Rozdział 34 Cierpienie

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Anna Blue - So Alone

Moi kochani z względu, że wybiło mi już ponad 1000 obserwatorów, postanowiłam dać wam jeden z rozdziałów! Maraton odbędzie się 13 sierpnia o godzinie 19 i będzie trwać do 20. Rozdziałów mam dość sporo i to od was tylko zależeć będzie czy wszystkie zostaną opublikowane. :) A teraz zapraszam was na dodatkowy rozdział!
PS. To jedyny rozdział, który ukarze się do 13 sierpnia.

-Rafał-

W czasie przebudzenia Arii

Po tym jak Alfa ugryzł mnie moje ciało płonęło żywym ogniem. Kiedy Max wywlókł mnie z pomieszczenia i zrzucił po schodach, poczułem jak jad rozprzestrzenia się po całym moim cielę. Cały czas przez drogę do lochów zaciskałem z całych sił zęby. Kiedy wraz z Betą dotarłem do mojego nowego "lokum" on kazał jednemu z strażników otworzyć jeden z najmniejszych, a także najbrudniejszy lochów.

-Retrospekcja-

Beta puścił moją zdrętwiała rękę na ziemię. Kiedy moja ręka spotkała się z ziemią nic nie poczułem. Żadnego chłodu, czy ciepła po prostu nic.

-Daj mi kluczę do celi 132.- Rozkazał. Nagle jedna z moim kości pękła. Ciszę w pomieszczeniu przeciął mój krzyk.

-Cicho bądź!- Ryknął Beta, kopiąc mnie w brzuch. Złamał mi przy okazji kilka żeber. Jęknąłem z bólu, po czym zacząłem się czołgać w kierunku schodów. Nie upłynęła nawet minuta, a zacząłem mieć problem z oddychaniem. Drżącą dłonią złapałem się za szyję.

-Co on takiego zrobił, że Alfa tak ostro go potraktował?- Zapytał strażnik.

-To on otruł Lunę i próbował zabić moją Mate.- Syknął. Początkowe współczujące spojrzenie strażnika zmieniło się na wściekle i rządne zemsty.

-A to drań!- Krzyknął po czym zaczął do mnie podchodzić. Max nie zatrzymywał go, a ja patrzyłem na niego przerażony. Przecież to Wiktor! Wiktor jest oddany całościowo Alfie i zrobił by dla niego wszystko. Jest znany w stadzie z swojego okrucieństwa i sposobów torturowania. Podobno mało kto przeżywa jego tortury. Przełknąłem płonący płyn -który kiedyś był dla mnie śliną- z wielkim trudem, po czym ledwie przytomny spojrzałem na muskularnego bruneta.

-Beto, jeśli pozwolisz mógł bym się nim zająć.- Oświadczył z błyskiem w oku. Max przez chwilę zastanawiał się co zrobić.

-I tak przecież umrze, a za to co zrobił zasługuje na o wiele gorszą karę.- Oznajmił. Wiktor zaśmiał się, po czym przewiesił mnie przez swoje ramię. Moja głowa swobodnie zwisała ku ziemi, a ja powoli traciłem przytomność. Nagle zostałem rzucony na obrośniętą mchem ziemię. Moje ciało wykrzywiło się w bólu. Krzyknąłem. To tak strasznie boli....

~A nie mówiłem byś nie ufał tej zdzirze!- Syknął mój wewnętrzny wilk. Nie miałem sił mu odpowiedzieć. Chciałem zasnąć, po czym obudzić się i uświadomić sobie, że to tylko sen. Bardzo zły sen.

-Ej! Śpiąca królewno! Zabawa się jeszcze nawet nie rozpoczęła!- Krzyknął uradowany Wiktor. Usłyszałem czyjś śmiech. Wywnioskowałem, że to śmiech Max'a.

-Wierze, Wiktorze, że zajmiesz się nim.- Mówi Beta, pochylając się nade mną.

-Oczywiście zrobię wszystko by otrzymał to na co zasługuję.- Oświadczył uradowany. Beta zaśmiał się, po czym uderzył mnie z całej siły w twarz. Poczułem w ustach wybite zęby. Z wielkim trudem wyplułem je. Moja ręka wygięła się pod wpływem jadu do tyłu. Powietrze przeciął mój wrzask. Znów oberwałem tyle, że tym razem w swoją męskość. Znów wrzasnąłem, kuląc się w sobie. Po chwili i moja noga wykręciła się do tyłu.

-Ha Ha Ha... Pozostawię was już samych. Miłej zabawy Wiktorze!- Krzyknął Max, wychodząc. Brunet cicho podziękował, po czym podszedł do mnie. Spojrzał na mnie. W jego zielonych oczach tańczyły ogniki szczęścia. Wyciągnął z jednej z kieszeni swojej marynarki małą strzykawkę. Wytrzeszczyłem oczy, lecz nie mogłem zastanowić się po co mu ona, bo przez moje ciało przeszyła kolejna fala bólu. Mój kręgosłup pękł na pół, a z moich oczu poleciała łza. Cholera! Nie dość, że jestem debilem to jeszcze płaczę!

~Pierwszy raz zgadzam się z tobą.- Burknął.

~Wiem, jestem kretynem, że jej zaufałem.- Oznajmiłem cichym głosem. Nagle Wiktor wyciągnął za pasa srebrny nóż. Przełknąłem gulę, która pojawiła się w moim gardle.

-No to teraz się trochę zabawimy.- Oznajmił z miną psychopaty.

Koniec retrospekcji

Wiktor wyszedł jakieś dziesięć minut, bo jeden z strażników zawołał go. Nie wiem ile tu tak leże, lecz wiem, że chcę już umrzeć. Wiktor dźgnął mnie z dziesięć razy nożem, lecz jako wilkołak regeneruje się szybciej więc cały czas mógł ponawiać swój proces. Najgorsze było jednak kiedy odciął mi mojego przyjaciela. Poczułem wtedy niewyobrażalny ból. Bolało jak cholera. Już za niedługo umrę. Czuję to. Moje ciało coraz wolniej się regeneruje, a wszystkie moje kończyny, wraz z głową wykręciły się pod bardzo dziwnymi kątami. Niektóre z moich kości popękały tak mocno, ze został z nich prawie sam proszek. Kolejna fala bólu, a moja żuchwa pęka. Wrzeszczę z bólu.

~Nie płacz nawet!- Ostrzega mój wewnętrzny wilk.

~Zgiń chociaż z honorem, debilu!- Warczy wściekle. Śmieję się w duchu.

~Jakbyś się mógł zamienić ze mną miejscem...- Mówię, a on warczy. Robi to tak głośno, że zaczyna mnie boleć głowa. Nagle w moich uszach zaczyna szumieć. Jest to tak głośny dźwięk, że aż boli. Nagle ktoś zamyka "drzwi" lochów, a ja z wielkim trudem spoglądam w stronę krat. Przy kratach celi stoi uśmiechnięty Wiktor.

-Nie udało ci się. Nasza Luna żyje.- Oznajmia, a mnie ogarnia wściekłość. Myślałem, że moja śmierć coś da! Ale nie! Ta kurwa musiała przeżyć!

~Debil!- Burczy mój wilk. Nie zdążam mu odpowiedzieć, po mój kark łamie się w pół. Z moich ust wypływa stróżka krwi.

-P-Przeklinam..... P-Przeklinam.... c-cię.... Lu-Lunooooo.....- Szepcze wypluwać przy okazji multum krwi. Po tych słowach ogarnia mnie paraliż całego ciała. Czuję jak życie ubywa ze mnie z zawrotną szybkością. Moja głowa obraca się w kierunku zakratowanego okna. Nim moje powieki opadają, moim oczom ukazuje się księżyc. Jest pełnia... Rany zadane przez Wiktoria otwierają się i krew zaczyna z nich wypływać brudząc kamienną posadzkę. Ostatnia fala bólu i ostatni mój oddech.

~Dobrze mi radziłeś przyjacielu...- Mówię do swojego wilka oddając się w ramiona śmierci.

CDN

Nie którzy z was prosili mnie o opis tortur Rafała, a ja postanowiłam wam je opisać. Mam nadzieję, że podoba się wam rozdział? Pozdrawiam i do trzynastego!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro