•Rozdział 16•

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Zostaw mnie! - Krzyczałaś i przez przypadek kopnęłaś Tendō butem prosto w twarz - Zbok! - Dodałaś, wskazując na niego palcem.

Siatkarz poleciał sztywno plecami na ziemię i głośno westchnął, patrząc w sufit. Potarł dłońmi swoją twarz i podniósł się gwałtownie, posyłając ci spojrzenie pełne zirytowania.

- Nie możesz mnie lać za każdym razem, gdy chce cię dotknąć! - Oburzył się.

- Mogę! - Skrzyżowałaś ramiona pod biustem - Moja przestań osobista! Moja! - Odwróciłaś się do niego plecami i fuknęłaś pod nosem.

- Yuri...Daj już spokój. - Uwiesił się tobie na barkach, a twoja powieka drgnęła.

- Liczę do dziesięciu i masz mnie puścić.

- Ale Yuri...

- Jeden... - Zacisnęłaś szczęke.

- Senpai...

- Dwa... - Wycedziłaś przez zęby.

- No nie bądź taka!

- Trzy! - Szarpnęłaś głową do tyłu i uderzyłaś nią w nos czerwonowłosego.

- Miało być do dziesięciu! - Krzyknął, łapiąc się za nos.

- Ale było do trzech! - Obdarowałaś go kpiącym uśmiechem i wywróciłaś oczami.

- Czemu ostatnio zrobiłaś się taka niedostępna? - Spytał, przyglądając ci się.

- Huh? Że niby ja? Ja zawsze byłam niedostępna! - Nadęłaś policzki, gdy Tendō złapał za kosmyk twoich włosów i pociągnął cię do siebie.

- Nie wydaje mi się. - Uśmiechnął się szeroko, ukazując swoje zęby - Poza tym, to i tak nie ma teraz znaczenia. - Wyszeptał wprost w twoje usta - Przede mną i tak nie uciekniesz. - Parsknął i pocałował cię.

Ponownie wywróciłaś oczami i zarzuciłaś mu dłonie kark, siadając okrakiem na jego udach. Siatkarz podrzucił cię delikatnie do góry, żeby lepiej cię ułożyć, a ty mruknęłaś w jego usta.

- Zachowujesz się jak kot. - Stwierdził, uśmiechając się do ciebie złośliwie.

- Nie wiem, o czym mówisz. - Wzruszyłaś ramionami.

- O tym. - Zaśmiał się, zaczynając głaskać cię po głowie, na co przymknęłaś oczy - Zawsze chciałem mieć kota... - Posłał ci znaczące spojrzenie.

- Możesz pomarzyć. - Odsunęłaś się od niego.

- Nie chcesz wiedzieć, o czym ja marzę.

Zrobiłaś dosyć dziwną minę, by następnie się skrzywić i pokręcić głową na boki. Wiedziałaś, że Tendō ma bogatą wyobraźnię i szczerze mówiąc, nie chciałaś poznać jego myśli. Satori już chciał ciągnąć dalej rozmowę, ale zadzwonił jego telefon. Wyjął komórkę z kieszeni i posłał ci przepraszający uśmiech, następnie wstając i chwilowo wychodząc.

- Tak?

- Zapomniałeś. - Usłyszał głos Eity po drugiej stronie.

- O czym? - Spytał zdziwiony.

- Jaki dzisiaj jest dzień?

- Um...Poniedziałek? - Spytał, a potem był w stanie usłyszeć westchnienie jego przyjaciela.

- No, a jutro? Jaki jest dzień?

- Wtorek? - Spytał niepewnie i już pomyślał, że dni mu się pomyliły.

- Czyli zapomniałeś. Dobra, nieważne, musisz szybko przyjechać do szkoły, mamy ważną sprawę, w której ty odgrywasz główną rolę.

- Ja? A jaka ta sprawa?

- Dowiesz się na miejscu, za dwie godziny masz być, bo jak zgaduję...To jesteś u Yuri, prawda?

- Może. - Odpowiedział wymijająco.

- Tak myślałem. Dwie godziny. - Eita rozłączył się.

Czerwonowłosy siatkarz westchnął i schował telefon do kieszeni dresów, wracając do pomieszczenia. Siedziałaś teraz już na fotelu i wpatrywałaś się w telewizor, gdzie leciał jakiś horror.

- Senpai... - Spojrzałaś na niego kątem oka - Muszę się już zbierać.

- Mhm...Do kiedyś tam. - Machnęłaś dłonią, powracając do oglądania filmu.

- Naprawdę nie wiem, czy ty wstydzisz się okazywać uczucia, czy nie lubisz, ale przed moimi pocałunkami się nie ukryjesz.

Byłaś już przygotowana na to, że chłopak znów bezczelnie cię pocałuje, jednak musiałaś przyznać, że nieco cię zdziwił. Poczułaś ciepło na skroni, a potem ciepły oddech tuż przy policzku.

- Do zobaczenia, Senpai.

Satori wyszedł z twojego domu, zostawiając cię nieco skołowaną. Potrząsnęłaś głową i podgłośniłaś horror, chcąc zapomnieć o tym, co stało się przed chwilą.

~•••~

*następnego dnia*

- Tendō! Gdzie ty jesteś?! Rusz się i biegnij do szkoły!

- Hai, hai...Już idę. - Mruknął zaspany siatkarz, idąc na oślep w stronę wyjścia do domu - Czekaj...Zapomniałem się ubrać. - Mruknął na wpół przytomny i wrócił się - Będę za jakieś pół godziny.

- Z tobą gorzej niż z babą! Czekamy w szkole na hali!

Blokujący ubrał się, a wiedząc, że i tak się spóźni, postanowił zrobić sobie jeszcze śniadanie i wyszedł z domu, trzymając kanapkę w ustach i zakładając plecak na ramiona. Nie wiedział, dlaczego Semie'mu tak bardzo zależało na tym, by chłopak był tak wcześnie w szkole, jednak nie chciał niepotrzebnie się kłócić. Był zbyt zaspany.

Do szkoły dotarł z dwudziesto minutowym opóźnieniem, za co Eita chciał go rozszarpać. Siatkarz otworzył drzwi hali i nie zdążył nawet mrugnąć.

- Chłopaki! Bierzcie go!

Potem rzucili mu piłką w głowę, by ogłuszyć siatkarza i związali siatką do gry. Satori zaczął się wyrywać, ale z samym Wakatoshi'm nie miałby szans, a co dopiero z nim i kilkoma innymi siatkarzami.

- Co wy odpieprzacie?! - Krzyczał, nie przestając się szamotać - Zostawcie mnie!

- Shirabu! Przynieś ozdobną wstążkę i kokardkę!

- Eita! Coś ty wymyślił, kretynie?! - Zacisnął szczęke oraz pięści.

- No wiesz ty co? Zapomniałeś, że dzisiaj są urodziny twojej "dziewczyny". - Nad ostatnim słowem, platynowłosy zrobił cudzysłów palcami - A my jako dobrzy przyjaciele, damy cię jej w prezencie.

- Po moim trupie!

- Nie kręć się tak, jakbyś nie zauważył jesteś na przegranej pozycji. Yuri będzie zachwycona!

~•••~

Stałaś przed drzwiami, mrugając oczami z niedowierzania. Podrapałaś się po policzku, patrząc na siedzącego przed drzwiami twojego domu, Satori'ego, który został obwiązany czerwoną wstążką, a na czubku jego głowy widoczna była duża, czerwona kokarda. Mina siatkarza była mordercza, choć jego rumiane policzki dodawały mu uroku.

- Poczekaj tutaj chwilę... - Odwróciłaś się na pięcie i pobiegłaś do salonu po komórkę.

Nie było mowy, byś nie uwieczniła tej sytuacji. Zrobiłaś pierdyliard zdjęć Satori'emu, który dzielnie to zniósł. Potem złapałaś za karteczkę, którą chłopak trzymał w ustach.

- Chcesz wiedzieć, co tutaj napisali? - Spytałaś rozbawiona.

- Wal śmiało, dzisiaj już nic mnie jie zdziwi. - Przymknął powieki.

- "Wszystkiego najlepszego z okazji twoich dziewiętnastych urodzin od całej Shiratorizawy. Dużo zdrowia, pieniędzy, jak największej ilości wygranych zawodów i miłości. W gratisie dołączamy Tendō, mamy nadzieję, że będzie wiernie ci służył. Zwrotów nie przyjmujemy." - Przeczytałaś i zerknęłaś na chłopaka.

- No i świetnie, oddali mnie. - Prychnął, patrząc gdzieś w bok.

- Fajnie wyglądasz. - Kucnęłaś przed nim i pogłaskałaś go po głowie.

- Przestań się nabijać. - Mruknął, nadymając policzki.

- Nie nabijam się, mówię po prostu prawdę. - Wzruszyłaś ramionami, schylając się ku niemu - Nie podoba ci się to, że cię komplementuje?

- Dziewczyno, twoje zmiany nastroju mnie przerażają...Ale. jednocześnie pociągają.

Pokręciłaś z rozbawieniem głową i złożyłaś szybkiego całusa na jego ustach, po czym postanowiłaś go uwolnić.

******************************************

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro