Part 34

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng



Lody miętowe z gorzką czekoladą to świętość w smutnych chwilach i nawet jeśli jego siostra dokuczała mu, (oczywiście jej nie powiedział) że udaje, iż jest chory, śpiąc w futrzanych kapciach, wcinając tylko ten jeden przysmak i oglądając na laptopie cały folder filmów które ściągnął „na kiedyś" rujnując tym samym swoją dietę, która składała się głównie warzyw, owoców, białych jogurtów i kieliszka wina na sen oraz porannej jogi, nie był zrujnowany.

Właściwe był zaskoczony, że ten tydzień samemu pod kołdrą, z zasłoniętymi zasłonami nie dopuszczając resztek jesiennego słońca nie podziałały na niego depresyjnie i wcale nie chciało mu się płakać. Chyba był w jakiś pochrzaniony sposób szczęśliwy mogąc sobie w spokoju pomyśleć o tych dobrych i złych chwilach. To utwierdziło go w przekonaniu, że to, że został potraktowany jak zdzirowata omega którą można wypluć i wyrzucić wcale nie czyni, że będzie zachowywał się jak one, rozpaczał i dramatyzował. Może pierwszego dnia było ciężko. Było mu żal i rzeczywiście jego emocje wariowały. I przez pierwsze trzy dni próbował zachowywać pozory chłopca upokorzonego i zranionego nie chcąc rozmawiać z przyjaciółmi tylko pobyć sobie sam ze sobą.

Ale teraz zamiast leżeć bezczynnie wolałby się zachować jak na alfę przystało i zemścić na tym głupim Tomlinsonie i pokazać mu co stracił.
Nawet potrafił się przyznać, przed samym sobą, że był zadurzony i nie żałuje tej ich feralnej nocy, mając nadzieje, że głupia alfa też.

– I jak się trzymasz? – woła jego beta kładąc kartonowe pudełko na szafce i wskakując na łóżko, obejmując go ramionami na przywitanie – Gdzie te perfumy do których się przyzwyczaiłem? Ee pachniesz jak alfa, jak kiedyś – marszczy nos blondyn

– Nareszcie zrozumiałem, że to nic złego nawet jeśli umawiam się z alfą. Po co mam robić z siebie na siłę coś słodkiego? To jakbym udawał – odpowiada z uśmiechem i ukazuje dołeczki

– Bardzo się cieszę Hazz. Uwielbiam cię jakkolwiek pachniesz! Jak się czujesz? Przyniosłem pizzę na twoje smutki. Mam nadzieję, że zjesz chociaż kawałek – mówi Niall szczypiac jego bok, a on chichocze

– Na chwile odpuściłem sobie dietę. Wole nie wiedzieć ile centymetrów przybyło mi w biodrach – wzdycha cierpiętniczo nadal mając na twarzy szeroki uśmiech – Ale oczywiście od poniedziałku znów wracam do dbania o formę, bo jeszcze nie znajdę sobie chłopaka. A póki co..dawaj mi te pizze!

– Aww Hazza. Jesteś taki słodki. I przyznajesz się, że chcesz chłopca a nie jakieś panienki! I uwielbiam ten twój tłuszczyk. I mam wrażenie, że jesteś wesoły. Na pewno wszystko w porządku? Mi możesz powiedzieć – mówi szybko Irlandczyk kładąc pizze na łóżku

– Nii czuje się wyśmienicie – bierze pierwszy kawałek i się oblizuje zadowolony – Nawet przestałem nosić znów bieliznę, tak jak na początku nie bojąc się, że ktoś zauważy. Może to prawda i jestem trochę suką – wzrusza ramionami – Muszę znów zachowywać się po swojemu jak seksi alfa, a nie alfowa omega tracąca głowę dla jakiegoś dupka. Ni ja chyba wszystko zrozumiałem. Tak bardzo spodobał mi się szkolny przystojniak, że straciłem jasność umysłu i robiłem wszystko by być dla niego idealny. Dlatego dałem się oszukać i nie zauważyłem jak Li i Zi kręcą. Myślałem tylko o sobie i swoim głupim pożądaniu.

– Fuu, nie masz bielizny?

– Tylko to usłyszałeś? – unosi brew i wywraca oczami wgryzając się w pizze – Mhm. I czuje się zajebiscie – dodaje z pełnymi ustami

– Nie byłeś samolubny. Po prostu chciałeś się podobać alfie dlatego trochę zgłupiałeś. A swoją drogą wybaczyłeś Zaynowi i Liamowi? Bo wiesz..ja z nimi zamieniam czasami pare zdań i nie bądź zły – krzywi się

– Wybaczyłem. Ale wciąż to trochę boli. Prawie wszystkie osoby którym bezgranicznie ufałem mnie zdradziły. Musi minąć trochę czasu. – uśmiecha się i odgarnia włosy opierając się o poduszkę – Ale ty rozmawiaj z nimi Ni. Oczywiście, że nie będę o to zły. To wciąż nasi przyjaciele

– Wow podziwiam cię stary. A co z Tomlinsonem?– pyta ostrożniej a lokowany bierze kolejny kawałek chwile się zastanawiając

– Wiesz, zabawił się mną tak trochę. Ale zdecydowanie nie puszczę mu tego płazem

– Na imprezie podobno przeleciał tego gościa nowego z drugiej klasy i są teraz razem. Ta piękna omega ze złocistymi włosami. – Horan położył dłonie na jego kolanach – Tak mi przykro H. – wzdycha – Do końca wierzyłem, że to żart. Na prawdę myślałem, że patrzy na ciebie szczerze i z zafascynowaniem.
Ale pocieszę cię jednym. Uciszył wszystkich którzy o tobie gadali. Nikt jakby nie pamiętał o tej historii. Nawet Nick siedzi cicho.

– Jaką Tomlinson dostał nagrodę za przelecenie mnie? – spytał wyczuwalnie zimniej ale uniósł kąciki nie chcąc tego po sobie poznać. Nie może, myśleć już w tych kategoriach o Louisie. Było fajnie ale minęło. Nie można wracać do przeszłości, tym bardziej, że zafascynowanie było jednostronne.

– Został kapitanem drużyny, a Nick zrezygnował po tym jak go polecił i zrzekł się tej funkcji – odpowiada blondyn znów pakując sobie do ust pizze

– Och. Czyli chodziło o piłkę nożną. – mówi przytulając się do poduszki – Ciekawe. Bajerował mnie dla kopania piłki – śmieje się zażenowany i wplata palce we własne loki – Tyle byłem wart

– Hazza – Horan wzdycha, a on kręci głową w zaprzeczeniu

– Wszystko okej. Muszę to tylko przetrawić. Po prostu się nie spodziewałem. Myślałem, że może Nick coś na niego ma, albo sam nie wiem. Wymyślam bzdury.



I śmiał się jak najęty czy chory psychicznie gdy rzeczywiście w poniedziałkowy poranek musiał zmierzyć się z ogromnymi przeciwnościami losu. Chyba ten los chciał by jeszcze sobie pospał i poleżał w domku.

Gdy tylko otworzył oczy nie był zbyt pewien, czy alfa Louisa na prawdę leży przy nim, czy ten seks, gdzie wzajemnie wpychali sobie gumowego kutasa którego znalazł szatyn w jego szafie, był ostrym mokrym snem w jego głowie czy realią.
I przekonuje się o tym chwile później kiedy bolącą erekcja wbija mu się w pościel, a sztuczny penis wyglada na niego z półki i się śmieje.

– Kurwa – sapie – Nienawidzę Tomlinsona, nienawidzę, nienawidze, nienawidze. Skrzywdził mnie, upokorzył, pieprzył omegę przedwczoraj. Głupi kutas! Opadaj cholera kutasie!

Ociera się chwile o kołdrę ale się karci. Nie powinien się rumienić i myśleć rzeczywiście o czymś w swoim tyłku. Miał zachowywać się jak samiec alfa. Albo przynajmniej swoiście dla siebie, a nie obiekt do pieprzenia.

Druga przeciwność się pojawia kiedy nie może wcisnąć się w spodnie. I jest to na prawdę żenujące. Próbuje je dopiąć ale z tego nici. W końcu wpada na pomysł w którym tak ciągnie za guziki, że prawie pękają, ale jest sztywny jak deska idąc jak kołek. Ale był jeden plus. Jego nogi nigdy nie były tak zajebiscie podkreślone.

Ma nadzieje, że wyglada atrakcyjnie. Ma świeżo umyte włosy, które w niebanalny sposób się zakręciły i na czarno pomalowane paznokcie. Zostawił dziś perfumy w spokoju. Nawet jeśli chce się podobać to chce pachnieć sobą. Nie może się maskować.

Wie, że dzisiejszy dzień będzie niebanalny i jakkolwiek to zrobi, zemści się na tym niepokornym alfie i pokaże mu, że on także jest alfą.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro