Rozdział 2 Xavier Black

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

5 Seconds Of Summer featuring Scott Mills -- Hearts Upon Our Sleeve

-Aria-

Moje serce na jego widok zaczęło szybciej bić, a kiedy nasze spojrzenia się skrzyżowały zamarłam. Czarnowłosy patrzył na mnie, a ja na niego nagle wydawało mi się, że jego oczy zaświeciły czerwienią. Kiedy to zauważyłam przerwałam nasz kontakt wzrokowy potrząsając głową. "Masz jakieś zwidy Aria" Pomyślałam. Po chwili cała reszta spojrzała w moją stronę. Podeszła do mnie  moja mama z gigantycznym uśmiechem na ustach.
-A oto i moja córeczka!- Krzyknęła pokazując mnie im. Nie pewnie pomagałam do nich ręką.

-Hej... Jestem Aria.- Przedstawiłam się nieśmiało. 

-Hej! Ja jestem Wiktoria!- Krzyknęła z entuzjazmem, a ja wiedziałam że ją polubię.

-Ja jestem Max.- Odpowiedział szatyn całując w policzek Wiktorię. Po jego zachowaniu wnioskowała, że są parą. Niespodziewanie mama, Wiktoria i Max poszli do salonu, a mnie zostawili samą z czarnowłosym. Spojrzałam na niego nie pewnie, a on zbliżył się do mnie tak, że nasze klatki piersiowej się stykały.

-Witaj, Ario.- Moje serce zabiło szybciej kiedy wypowiedział moje imię tym swoim zachrypnięty i głębokim głosem. Spojrzałam w jego oczy i znów zaczęło mi się wydawać, że zaświeciły czerwienią.

-Ja nazywam się Xavier Black i jestem bratem Wiktorii.- Przedstawił się, a ja zrobiłam krok w tył, na co zawarczał... On zawarczał jak zwierzę. Kiedy zrozumiałam co zrobił zrozumiałam, że jest wilkołakiem ale nadal nie wiedziałam dla czego jak pierwszy raz na mnie spojrzał jego oczy zaświeciło czerwienią. Będę musiała o to spytać Kacpra. (Kacper to mój Beta) Nim zdążyłam zareagować on zamknął mnie w swoich umięśnionych ramionach. Nie wiem dlaczego ale czułam się w nich bezpiecznie. Dodatkowo poczułam coś dziwnego.... Jakby iskry przeskakiwały kiedy nasze skóry były z sobą połączone.

-Moja...- Wymruczał do mojego ucha przegryzając jego płatek.  Próbowałam powstrzymać jęk cisnący mi się do ust, ale nie udało mi się to. Nie zrozumiałam go więc zmarszczyłam brwi.

-Nie rozumiem kto jest twój?- Zapytałam próbując się wyrwać z jego ramion ale on nie przez chwilę nie chciał mnie wypuścić. Ale po minucie odpuścił i oddalił się ode mnie o jeden krok. Nadal ta odległość mi nie pasowała więc zrobiłam dwa kroki w tył.

-Nikt księżniczko.- Odpowiedział. 

-Nie jestem twoją księżniczką.- Oznajmiłam poważnym tonem, a on się zaśmiał.

-Jesteś ale jeszcze tego nie wiesz.- Powiedział, a ja zmarszczyłam czoło, po czym westchnęłam.

-Jesteś dziwny.... -Wymamrotałam wchodząc do salonu. Zauważyłam, że rodzice rozmawiają z Maxem i Wiktorią ale kiedy mnie zauważyli przerwali. Chwilę  po mnie do pomieszczenia wszedł Xavier.

-Moi drodzy chcecie by Aria was doprowadziła po mieście?- Zapytał gości mój tata.

-Z miłą chęcią ale obiecaliśmy to Adrianowi. - Oznajmił Xavier, a ja cofnęłam się o krok.

-Córeczko coś nie tak?- Zapytała zaniepokojona moim zachowaniem mama.

-Po prostu jeśli Adrian Grey jest waszym przyjacielem to nie pozwoli wam się że mną zadawać. - Oświadczyłam z nutką smutku.

-A to dlaczego?- Zapytał Max.

-Po prostu jak moi rodzice wiedzą nie zbyt się lubimy, a wręcz nienawidzimy. Dla waszej wiadomości szkoła do której chodzę ja i Adrian się podzieliła na grupy. Dwie z nich Grupa Śmierci i Grupa Białego Wilka prowadzą zaciętą rywalizację o wszytko. Jak się domyślać Adrian jest przewodniczącym Grupy Śmierci.- Zakończyłam.

-Córeczko powiedz proszę kto jest na tyle głupi by prowadzić spór z Adrianem?- Poprosiła moja mama.

-Mamo, jeśli uważałaś mnie za głupią mogłaś to powiedzieć od razu.- Oświadczyłam, a jej rzedła mina.

-Adrian zapewne nie pozwoli wam gadać że mną... - Oświadczyłam, a moje serce zabolało na wiadomości, że Xavier nie będzie mógł że mną gadać.

-To że wy się kłócicie nie oznacza, że nie będziemy spędzać czasu razem!- Zakomunikowała Wiktoria.

-To fajnie, że tak uważacie!- Krzyknęłam szczęśliwa. Nie obchodziło mnie to że są znajomymi tego palanta. Nagle spojrzałam na zegarek i zdrętwiałam. Za pięć minut mam być na placu przed szkołą by pomóc Kacprowi i reszcie w przygotowaniach do festynu.

-Mamo, ja muszę już iść.- Oznajmiłam.

-A gdzie Kochanie?- Zapytała nie rozumiejąc o co mi chodzi.

-Nie pamiętasz jutro jest festyn i Idę pomóc w przygotowaniach.

-Ach no tak.... A może  chcecie iść z Arią?- Zwróciła się do nich. Jedna rzecz mnie zdziwiła dlaczego moi rodzice nie patrzą w oczy Xaviera?

-Z miłą chęcią spędzimy  z nią czas.- Oznajmił Xavier. Chciałam się kłócić ale wiedziałam, że mój opór jest bezcelowy. Więc bez  gadania ubrałam buty i ruszyła wraz z nimi do miejsca jutrzejszego festynu. Wiedziałam, że ta droga będzie wypełniona wieloma pytaniami z ich jak i mojej strony.

Cdn

No i macie kolejny rozdział. Wybaczcie mi błędy  (Jeśli się takowe pojawiły) ale rozdział został napisany na telefonie. Mam nadzieję że podoba się  wam to co się dzieje w opowieści. Pozdrawiam i do kolejnego kochane  wilczki

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro