee – przytaknęłam. – Tak zrobię.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro