Rozdział 35 Podejrzenie Wiktorii

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Nightcore - Same Old War

Witajcie moi kochani po tak długiej przerwie! Zapraszam was bardzo serdecznie na maraton! Przypominam trwa on od 9 do 10:30 i to od was tylko zależy czy wszystkie napisane rozdziały zostaną dodane! (Liczba rozdziałów to 5. Macie godzinę by wypełnić warunki i je otrzymać!) Życzę powodzenia!

-Aria-

Dwa dni po jej przebudzeniu

Dzień po moim przebudzeniu moi rodzice i znajomi zrobili -dosłownie- najazd na dom Watahy Xaviera, a może naszej? Wszyscy pytali się mnie jak się czuję, czy coś mnie boli. Nie obyło się także bez gróźb Sary i Wiktorii, że jeśli zrobię coś takiego jeszcze raz to osobiście zakopią mnie w ogródku. Kiedy tylko Xavier usłyszał tą "groźbę" warknął na dziewczyny. Ach ten mój pan zaborczy... Tak mocno go kocham... Jestem teraz jego, lecz to nie oznacza, że będę grzeczna. O nie! Jeśli on myśli, że będę się go słuchać to się grubo myli. Moi rodzice i mój Beta- Chłopak Sary- przenieśli się do wolnych pokoi w wili. Xavier na początku nie był zbytnio przekonany przeprowadzką moich rodziców i przyjaciół, lecz zagroziłam, mu że jeśli się nie zgodzi to przez trzy miesiące będzie zero seksu. Xavier kiedy to usłyszał w podskokach oświadczył, że mogą się nawet wprowadzić tego samego dnia. Dwa dni, a tak dużo się wydarzyło. Właśnie siedzę z dziewczynami w bibliotece, którą pokazała mi i Sarze- Wiktoria. Xavier jest na jakimś ważnym spotkaniu rady stada, tak samo jak Max i Kacper, więc mamy kilka godzin spokoju. Pomieszczenie było niewiele większe od naszej sypialni. Wyposażone zostało w kilkadziesiąt kremowych regałów z drewna, cztery brązowe fotele, trzy sofy, stolik do kawy, biurko, krzesło i w czarny komputer. Wszystkie meble zostały wykonane z tego samego materiału. Podłoga została wyłożona kremową wykładziną, na ścianach natomiast znajdowała się tapeta z krajobrazem oceanu. Na niektórych z tapet były przedstawione falę. Mówiąc szczerze podobał mi się wystrój tego pomieszczenia, jest taki odprężający. Kiedy wraz z dziewczynami przekroczyłyśmy próg pomieszczenia, młody mężczyzna siedzący przy biurku wstał i skłonił się.

-Luno.- Powiedział. Myślałam, że chłopka usiądzie lecz on stał i stał. Popatrzyłam na rozbawioną Wiktorie z zakłopotaniem.

-Musisz mu powiedzieć, że może usiąść.- Wyjaśniła, nie kryjąc swojego rozbawienia. Zresztą Sara także się śmiała. Obu dziewczyną posłałam groźne spojrzenia.

-Możesz wrócić do swoich zajęć.- Oświadczyłam, a chłopak usiadł z powrotem na swoje miejsce. Dziewczyny usiadły na sofie, lecz ja miałam całkiem inne plany. Podeszłam do regału, na którego boku widniał złoty napis "Fantasy" i zaczęłam lustrować wzrokiem zebrane tam książki. Nagle mój wzrok spoczął na książce pt "Porwana Pieśniarka" autorstwa Danielle L. Jensen. (Osobiście polecam wam tą książkę) Okładka książki była strasznie tajemnicza i piękna. Zaciekawił mnie tekst z tyłu książki, więc od razu chwyciłam książkę w dłonie i usiadłam na jednym z foteli obok Sary i Wiktorii. Dziewczyny poszły za moim przykładem i same wyszukały sobie jakieś książki. Nie wiem dokładnie co to za książki, bo czytana przeze mnie opowieść tak mnie za fascynowała, że nie zwróciłam nawet na nie większej uwagi. Z każdą przeczytaną stroną książka stawała się jeszcze bardziej ciekawa, a ja chłonna kolejnych wydarzeń z życia Księcia Trolli- Tristana i jego żony Cécile, którą porwano. Jestem już w rozdziale, w którym Tristan i Cécile mają się po raz pierwszy pocałować, gdy nagle ktoś uderza mnie w ramię, a książka wypada z moich rąk. Przekręcam głowę w kierunku roześmianej Sary.

-Zabiję cię!- Krzyczę wściekła. Dziewczyny wybuchają śmiechem, a ja zabijam je wzrokiem.

-No daj spokój! Czytasz tą książkę z dwie godziny!- Jęknęła żałośnie Wiktoria, a ja podniosłam książkę z podłogi i otrzepałam ją z kurzu.

-No i co z tego?- Pytam obrażona ich brakiem poszanowania dla tak fantastycznej lektury.

-Grr... Aria! Mamy ważniejsze sprawy do zrobienia niż czytanie tej książki!- Krzyczy urażona Sara, a ja przekręcam oczami.

~Zaraz je zabiję!- Krzyczę w myślach. Po chwili w mojej głowie dźwięczy śmiech Xaviera. Wytrzeszczam oczy.

~Czy ja zwariowałam?- Pytam sama siebie.

~Nie kochanie nie zwariowałaś.- Zaprzecza głos mojego przeznaczonego.

~Po dokończeniu procesu parowania możemy rozmawiać z sobą w myślach.- Wyjaśnił, a kiedy chciałam go o coś zapytać, przerwał mi.

~Porozmawiamy jak wrócę! Mam multum pracy!- Krzyknął, a ja prychnęłam. Po chwili poczułam jak ktoś szczypie mnie w prawię ramię. Syknęłam, odtrącają dłoń Wiktorii.

-Co ty robisz?!- Zapytałam zła. Przyszpilałam obie dziewczyny wzrokiem do ściany.

-Sprawdzam czy żyjesz.- Oznajmia, jakby nigdy nic.

-I co?- Fukam, popijając wodę z stojącej na stoliku szklanki.

-Z mojej diagnozy wynika, że jesteś w ciąży.- Oświadcza, a woda którą miałam w usta ląduje na koszulce Sary.

-Fuuuuuu!- Krzyczy Sara próbując wyczyścić koszulkę. Nie zwracam jednak na nią uwagi tylko patrzę na Wiktorię z niedowierzaniem.

-To jest niemożliwe...- Mruczę, opadając na fotel.

-Możliwe.- Oświadcza.

-Nie. Ja robiłam z Xavierem to tylko RAZ i to na dodatek tego samego dnia co się obudziłam, więc nie m takiej opcji!- Wyjaśniam, a Sara wybucha śmiechem.

-No, no nie wiedziałam, że jesteś taka szybka!- Krzyczy klepiąc mnie po ramieniu. Patrzę na Sarę, jak na swoją przyszłą ofiarę.

-Ario, u wilków ciąża objawia się w czasie krótszym niż trzy dni po stosunku i trwa sześć miesięcy.- Wyjaśnia, a ja prycham rozbawiona.

-Żartujesz?- Pytam widząc jej poważny wyraz twarzy.

-Nie.- Odpowiada, a mnie zalewa obawa. A co jeśli, jestem w ciąży? Nie. To niemożliwe.

-Może to prawda, ale wątpię by w moim wypadku twoja teoria ziściła się.- oznajmiam podchodząc do regału. Odstawiam książkę na miejsce i w chwili kiedy chcę wrócić do dziewczyn zauważam książkę, którą chciałam przeczytać już dawno temu. Na górnej półce zauważam pierwszą część sagi ''Zmierzch''. Od chwili kiedy dowiedziałam się o swoim darze i ta książka została wydana, strasznie mnie ciekawiła. Czy wilkołaki z książki są takie same jak, te które obecnie znam? Chciałam chwycić książkę, lecz była za wysoko. Fuknęłam zirytowana. Przysunęłam drabinę, do regału.

-Uważaj by nie spaść!- krzyknęła opiekuńczo Sara, w chwili kiedy weszłam na pierwszy stopień. Nie słuchając jej weszłam na czwarty stopień i chwyciłam w dłonie upragnioną lekturę.

-Mam cię!- Krzyknęłam zwycięsko. Nagle zachwiałam się, i zaczęłam lecieć w dół. Z moich ust mimowolnie wyrwał się krzyk.

-Aria!- Krzyknęły równocześnie dziewczyny. Zamknęłam oczy czekając na bliskie spotkanie z ziemią, lecz kiedy po kilku minutach nie spotkałam się z nią otworzyłam oczy.

CDN

Aby otrzymać kolejny rozdział ma być 20 gwiazdek i pięć komentarzy! Wiem, że dacie radę! 

Ps. Wiem, że rozdział ukazał się szybciej lecz to dlatego, że nacisnęłam publikuj kiedy go poprawiałam! Mam nadzieję, że nie sprawiłam wam tym żadnej przykrości?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro