Part 26

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng



Jak rozwydrzony kot, lokowany leniwie się na nim podciągnął. Buzie miał zarumienioną, a zagubione loki plątały się mu na czole.
Jego zakład nie obejmował rozpieszczania tej psotnej alfy w postaci randek i wspólnym wylegiwaniu się na kanapie z butelką wina. A jednak. Sam się zastanawiał czy dłużej to robi by podołać wyzwaniu czy chce wygrać uczucia tej psotnej, przystojnej alfy dla siebie i własnej przyjemności. Bo rzeczywiście, wcześniej myślał, że seks będzie o wiele prostszy, gwałtowny ale dobry i do odhaczenia, jednak alfa uparcie trzymała się swojego postanowienia, że go nienawidzi i trzyma na dystans.

I byłby zirytowany, że tak ciężko to idzie, mimo, że wiele razy pogrążali się w obopólnym podnieceniu, alfa nie chciała by dobrał jej się do majtek w ten właśnie swoisty sposób kończąc na pieprzeniu. I chyba go kręcił ten cały proces zabiegania o niego, łażenia za tą seksowną, a jednocześnie słodką alfą. Nie znał drugiego tak kuszącego chociażby sposobem chodzenia czy charakterystycznym marszczeniem nosa kiedy jest rozdrażniony, osobnika.

Młodsza alfa splątała ze sobą ich kończyny i zberźnie się do niego uśmiechała. W kąciku ust miała ten pociągający dołeczek i chyba sama nie wiedziała, że to jeden z tych czynników przez które wszystkim oczarowanym omegom miękną kolana. Patrzeli w swoje oczy i widział jak te młodszego stają się zamglone, przepełnione podnieceniem i oczekujące niewiadomo czego. Widział ten stan u niego wcześniej ale przeważnie alfa jakoś to tłumiła chcąc go odepchnąć.

– Louis, pieprzyć to. Zapomnij teraz o wszystkim co ci mówiłem – powiedział ochryple pociągając go za koszulkę do swoich ust bardzo gwałtownie je złączając. Poczuł ból w plecach na nagle szarpnięcie ale się zgodził z uniesionymi brwiami. Był zahipnotyzowany, ponieważ chyba pierwszy raz w życiu ktoś go przyciąga w tak arogancki sposób do pocałunku. – Zrobiłeś cholernie dobrą kolacje. I ta randka jest cholernie dobra.

Jest kurewsko zdezorientowany, że to brunet zainicjował zbliżenie i zastanawia się, co Harry'ego do tego popchnęło i czy na prawdę tego pragnął. Po tym jak żuł jego wargę mógł się zorientować, że tak. Że alfa nad nim cały czas trzyma za jego kołnierz i próbuje kontrolować to co się między nimi dzieje napierając na niego tymi pluszowymi wargami i biodrami również.

Rzecz jasna pragnął takiego finiszu wieczoru mimo wszystko, dlatego wplątuje palce w jego loki, a ten się chyba nie spodziewał pociągnięcia bo jęczy bezwstydnie w jego usta.
On też się nie spodziewał. Miał czas do prawie końca grudnia i jeszcze przed chwilą był przekonany, że skończy się na tuleniu i zaśnięciu przy sobie ponieważ alfa nadal się wzbrania.

Czuje jak ręce chłopaka błądzą po jego koszulce i bez pozwolenia wchodzą pod nią badając jego umięśniony brzuch. I zawsze jest z tego dumny, gdy ktoś go podziwia ale jak lokowany wzdycha w zachwycie to jest bezwzględnie i cholernie zadowolony, ponieważ to co innego niż pochlebstwo szarej omegi.

– Wstajemy. – mówi i tak. Chciał go całego wycałować ale zmusza się by nie przerywając tego powoli podnosili się na nogi. Musza się ewakuować do jego sypialni, bo ma ochotę rozebrać kedzięrzawego i obserwować jak wije się dla niego z rozkoszy w jego łóżku.

Louis uwielbiał to, że Harry nie był nieśmiały i dawał się prowadzić, wręcz wisząc na nim i co chwile znów złączając ich usta z potrzebą, nagromadzoną nie tylko przez dzisiejszy wieczór ale już dużo wcześniej.

– Dokąd idziemy? – pyta, a jego uścisk dłoni jest silny a głos głęboki gdy za nim podąża bez gracji. Trzymają się za dłonie i to w ten sposób romantyczny a nie tylko pożądliwy i jest zaskoczony, że to wcale nie tak niezręczne jak myślał.

– Do sypialni. Tam będzie o wiele wygodniej. – kiedy chce otworzyć pokój czuje jak zostaje zmiażdżony przez klatkę piersiową wyższego chłopaka który popchnął ich na drzwi. Był taki niecierpliwy, a on się głupawo uśmiechnął oddając pocałunki ponieważ to było dobre. Widzieć jak alfa nie może się doczekać.

Chwile się całują nim chwyta za klamkę i wpuszcza ich do środka. Ich ciała są i tak jakby zlepione ze sobą i po paru krokach lądują razem na łóżku wzajemnie próbując wyprzedzać swoje pocałunki i dotyki. Jego dłonie chwytają za boki Harry'ego i wtedy już wie, że chce patrzeć jak ten się pod nim rozpada. Mimo, że znów leżą na nim i to Harry góruje to nie przejmuje się tym mogąc dotykać jego szczupłe ale umięśnione ciało.

Po paru minutach nieustannego całowania jego szyi i badania dotykiem jego bioder i nóg są wyczerpani. Cicho wzdychają sobie w twarze. Ich ciała są spocone choć tak na prawdę jeszcze nie nic zaczęli. Harry ma zepsute włosy i lekko cię uśmiecha zarumieniony, a on ich przekręca robiąc mu malinkę na szyi.

Jęk Harry'ego jest jak melodia dla jego uszu. Rozsuwa jego nogi by złapać za jego krocze i czuje, że ten jest już niesamowicie twardy. Jak to możliwe by taki być po całowaniu. Widzi jak jego cholerna duża dłoń pokrywa tę jego i zaciska na swoim kroczu. Wtedy znów brunet jęczy a on oblizuje wargę. On nie ma wstydu po prostu. Grzeszny i gorący doprawdy.

Zostawia go samego, sapiącego z przyjemności i opiera ręce koło jego głowy znów robiąc mu fioletowy ślad koło obojczyka.

– Jeśli chcesz wiedzieć to ufam ci już i kurwa chce się pieprzyć bez względu na to co myślą inni. Już dość się starałeś Lou. Chce być twoją nagrodą – słyszy niski głos a po chwili kolejny jęk bo właśnie w tym momencie zasysa jego delikatną skórę.

Nie reaguje słowami tylko całuje czubek jego nosa sprawiając, że jego uśmiech staje się jeszcze szerszy, a dołeczki bardziej wyraziste. Jest oszołomiony jego pięknością i nie może się kontrolować. I być może gdzieś na końcu języka ma słowa „nie powinieneś, Harry" ale tam zostają nie wypowiedziane.

Zbyt bardzo go pragnie, by się nad czymś zastanawiać. Nieporadnie zdejmuje jego koszulkę a raczej to co z niej zostało i zabiera się za spodnie. Totalnie brakuje w tym koordynacji.

– Czemu kurwa, twoje spodnie są tak cholernie ciasne? – mówi z irytacją jak i lekkim podziwem próbując oswobodzić je z nóg kędzierzawego. Niezależnie jak dobrze w nich wyglądał chciał już go nagiego.
Całuje jego nagi brzuch, a młodszy go wciąga wiercąc się.

– By moje nogi wyglądały piekielnie seksownie ahh – pomaga mu z nimi, a on sam w tym czasie zdejmuje materiał ze swojego ciała.

– Robią to kochanie, z pewnością – całuje wnętrze jego ud i nie pyta jak ściąga gwałtownie jego białą bieliznę. Alfa chce zakryć się nogami ale go powstrzymuje szepcząc, że jest piękny. I na prawdę tak sadził. Kutasy nie bywały piękne ale jego był. Nie wiedział jakim cudem ale tak kurwa było. Znów zbliżył się do przyrodzenia alfy całując wnętrze jego ud drocząc się.
Ten już podniecony sapał i skomlał.

On sam na chwile przestał, swoje ciuchy odrzucając na ziemie i pochylając się nad rozpalonym pięknym alfą. Ten się niecierpliwe wiercił ale czekał chłonąc wzrokiem jego sylwetkę i chyba się zaśmiał ponieważ było to urocze. Jego włosy przyklejone lekko do czoła i ręce które bezwstydnie chciały zmierzać w kierunku swojego penisa.
Ale mu nie pozwolił uderzając w nie i patrząc na niego karcąco.

Położył swoją dłoń na przyrodzeniu bruneta i z każdym ściągnięciem lokowany jęczał głębiej i głośniej. Miał przymknięte powieki, a on się zastanawiał jakim cudem tak długo udawało mu się powstrzymać.

– Loui..Louis – jęczy ze złamanym głosem, a on na niego spogląda składając szybki pocałunek na jego wargach i pytając zaczepnie.

– Tak słońce? Czego ci potrzeba?

Kiedy czuje jak ten chwyta za jego bicepsy i przyciąga na siebie tak, że ich nagości po raz pierwszy się ze sobą spotykają, a lokowany mimo to wypina biodra i chce się o niego ocierać, uśmiecha się rozczulony pozwalając mu na to.

Łapie go myśl, że już po części wygrał zakład. Styles się zatraca i z pewnością bez większych przeszkód go posiądzie. Alfę cóż. I to było bardzo dobre. Tak cholernie dobre. Tylko ten chłopak będzie skrzywdzony a jest taki dobry w tym wszystkim. Tak miły i kochany. Gdy przez chwile nic nie robi, brunet otwiera oczy i patrzy na niego przeszklonymi zatraconymi tęczówkami.

Nawet nie próbuje już walczyć o dominację.

— Ciebie. Zróbmy to proszę. Uprawiajmy seks. – jego głos na końcu jest cichy i złamany ale on czuje jeszcze większe podniecenie kiedy alfa to wypowiada na głos

– Co dokładniej chcesz bym zrobił? – oj jest zły. Bardzo zły. Chce by mężczyzna powiedział czego chce. Wie, że ledwo przechodzi lokowanemu przez gardło ale mówi to

– Pieprz mnie Lou, błagam – chrypi, a on rękami przesuwa po jego udach i wie, że chłopak jest tak gorący i gotowy.

– Rozpadniesz się przy mnie kochanie – mówi mu do ucha, a chłopak zdaje się drżeć. Posłusznie się nie dotyka ale widzi jego rumieńce i to jak bardzo tego chce.

Nic nie mówi tylko rozchyla bardziej uda chłopaka ostrzegającego sunąc palcem w górę i w dół, żeby pokazać ślicznemu chłopakowi co się święci. Jednak ten chyba nie rozumie, ponieważ kiedy zbliża palce do jego tyłka ten się wierci i wydaje z siebie stłumiony jęk, a on głupawo się uśmiecha nachylając się nad nim. Wie, że ten jest perwersyjny i lubi szorstkość ale nie chce go przestraszyć.

Wiedział, że Styles jest alfą która na dodatek umawiała się z damską częścią omeg które za pewne nie dawały mu tego co on chce mu dać.

– Co sądzisz o tym, że przygotuje cię inaczej niż palcami? Chciałbyś Harry? – pyta kokieteryjnie, a mężczyzna przyciąga go za włosy do namiętnego pocałunku szepcząc potrzebujące „proszę". Chwile się całują po czym znów popycha alfę na poduszkę. – Mój język w twojej szparce. – dodaje, a Harry zaczyna biadolić i wierzgać biodrami

Lokowany wydaje się bardziej niż chętny na jego usta i palce w swoim tyłku i on po prostu nie może tego znieść ponieważ to jest cholerna alfa która jest mu tak uległa.

– To się obróć tygrysico.

I brunet to robi, bezwstydnie rozchylając uda i obejmując poduszkę. Nie wierzy własnym oczom. Mimo, że zaniedbuje własny penis to jest tego warte. Patrzeć na tego pięknego chłopaka jak wykonuje to co mu powie, jeszcze tak chętnie.

– Moje palce w twojej ciasnej dziurce gdy będziesz już gotowy – szepcze mu do ucha, i czuje dreszcz który przechodzi wzdłuż kręgosłupa po ciele alfy pod nim

– Louis, błagam wyliż mnie po prostu – mówi zatracony i jak obraca głowę w jego stronę jego oczy są przeszklone, a on ma minę jakby miał się rozpłakać z przyjemności.

On znów bezczelnie się uśmiecha żałując, że nie może potoczyć się to wszystko inaczej. Same słowa były już cholernie wspaniałe. A brunet mógłby stać się częstszą rozrywką niż tą jednorazową. Zasługiwał na to, nie tylko będąc tak zjawiskowo pięknym, ale też czarującym i dobrym. Sądzi, że mógłby z nim więcej niż sypiać. Jedzenie kolacji i droczenie się też było kochane.

Zaczyna od całowania jego karku, przejeżdżania języka po jego plecach, a później kładzie ręce na bladych pośladkach. Harry pod nim jęczy i wbija palce w poduszkę próbując powstrzymywać jęki i jest taki cudowny, że nie potrafi przestać i przestać się droczyć z jego długim potrzebującym ciałem. Przejeżdża językiem po jego pupie i czuje jak ta się spina.
Kiedy rozchylił jego pośladki dłońmi, szepnął by ten się rozluźnił, a on kiwnął głowa i przegryzł wargę.

Tak bardzo miał ochotę wtedy go pocałować i powiedzieć, że nie ma się stresować i, że będzie jeszcze błagał o więcej ale tego nie robi. Chucha gorącym powietrzem, a chłopak się obrusza

– Jezu Lou – wzdycha cierpiętniczo –  więcej

– Dopiero zacząłem słońce. – po tych słowach liże jego wejście, a alfa próbuje pieprzyć poduszkę ocierając się o nią. Jest zadowolony z tym jak działa na alfę. Nie był typem który zaspokaja kogoś tym sam każe się zaspokajać i gdy w końcu daje Harry'emu trochę ulgi wsuwając poprawnie w jego język i liżąc, dźwięki które słyszy mu to wynagradzają. W gruncie rzeczy powinny być zakazane. Miał wrażenie, że wszyscy jego sąsiedzi się zleca myśląc, że kogoś morduje i temu tak Harry krzyczy. Styles głośno jęczał  znów próbując się dotknąć ale wtedy przerywa chwytając za jego nadgarstki.

– Niegrzeczny Harry. – mówi z kpiną, a alfa prawie piszczy błagając by kontynuował

– Nic z tego. Myśle, że jesteś wystarczająco mokry na moje palce.

– Tak, proszę – Styles już nie przypomina tego samego Stylesa. Jego głos jest zmieniony a ciało się go nie słucha. Słucha jego, innej alfy. I to jest czarujące jaki uległy potrafi być.

Sam Harry także go hipnotyzował. Sprawił do cholery, że wetknął twarz pomiędzy jego pośladki.
Uśmiecha się do niego bezczelnie po czym znów obraca go na plecy, tak by jego kutas już niczego nie mógł dotykać. I alfa chyba nie jest zadowolona ale posłusznie czeka. Jego penis sterczy na jego brzuchu i teraz on oblizuje swoje zęby. Bez ostrzeżenia wpycha w niego dwa palce i brunet sapie i kwili próbując się uwolnić od bólu.

Go to bawi tym bardziej, że już po paru sekundach od tego jak próbował uciec sam już chce się na nie nadziewać robiąc głupie ruchy, totalnie bez gracji. Jego długie nogi przez przepadek go kopią ale jakoś przeżyje.

Krzyżuje je w jego wnętrzu w tym samym czasie całując jego policzki. Młodsza alfa jęczy tuż nad jego twarzą obejmując teraz jego plecy ramionami i je drapiąc. Pomyślałby, że jest zbyt ostry ale Harry nie narzekał. Przeciwnie. Wymawiał przyjęty jego imię.

Znów zostawia go samego. Mężczyzna chyba wyczuwa ten chłód bo sapie nieszczęśliwy.

– Więcej – jego buzia jest zgrzana, a fryzura to totalny bałagan. Jego ciało tez jest wiotkie ale nadal chętne – Nie możesz teraz przerwać dupku. Błagam. Już prawie byłem blisko – znów wbija paznokcie w jego plecy.

On chytrze się uśmiecha.

– Jak mi przykro. – kłamie i widzi niezadowoloną minę lokowanego, ale sam spogląda na siebie. Bardzo się zaniedbał. Jego penis stał na baczność błagając o dotyk. Zaraz wejdzie w tego pięknego chłopca i sobie odpłaci te niewygodę.

Przytrzymuje nogi lokowanego a ten jęczy widząc, jak ten się do niego przysuwa i wygodnie układa.

– Będzie boleć? – pyta brunet ale nie jest zgorszony autentycznym strachem w zielonych przekrwionych z podniecenia tęczówkach. Lokowany się z lekka wiercił będąc niepewnym i choć zawsze niezdecydowane i bojaźliwe omegi wyśmiewał, teraz uniósł jego podbródek i pocałował delikatnie w jego pulchne wargi.

– Na początku. Później nie będziesz chciał przestać, obiecuje kochanie.

– Wierze Ci.

Wciąż się nie odsuwając powoli napiera na dziurkę chłopaka która była dość nawilżona. Czuł jak lokowany się krzywi i obejmuje ze strachem jego kark ale nie przestawał. Jedyne co mógł zrobić to być najdelikatniejszy jak potrafi.

I sam jest zdziwiony, że potrafi się powstrzymać i powoli w niego wchodzić, wypełniając ścianki Harry'ego póki ten mu nie każe przyspieszyć mówiąc, że jest dobrze.

I później uderzał w niego coraz mocniej, nie wierząc jakie to dobre słuchając i wyłapując pocałunkami pojękiwania alfy. Jego dziurka była ciasna i mocno się na nim zaciskała.
Harry krzyknął w niebogłosy kiedy dochodził brudząc ich torsy, a on wtedy jeszcze przyspieszył przedłużając jego orgazm niemożliwe długo. Niewiele później jego penis także drgnął, a wtedy Harry dał z siebie wszystko pomimo wykończenia by też poruszać biodrami by jego orgazm był jak najlepszy. I gorący płyn wystrzelił w niedoświadczone ciało Stylesa, a ten znów gorąco jęknął.

Szatyn opadł na jego ciało, przez chwile z niego nie wychodząc. To było na prawdę zajebiste. Unormowywał oddech. Oboje to robili czując  bijące od siebie nawzajem gorąco i czuł jak równie zmęczony lokaty odsuwa ze słodkim uśmiechem jego grzywkę z twarzy. Gdy widzi czuły gest odsuwa się od niego i opada na swoje miejsce na łóżku.

Wygrał pieprzony zakład, a Harry leżał przy nim obłędnie atrakcyjny i uroczy. Niewinna alfa. Jakkolwiek niepoprawnie to brzmiało. (Może nie tyle co niewinna ale niewinnie dobra i szczera ale jednak)
Poczuł jak młodsza alfa się porusza trochę zdziwiona, że się od niej odsunął i pociąga prześcieradło by chociaż minimalnie się zakryć.

– Czy zrobiłem coś nie tak? – pyta alfa i ewidentnie jest przestraszona albo czymś zaniepokojona – Przepraszam. Robiłem tę rzecz pierwszy raz

I jak na niego spogląda spod rzęs, trochę jest mu gównianie, bo wolałby, aby potoczyło się to nieco inaczej. A jak zakład wypłynie na światło dzienne, a Nick spieprzy mu opinie upokarzając go i raniąc uczucia tym, że to był tylko zakład gdzie wielki Tomlinson miał go przylecieć, a obaj jego najlepsi przyjaciele wiedzieli to na pewno nie będzie ciekawie.

– Nie kochanie, byłeś wspaniały. Po prostu po dobrym seksie muszę zapalić i zastanawiam się gdzie moje fajki. Chodź tu do mnie. – mówi z lekką nonszalancją podając mu dłoń i to było tego warte bo brunetowi widocznie ulżyło i opadł na jego piersi wtulając się.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro