Rozdział 5

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

(To zdjęcie jest przepiękne⬆️)
No to dzisiaj będzie taki zwykły dzień nudzącej się Luny ok?
Bo chciałabym trch przedłużyć książkę.
————————————
Wstałam rano, rozczesałam włosy i zjadłam śniadanie.
Dzień jak codzień.
Przeczytałam pare książek, porozmawiałam z innymi i pobawiłam się z Mindy i Lily, czyli pięcioletnimi dziećmi Jen.

- Min! Zaczekaj na mnie! – krzyczałam zdyszana

Dziewczynka jedynie odwróciła się w biegu i pokazała mi język.

- Nie dogonisz mnie! – zaśmiała się

- Napewno? – uśmiechnęłam się szyderczo i przyspieszyłam

Nagle dziewczynka przez nieuwagę wpadła na jakąś kobietę. Mindy przewróciła się a ja dogoniłam ją i zaczęłam gilgotać.

- Wygrałam!

Pięciolatka nic nie odpowiedziała ponieważ co chwile z jej ust wylatywały tylko salwy śmiechu.
Gdy przestałam, podniosła się z ziemi i usiadła obok mnie.

- Następnym razem ja wygram. – zaczęła udawać obrażoną

Uśmiechnięta odeszłam w stronę swojego pokoju.
Gdy tam weszłam zobaczyłam ogromny bałagan.

Zatarłam ręce i zaczęłam sprzątać.
Książki odłożyłam na półkę po wielkości, ubrania włożyłam do malutkiej szafki w której powinny się znajdować, mała szmaciana lalka którą dostałam od rodziców została na łóżku, a bieliznę odłożyłam do szufladki. Gdy wszystko było gotowe walnęłam się na łóżku i zamknęłam oczy.

Ten dzień minie mi szybko.
Nagle do mojego pokoju wtargnęła Chani.

- Wstawaj leniu! Idziemy na trening! – mówiła podekscytowana

- Dopiero skończyłam sprzątać... – mruknęłam po czym leniwie poszłam w stronę sali do ćwiczeń

Gdy tam dotarłyśmy, Chani przybrała pozycje bojową i przywołała mnie palcem wskazującym.

- No dawaj.

Podeszłam do niej powoli, przy okazji biorąc z ziemi jakiś nienaostrzony nóż.
Zaczęłyśmy krążyć patrząc sobie prosto w oczy, brunetka cały czas się uśmiechała.

Czekałam na jej reakcje, zacisnęłam mocniej dłoń na nożu i w końcu po jakimś czasie znudzona zaatakowałam.
Chciałam uderzyć ją w ramie, lecz w ostatniej chwili odepchnęła mój nóż swoim.
Następnie Chani zaatakowała, próbowała rozciąć mi brzuch, oczywiście odparowałam atak i szybko pchnęłam nóż w jej stronę, tym razem dziewczyna nie zdążyła zareagować i tępy koniec broni dotknął jej szyi.

- Gdyby to było na serio już byś nie żyła. – powiedziałam

- No nie wiem czy tylko ja. – odparła po czym spojrzała na moją klatkę piersiową, tkwił przy niej nóż Chani

- O ty cwaniaro. Ale dobra, skończmy na dzisiaj, nie chce mi się walczyć. – odparłam i rzuciłam nóż na ziemie wychodząc i zostawiając tam rozczarowaną brunetkę

Nudziło mi się więc postanowiłam posprzątać całą sicz, lub chociaż jej część.

- Stilgar? – odezwałam się do mężczyzny

- Tak Luna?

- Jest coś co mogę zrobić dla naszej siczy? – spytałam

- Nie.. chyba nie.. a co?

- Nudzi mi się i chciałabym coś porobić. Dobra coś wymyślę pa! – krzyknęłam odchodząc

Wiem!
Posprzątam pokoje!

Pobiegłam do pokoju Chani, odłożyłam jej ubrania, sprzątnęłam kurze, wszystko ułożyłam.

Następna była Jen.
Jej pokój był trudniejszy do ogarnięcia, wszędzie były kamienne zabawki dla dziewczynek oraz szmaciane lalki, do tego ubrania, wszystko się wszędzie walało, koniec końców udało mi się włożyć ułożone ubrania do szafki, zabawki położyć na półkę, lalki na łóżko i mały, wyschnięty krzewik w doniczce położyłam na szafce nocnej.

Potem jeszcze posprzątałam resztę pokoi i
poszłam do pomieszczenia stworzonego przez Liet.
Były tam zielone roślinki otoczone kloszami, wszystko było tam takie.. żywe.
Nigdy nie widziałam piękniejszych roślin na Arrakis.
Uprzątnęłam ziemię z ziemi (lul pięknie napisane hshsh) oraz zobaczyłam czy roślinki niczego nie potrzebują.

Gdy skończyłam, wyszłam z pomieszczenia i zmęczona wróciłam do swojego pokoju.
Położyłam się i od razu zasnęłam.
To był bardzo wyczerpujący dzień.

————————————————
Elo
Wiem że pewnie jesteście zawiedzeni tym rozdziałem ale chciałam po prostu zrobić jeden taki zwyczajny rozdział
Mam nadzieje że jednak nie był taki zły i że nie jesteście źli że taki krótki😌

Bajo!🌑

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro