IV

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

*********************************17.11 (Wtorek )**************************************


Dochodzą do mnie różne dźwięki, ale nie chcę otwierać oczu bo tak dobrze mi się śpi. Sen też w miarę przystojny, śni mi się mój mąż który do mnie mówi, chociaż tutaj go sobie pooglądam. 

-Idź sobie, teraz jak chcę spać przychodzisz a kiedy jesteś potrzebny nie ma Cię -odsuwam od siebie jego męskie ręce i odwracam się na drugi bok. Jęczę bo mam pod sobą bardzo nie wygodny materac, wtedy dopiero otwieram oczy, dochodzi do mnie ciemność w jakiej się znajduje i lekkie światło lampy oraz zegar, 2:17. Podnoszę się powoli i wtedy go zauważam, Liam siedzi na stoliku i przygląda mi się, poprawiam swoją koszule która trochę mi się skrzywiła. Jednak to nie sen, on na prawdę mnie budził i dlaczego nadal jest w garniturze nawet teraz idealnie wygląda. - Nie patrz tak na mnie 

-A jak mam patrzeć?! - podnosi butelkę wina i pokazuje mi, zaraz ją odstawia przy okazji robi wielki hałas, robi to specjalnie aby mnie ukarać. -Wchodzę do domu a moja żona śpi na kanapie pijana 

-Słucham ?-podnoszę się z kanapy i staje naprzeciwko niego - Pijana ? Chyba sobie kurwa żartujesz 

-Nie krzycz, dzieciaki śpią na górze 

-Bo je kurwa uspałam, ja -pokazuje na siebie palcem - Ja, kiedy Ty w tym czasie siedziałeś w firmie 

- I ciężko pracowałem -sam podnosi głos -Mam tak dużo pracy, że nie wiem gdzie ręce włożyć 

-Pod sukienkę Niny może, co ? Taka mała sugestia -patrzymy sobie w oczy, ale nie wiem jak długo wytrzymam. Jeszcze chwila i pierwsze łzy się poleją, sama nie wierzę że to powiedziała, ale ostatnio robię rzeczy których czasami żałuję i których bym wcześniej nie zrobiła. 

-Chyba wciąż jesteś pijana -przełyka ślinę i mówi już spokojniej -Lepiej idź się połóż i zejdź mi z oczu - czuje dziwny ból w dole  brzuch, chyba jednak uraziłam Liama słowami, których nie przemyślałam 

-Była z Tobą w Dubaju ? -chcę tylko to wiedzieć, ostatnia rzecz - Odpowiedź mi ! 

-Była - odpowiada i mija mnie, wchodzi po schodach na górę.

***

Jęczę kiedy powoli otwieram oczy bo dochodzą do mnie odgłosy mojej najmłodszej córki, która w zaparte bawi się w swoim łóżeczku. Przekręcam się na bok i wtedy dostrzegam szklankę wody i dwie przeciwbólowe, musiał podstawić mi to Liam. Od razu zażywam lekarstwo i czekam jak na zbawienie żeby ból głowy przeszedł, nigdy więcej wina. Przecieram twarz rękami i z wielkim bólem wstaje z łóżka, muszę się zebrać aby ogarnąć towarzystwo do wyjścia. Jeden plus jest taki że dzisiaj dzieciaki zabiera moja siostra która jest przedszkolanką w tym samym przedszkolu i odstawi moją dwójkę na miejsce. 

Już nawet nie fatyguje się żeby ubrać coś innego niż piżamę, zabieram Nicol z łóżeczka i razem idziemy budzić maluchy ale ani Gabriela ani Natalie nie było w pokoju. Z nutą lęku schodzę po schodach na dół do salonu aby sprawdzić czy czasem tam ich nie ma, ale kiedy jestem już przy końcu dochodzą do mnie odgłosy telewizora i wtedy ich zauważam. Siedzi dwójka ubrana, z talerzami i zajadają śniadanie, po chwili mnie zauważają. 

-Cześć Mamuś -pierwszy odzywa się Gabriel, zaraz za nim wita się Natalie 

-Dzień Dobry dzieciaczki - z każdym witam się soczystym buziakiem i dochodzimy do mementu kiedy to ja muszę zadać pytania - Dlaczego nie obudziliście mnie ?

-Tatuś nie kazał Cię budzić -zaczyna Gabriel i zagryza kanapką która dość apetycznie wygląda. Zapomniałam że mój mąż robi najlepsze kanapki na świecie, kanapki i naleśniki te dwie rzeczy kocham najbardziej na świecie. 

-Zrobił nam niespodziankę -szczerzy się Natalie - Fajnie że to tatuś nas budził a nie Ty mamuś, jak zawsze

-Tak super - odkładam rozgadaną Nicol do łóżeczka a sama idę do kuchni. Nie wiem jak spojrzę teraz Liamowi w oczy po tej akcji w nocy i tym nagraniu, nie wiem co we mnie wstąpiło ale jego słowa również mnie zraniły. Słowa i czyny, bo to co jest między nami ostatnio nie wygląda jak małżeństwo. Przekraczam próg kuchni i od razu go zauważam, siedzi przy ladzie tyłem do mnie i oczywiście jest między papierami nawet teraz nie może wytrzymać bez pracy 

-Dałeś dzieciom oglądać z rana bajki, na odczepne a sam znów zająłeś się pracą. Brawo, jak już masz chęci zająć się nimi to chociaż zrób to jak należy 

- Zamknij się -podnoszę wzrok na Liama, na jego oczy wpatrzone we mnie - Zamknij się i zacznij myśleć, zanim coś powiesz - przełykam ślinę bo jego słowa dość mocno uderzają we mnie 

-Chyba jestem za głupia dla Ciebie, wielki Pan prezes -zabieram kawę spod ekspresu i odstawiam na blat - To ty skończyłeś najlepsze uczelnie, Ja nie miałam szansy - nie daje Liam po sobie poznać, ale mogłam nie mówić tych słów. 

-Co Ty chrzanisz ? Chcesz mnie zranić ? Tak ?-kręci z niedowierzania głową - Co jest z Tobą nie tak ?

-Ze mną ? -podnoszę głos -Ze mną co jest nie tak ? Żartujesz sobie ! Ja chciałam tego wszystkiego ?-pokazuje na dom, na otoczenie dookoła nas -Oboje chcieliśmy rodzinę, dom, dzieci 

-Tak, oboje -podnosi się ze swojego miejsca - I oboje podjęliśmy decyzje że ty zajmujesz się dziećmi a ja zarabiam 

-Jasne -prycham - Gdybym wiedziała że to miałeś na myśli, nigdy bym się nie zgodziła 

-O czym ty mówisz ?

-Serio pytasz ? -staje naprzeciwko niego, chcę aby dokładnie zrozumiał moje słowa - O Tym że ty mogłeś spełnić swoje marzenia -zaczynam - Skończyłeś studia, masz wymarzoną prace, podróżujesz, spotykasz nowych ludzi, nie martwisz się o nic. A ja ? -widzę że docierają do niego moje słowa - Martwię się czy dzieciaki mają plastelinę na dzisiaj, czy Natalie ma kostium na czwartek, martwię się codziennie czy dość dobry ugotowałam obiad. Mam na głowie pieluchy, śniadania, obiady, kolacje, siedzę tylko w domu albo na chwilowych spacerach. Nie wychodzimy nigdzie we dwoje, nasze małżeństwo od jakiegoś czasu to fikcja - proszę bardzo, powiedziałam to - Sex ? A co to kurwa jest ! Kiedy ostatnio jadłeś z nami kolację ? Wiecznie wyjeżdżasz, a do tego ta nowa sekretarka która jest prześliczna -zaczyna łamać mi się głos, dziwię się że dopiero teraz i tak dużo wytrzymałam - Zaczynam myśleć że żałujesz, rodzina Ci komplikuje twój wspaniały biznes. Może Ty byś wolał być wolny, pracować 24 h i od czasu do czasu bzyknąć przypadkową laskę ?! - widzę zmieszanie w jego oczach, jakby walczył wewnętrzną walkę ze sobą 

- Na jakiś czas przeniosę się do Leo nie wydzwaniaj do mnie - nie patrzy na mnie kiedy zbiera swoje rzeczy w takim pośpiechu, jak nigdy w życiu. Odchodzi, Liam odchodzi od nas zostawia nas ! Czuje łzy w oczach, na policzkach i to w dużych ilościach. Chciał tego, on naprawdę żałuje że ma nas. Nigdy nie dopuszczałam do siebie tej myśli, ale on naprawdę odchodzi. Wchodzi z kuchni, nie ma szans że tak to zostawię, wychodzę za nim 

-Odchodzisz ? 

-Mamo, gdzie tata idzie ? -ale nie mam siły odpowiadać na to pytanie Gabrielowi - Tato ?

- Potrzebuje pomyśleć -odwraca się do mnie, patrzy mi w oczy - Powinnaś się zastanowić czego tak na prawdę chcesz Sarah ! To wszystko co tam powiedziałaś - pokazuje kuchnie 

-Tatusiu ? -dochodzi do nas Natalie, która staje obok Gabriela. Oboje przysłuchują się naszej rozmowie 

- Serio tak myślisz ? Ty ?! Kobieta która była ze mną w każdym momencie życia, widziała mnie w złych i dobrych momentach. Wspierała mnie, motywowała ! Myślisz że wolał bym, tamto życie -powstrzymuje się, chociaż on patrzy na dzieci - Patrząc na to co Ty wyprawiasz, sam nie wiem - nic więcej nie dodaje, mija mnie żegna się z dzieciakami. Mówi że za niedługo się zobaczą, że tatuś bardzo ich kocha ale musi na jakiś czas zamieszkać u wujka Leo. 

-Możemy z Tobą ? -Łamie mi się serce, kiedy Gabriel prosi ojca aby go wziął ze sobą 

-To jak Gabriel idzie, to ja też chcę - nawet Natalie woli ojca, zawsze każdy wolał Liama ode mnie. On zawsze był tym lepszym, sprytniejszym, mądrzejszym, fajniejszym. Nie chce na to patrzeć, wchodzę do kuchni ze łzami w oczach zajmuje się śniadaniem dla dzieciaków, ale nawet to Liam zrobił. Zapakował, gotowe czekają w plecakach. 


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro