•Rozdział 4•
Spacerkiem przemierzałaś chodnik w towarzystwie Tendō. Co chwilę twój telefon brzęczał, co zaczynało cię powoli doprowadzać do szału. Albowiem pewien czarnowłosy kapitan, zachowaniem przypominający kota, od długiego czasu nie dawał ci spokoju.
- Szlag mnie zaraz trafi! - Warknęłaś, wyjmując telefon i zaciskając go mocno w dłoni, odblokowałaś ekran.
- Widzę, że masz wielbicieli. - Odparł rozbawiony chłopak.
- Raczej wnerwiającego stalkera. - Burknęłaś, przeglądając dziesiątki jak nie setki, wiadomości od chłopaka.
Nagle, w oczy rzuciło ci się jedno zdjęcie. [media] Rozszerzyłaś zszokowana oczy i mimowolnie się zatrzymałaś.
- Coś nie tak?
- Mój brat obciął włosy. - Powiedziałaś, nie mogąc się otrząsnąć - To musi być jakaś przeróbka.
- Masz brata?
- Dwóch. - Powiedziałaś, szybko pisząc wiadomość do blondyna - Jeden starszy, właśnie idziemy po jego dziecko, a drugi młodszy. Jest w klubie siatkarskim Liceum Nekoma, może kojarzysz.
- Tak właśnie myślałem, że kogoś mi przypomniasz. - Odrzekł po chwili zastanowienia.
- To raczej on przypomina mnie. - Zerknęłaś na siatkarza - Ale nie utrzymujemy kontaktu, wszystko się skomplikowało już w dniu, w którym dołączyłam do reprezentacji.
- Oh, rozumiem. Byliście blisko?
- Sama nauczyłam go i jego kolegę poprawnie odbijać piłkę i grać w siatkę. - Zablokowałaś telefon - Ten jego przyjaciel zawsze się mnie czepiał, co bym nie zrobiła. - Uśmiechnęłaś się drwiąco - I koniec końców wyszło, że się we mnie zauroczył. Idiota. - Prychnęłaś - I do tej pory nie daje mi spokoju.
- A jakiś przystojny chociaż? - Spojrzałaś na niego podejrzliwie.
- Powiedzmy...Ale nie w moim typie. - Powiedziałaś powoli - Jak chcesz to możesz sobie go wziąć. - Machnęłaś dłonią.
- Nie, nie. To nie tak! Po prostu chodzi mi o to, że jak przystojny to powinnaś się za niego brać. W końcu raczej powinnaś być zadowolona, że chłopcy się tobą interesują. - Wytłumaczył, chowając dłonie do kieszeni.
- Czy ja wiem...Powiedz mi...Co najbardziej ci się we mnie podoba? - Spytałaś, dezorientując swoim pytaniem chłopaka.
- No...Trudno tak odpowiedzieć, skoro praktycznie cię nie znam. - Zaśmiał się nerwowo, na co zmarszczyłaś brwi - Na pewno masz ciekawy charakter...Jeszcze nie znam cię zbyt dobrze, ale...Wydajesz się sympatyczna.
Odpowiedź chłopaka wprawiła cię w osłupienie i lekki szok, z uniesionymi brwiami, skierowałaś głowę przed siebie.
- Dlaczego tak nagle o to zapytałaś?
- Wiesz...To mało ważne. Długo by mówić, więc po prostu odpowiem ci na to pytanie, gdy będę miała czas, dobrze? - Chłopak pokiwał głową - Zaraz będziemy na miejscu.
~•••~
- Ciocia! - Krzyknął mały czarnowłosy chłopiec, biegnący w twoją stronę.
Wtulił się w twoje nogi, chichocząc radośnie, a stojący za tobą Tendō, schylił się i spojrzał ci przez ramię na chłopczyka.
- Cześć!
Chłopiec spojrzał na blokującego i wystawił w jego stronę rozłożoną dłoń. Chłopak przybił z nim piątkę i uśmiechnął się, natomiast twój siostrzeniec złapał go za nadgarstek.
- Ej...Jesteś moim wujkiem, no nie? - Spytał z radośnie świecącymi się tęczówkami.
- Wujkiem? - Spytał zdziwiony.
- Hayato! - Zawołałaś oburzona - Tendō nie jest twoim wujkiem.
- Heee? Szkoda. - Powiedział zawiedziony - Ale mogę ci mówić wujku, nie?
- Em...Jasne...Jeśli chcesz. - Odpowiedział powoli, niepewnie spoglądając na ciebie.
- Chodźmy, bo nas dzień zastanie, zanim wrócimy. Poza tym...Obiecałam ci, że cię odprowadzę. - Schyliłaś się, a Hayato z rozpędu wskoczył ci na plecy.
- Nie musisz mnie odprowadzać, dam sobie radę. - Zapewnił cię, ale ty w odpowiedzi tylko prychnęłaś.
- Hotel, w którym się zatrzymaliście jest po drodze, więc czy tego chcesz czy nie, to i tak jesteś na mnie...Na nas skazany. - Powiedziałaś, ruszając przed siebie.
W ciągu drogi powrotnej rozmawiałaś z Tendō o sposobach blokowania i ogółem, o grze w siatkówkę. Hayato widocznie znudziła wasza rozmowa, gdyż w połowie drogi usnął na twoich plecach, dmuchając ci ciepłym powietrzem na kark.
- Oo...Śpi. - Zauważył, zwalniając nieco i przyjrzał się chłopcu.
- Zauważyłam...Uślinił mnie. - Mruknęłaś, lekko podrzucając go na swoich plecach by lepiej się ułożył - Wiesz co? - Zatrzymałaś się - Zdejmij mi go z pleców.
- Po co? - Spytał, łapiąc chłopca w swoje ramiona.
- I daj go. - Czerwonowłosy powoli podał ci go, jedną dłoń ułożyłaś pod jego tyłkiem, a drugą trzymałaś na jego plecach pilnując, by nie spadł.
- Skubany trochę waży.
- Ma dwanaście lat, nie dziw się. - Wzruszyłaś ramionami, przytulając do siebie chłopca - Idziemy dalej?
- Hai.
~•••~
- To tutaj. - Zatrzymał się przed nowoczesnym hotelem.
- Mhm... - Mruknęłaś - To cześć. - Kiwnęłaś mu głową i miałaś zamiar już odejść.
- Hej, hej...Zaczekaj. - Położył ci swoją zimną dłoń na twoim ramieniu.
- Co. - Zwróciłaś ku niemu swoje tęczówki, twoja twarz była wyjątkowo poważna - Weź tą rękę.
- Sory. - Natychmiast odsunął dłoń od ciebie i położył ją sobie na karku - Po prostu chciałem się pożegnać.
Stałaś w miejscu, czekając na jego jakąkolwiek wypowiedź. Na chwilę uniósł dłoń, ale gdy tylko spojrzał w twoje oczy, uciekł spojrzeniem w bok.
- Nie mógłbyś powiedzieć zwykłego "Cześć" i po kłopocie? Naprawdę nie mam całej nocy, do tego Hayato trochę waży.
Czerwonowłosy westchnął i wkładając ręce do kieszeni, kiwnął ci głową.
- Dobranoc.
Nie mówiąc nic, odwróciłaś się od niego i zaczęłaś zmierzać w stronę domu. Po kilku minutach, chłopiec się obudził.
- Huh? Yuri-San?
- Tak?
- Gdzie wujek Tendō?
- W domu. - Mruknęłaś niemrawo - Skoro się obudziłeś, to byłbyś tak łaskaw i sam szedł.
- Uh...Ale z ciebie maruda. - Zeskoczył z twoich rąk i zaczął iść samodzielnie.
- Nikt cię wiecznie nosił nie będzie, nie jesteś już dzieckiem. - Powiedziałaś, zdejmując bluzę - Masz, jeszcze się przeziębisz, głupku. - Mruknęłaś, rzucając mu bluzą w twarz.
- A jednak się martwisz! - Odparł radosnym głosem, uśmiechając się szeroko.
- Nie bardziej, niż tego oczekujesz.
Twój telefon zaczął dzwonić, wyjęłaś go i nie patrząc na nazwę, odebrałaś.
- Halo?
- No cześć, kociaku!
Twoja powieka automatycznie drgnęła, już na sam dźwięk tego głosu.
- To coś ważnego? Nie mam czasu.
- A czy ty kiedykolwiek masz czas? - Spytał rozbawiony.
- Nie dla ciebie. - Ścisnęłaś mocniej telefon w dłoni.
- Daj spokój, nie możesz mnie, aż tak nienawidzić. Ale mniejsza o to, dzwonie bo miałem tylko przekazać ci pewną wiadomość.
- Mów szybko i się rozłącz, nie mam zamiaru z tobą dłużej rozmawiać.
- Dobra, dobra. Twoja mama wysyła Kenme do ciebie na wakacje.
Podniosłaś zdumiona brwi. Kenma...U ciebie? No tego się nie spodziewałaś.
- Wakacje są dopiero za trzy miesiące...Powiedz mu, żeby do mnie napisał. Cześć. - Rozłączyłas się i schowałaś telefon do kieszeni spodni.
- Yuri...Kto przyjeżdża?
- Kenma. Na wakacje.
*****************************************
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro