Part 37

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


Cóż, ten rozdział jest do tej pory najdłuższy ze wszystkich. I mam nadzieje, że to docenicie.

Liczę na komentarze i opinie. W końcu zbliżamy się niedługo do końca.

Miłego czytania!!


– Wiesz, nie sądzę Hazz, że zechce to zrobić. Wycofa się. To jest kurde Louis Tomlinson – mówi mu Niall potrząsając głową na nie i chowając zmarznięty nos w puszystym kominie.

On sam chowa swoje duże dłonie z nałożonymi skórzanymi rękawiczkami z otworem na nagie palce, by mógł wciąż, nawet zimą prezentować srebrne sygnety, w czarnym zamszowym płaszczu z płomieniami u dołu, przechodząc z nogi na nogę dając tym przyjemny dla ucha dźwięk obcasów. Był klasyką samą w sobie bez względu na to jak cierpiał od zimna i przechodzących jego kręgosłup dreszczy.

Czekali na schodach pod szkołą już dobre dziesięć minut, a było na prawdę zimno. Końcówka listopada była okropieństwem, a pod stopami słychać było jakby świąteczny chrzęst śniegu.
Z pewnością było kilka stopni poniżej zera skoro śnieg nadal się utrzymywał, a jego policzki były już czerwone, a cała buzia zarumieniona i nie wiedział czy powinien nadal czekać czy odpuścić i jechać z przyjacielem do domu póki ma okazje.

– Przyjdzie. – mówi choć nie jest przekonany oblizując wargi i wie, że to błąd bo pewnie popękają od zimna, a Horan zrezygnowany przytula go na dowidzenia, za pewne nie chcąc czekać w tej zimowej pogodzie.

– Tylko się nie rozchoruj od stania w takiej temperaturze czekając na tego snoba. Obiecaj mi, że za kwadrans stąd pójdziesz, stary

– Obiecuje – oddaje mu rozczulony uśmiech i jeszcze do niego macha gdy ten wchodzi do swojego samochodu. Szybko wkłada rękę z powrotem do ciepłej kieszeni, bo jego skóra na prawdę jest delikatna a zimno go kłuje.

Jest świecie przekonany, że słusznie iż czeka, a jego obcisłe rurki, mimo że w takiej pogodzie wcale mu nie dogadzają przydadzą się by zaoponować alfie swoimi szczupłymi kończynami. Wie, że jak alfa się zgodzi, to prawdopodobnie łączy ich coś cudownego i nie może marnować takiej okazji bez względu na to, kto co mówi.

Ktoś chwyta go za futrzanego pompona od czapki wyrywając z zamyślenia i wtedy czuje straszne zimno na uszach i czole, a włosy rozlatują mu się na wszystkie strony zakrywając mu pole widzenia. Jego alfa warczy jak widzi Tomlinsona śmiejącego się z niego jak głupek który od razu się przybliża by mu podokuczać.

– Zapomniałeś się uczesać Styles? Na naszą randkę? Mam być urażony?

– Pieprz się – prycha odgarniając włosy i wyrywając mu z rąk czapkę ponownie wkładając ja na włosy. Pewnie wyglada teraz niechlujnie ale udaje, że go to nie obchodzi.

– Tylko z tobą kochanie – Louis puszcza mu oczko i łapie za jego zimną dłoń biorąc ją w swoje. Drży na to, czując jak ciepła jest w porównaniu do tej jego większej i wtula się w jego ramię mając nadzieje, że alfa go ogrzeje. Widzi ten złośliwy uśmieszek ale go ignoruje nie mając zamiaru się tłumaczyć. Jak mu zimno to zawsze się tuli. W łóżku też tuli się do omeg by się ogrzać jak jest zimna noc czy poranek.

– Jasne Lou. To gdzie masz samochód? – pyta słodko po kilku metrach gdzie idą na wprost, choć pewnie wyglada śmiesznie ze swoim wzrostem wyginając się nienaturalnie by być przytulony do ramienia Tomlinsona. Ogólnie pewnie obaj wyglądaliby dziwnie jako para. Louis nieco niższy ubrany cały na czarno w skórzanej kurtce, glanach jak jakiś zbuntowany motocyklista i on, ze śmieszną czarną czapeczką z pomponem, hipisowskim płaszczem i butami na obcasie, wyglądający pewnie przy nim jak żyrafa.

Istna komedia.

– Wiesz Styles, ty chciałeś sobie podominować wiec ty zabierasz mnie na randkę, co powoduje, że także ty załatwiasz nam transport. – mówi zwięźle i widać, że go to bawi.

Jego brwi wystrzeliwują w górę i spogląda na twarz szatyna która wydaje się poważna. Prycha gdy stają i ten zapala papierosa.
Przecież wiadomo, że on Harry Styles nie ma samochodu. I niby jak ma ich zawieść.
Zirytowany krzyżuje ręce na piersi i patrzy na zadowolona z siebie alfę. Jest mu zimno ale cóż.

– Dobra. Jak chcesz Tomlinson. Skoro tak się bawimy i chcesz to utrudniać– ponownie łączy ich dłonie splatając ich palce i kieruje ich w stronę najbliższego przystanku

– Nieźle. Nasza gwiazdeczka będzie woziła się autobusem. – nie komentuje tego tylko sprawdza zirytowany rozkład i mają na tyle szczęścia by niecałe pięć minut później wsiąść i jechać w kierunku jego domu.

W środku widzi jak szatyn uśmiecha się pod nosem siadając przy oknie i udając, że jest mu posłuszny. Na prawdę zabawne. Ciekawe co powie jak przyjdzie co do czego. Teraz miał po prostu ochotę się na nim zemścić i pokazać, że on tu rządzi. On sobie nie pozwoli. Zdejmie mu ten chytry uśmieszek z buzi.

Od miejsca wysiadki muszą iść jeszcze ponad pół kilometra i Louis mu narzeka, że to najgorsza randka w życiu i bolą go nogi ale on wie, że to nieprawda. Inaczej nie dokuczałby mu dotykając niby przypadkowo po biodrze i plecach i nie uśmiechałby się tak sprośnie i dziecinnie. Na dodatek przecież alfa był cholernym sportowcem który nigdy się nie męczy nawet w biegu na trzy kilometry co jest dla niego czystą mistyfikacją. Mu jest strasznie zimno ale rozgrzewa się pod podnieconym wzrokiem alfy która przez całą drogę nie przestaje obejmować jego sylwetki spojrzeniem.

Louis się trochę spina pod jego dotykiem kiedy widzi, że już dochodzą do jego dużego apartamentu. Jest widocznie mniej bezczelny i dowcipny oglądając dom który już widział gdy kiedyś go odwoził na motorze. Musi wyrzucić ten incydent z głowy. Upokarzające. Ocierali się o siebie a jego sąsiedzi mogli wiedzieć!

Otwiera dębowe drzwi i przepuszcza szatyna w przejściu jak zawsze robi to omegom, zagryzając wargę, a ten się uśmiecha wymuszenie wchodząc do środka

– Co jak co, ale masz zajebistą chatę Styles – wchodzi ponownie w ten swój Louisowy nastrój jakby odsuwając całe napięcie i wchodzi bez zaproszenia do dużego salonu rzucając się na białą kanapę.

On się uśmiecha ukazując dołeczki i zaczynajac się rozbierać.

– Mógłbyś nie pobrudzić? To prawdziwa skóra kretynie – wiesza płaszcz na wieszaku i wchodzi za alfą która leży z nogami na stoliku i prycha zdejmując nogi.

– Jesteśmy sami? – pyta szatyn się oblizując, a on kiwa głowa potrząsając lokami. Odgarnia je wtedy i krzyżuje nogi chcąc być zachęcający

– Pokój mam na górze – kładzie dłoń na biodrze, a mężczyzna kieruje swoje spojrzenie na jego nogi

– W porządku. Prowadź

I Harry robi to, będąc dumną z siebie alfą. Nigdy nie będzie mial lepszej okazji by dobrać się Tomlinsonowi tak głęboko w jego strefę komfortu.
Gdyby tego nie zrobił wszystko by nie miało sensu, a on nadal by się nocami zastanawiał czy alfa rzeczywiście sobie z niego nie drwi.

Piętro jest typową cechą apartamentów typu studio, chociaż Harry jest wyjątkiem z łóżkiem na poddaszu. Metalowe schody podbiegają do niego, galeria zdjęć wzdłuż ściany i baldachim, wszędzie kwiaty i płyty.

– Będę cię pieprzyć – mówi z szerokim uśmiechem i jest trochę w tym dziwaczny ale właśnie taki chciał być i wystraszyć głupią, pewną siebie alfę. Popycha gwałtownie mężczyznę na łóżko.
Ten jest zdziwiony ale tak jak opadł to leży. Według lokowanego wygląda na prawdę bardzo artystycznie, cały czarny w jego białej satynowej pościeli. Pewnie w innej sytuacji Tomlinson też byłby zadowolony z jego władzy. A teraz wiedząc, że to on będzie pieprzony jest raczej zirytowany.
Cicho się śmieje widząc jego grymas, kiedy próbuje się powstrzymywać od odepchnięcia go i Harry siada na nim okrakiem. Wie, że Louisowi drga szczęka jakby chciał go z siebie zrzucić i jakby miał powiedzieć coś wrednego i odrzucającego. Ale tego nie robi przyciskając dłonie do pościeli

– Nie musimy nic robić skoro nie lubisz mnie tak – mówi Harry z głupim uśmieszkiem w kącikach. Droczy się. Chce zobaczyć na jak dużo ten mu pozwoli.
Kręci pierścieniami wokół palców, tak jak robi to, gdy jest zdenerwowany lub zdezorientowany ale tym razem tylko udaje czekając na reakcje Tomlinsona, podczas gdy żołądek Louisa trzęsie się z kurewskich emocji i jest rozdrażniony.

– Jesteś głupi – mówi Louis, podnosząc ręce w lekkim przebłysku gniewu – Dlaczego zachowujemy się tak, jakbyśmy chcieli zrobić dziecko. Chciałeś mnie pieprzyć to masz. Jestem twój H. Chcesz tego wiec będzie po twojemu żebyś wiedział, że mi zależy i wcale nie mam cię za nic

Śmiech Harry'ego sprawia, że ​​nawet sam Harry jest tym zaskoczony.

– Chodź tutaj – mówi Louis. Całowanie wydaje się być jedyną rzeczą, którą mogą zrobić w tej chwili a jest komfortowe dla Louisa, więc Louis bierze wszystko, co może, kiedy wciąga Harry'ego. – Będzie zajebiscie bo to ty H

Louis rozciąga się na łóżku Harry'ego, gdy tylko przestają i widocznie już trochę był mniej spięty, rzucając rękami za głowę, mówiąc:

– Jestem cały twój, skarbie. – Harry śmieje się tak mocno oczarowany, że Louis musi usiąść i wyciągnąć do niego rękę w obawie, że spadnie z łóżka.

On za nią chwyta i właściwie nie wie co ma dalej zrobić. Mężczyzna jest zniecierpliwiony jakby chciał mieć to z głowy. On musi posunąć się dalej i zająć się tym. Nadal to tylko czcze gadanie jakkolwiek Louis był słodki i kochany. Zawsze jeszcze go mógł wyśmiać, że nigdy nie pełniłby roli uległego i to tylko był pretekst by się z nim spotkać i pieprzyć. Nie może być naiwny.

Louis znów go całuje pociągając za włosy, a jego ręka przesuwa się powoli po jego brzuchu.
Wie, że Louis czuje w jaki sposób Harry oddycha, kiedy się całują. Musi to zwalczyć i w końcu kurwa zacząć dominować, bo Tomlinson który jest pod nim jeszcze pomyśli, że się rozmyślił.
Musi przestraszyć tego drania i udowodnić sobie że Louis zrobi dla niego wszystko.

Jego dłoń przebiega do koszulki Louisa który miał na sobie czarną obcisłą koszule. Harry lekko urywa się przy ruchu, a potem nuci, gdy odpina drugi guzik.
Powoli brunet rozpina kolejne dwa, a następnie zatrzymuje się, cofając, by spojrzeć na twarz alfy i jej reakcje.

Tomlinson podnosi brwi. – Czy przestałbyś zachowywać się jak w jakimś kurwa miękkim porno?

Harry się burzy – Nie chciałem iść zbyt szybko – mówi

– Ja pierdole. To koszula Hazz – siada – Nie pas cnoty. Jak kurwa wiesz do prawiczka mi daleko – Kontynuuje odpinanie reszty guzików z prędkością światła, a potem pozwala opaść koszuli z ramion podczas gdy Harry patrzy na niego osłupiały. Myślał, że będzie się mógł z nim podroczyć, a alfa na prawdę nie chce mu utrudniać i przeszkadzać. – Chce żebyś już też był nagi. To mi odpłaci wszystko – mówi oblizując wargę, a Harry się śmieje

– Na prawdę dasz mi się przelecieć? – unosi jedną brew, a Tomlinson fuka

– Jasne. Ale więcej nie mówmy tego na głos. Już mówiłem, że jesteś wart mojego rozwalonego ego.

– Bo jesteś typowym samcem? O to chodzi? – pyta słodko i wie, że jego plan już legł w gruzach. Nie jest w stanie nadal udawać, że chce pozbawić tej takiej dominacji Tomlinsona. Od był wspaniały i pozwalał mu także przejmować stery. Może nieco inaczej ale może to było nawet lepsze. Jak bezlitosnie się zaspokajali kierując żądzami

– Znów coś palnąłem? – krzywi się Tomlinson – Nie chce byś czuł się poniżany bo cię pieprzyłem. I choć to nie jest jakimś moim marzeniem, to chce ci pokazać, że wcale nie traktuje to jako upokorzenie. Nie w twoim przypadku. Jesteś moją księżniczką Styles

– Nic złego nie powiedziałeś. Chciałem się upewnić, że zrobisz wszystko co ci rozkaże Lou

– Nie idźmy tak daleko. Takie rzeczy jak nazywanie cię tatusiem nie wchodzą w grę H. Wolałbym umrzeć – prycha

– Dostanę nagrodę jak powiem, że wcale tego nie chce i możemy zrobić to po twojemu? – mruga słodko rzęsami, a Tomlinson rozchyla lekko usta. Jest szczerze zdziwiony i marszczy czoło. Jest zachwycony. To wszystko było szczere. Alfa się nie spodziewała i była przygotowana na jego scenariusz

– Wiec nie jesteś zły, zraniony i niepewny? Więc sobie pogrywaliśmy Styles? – alfa mruży oczy, a jego usta wykrzywiają się w krzywym uśmieszku – Niegrzeczny. Myślałem kurwa że bogowie się na mnie mszczą za to jakim jestem człowiekiem. A tu proszę

– Dalej jestem rozczarowany, że nie pogoniłeś Nicka. Ale jeśli na prawdę zrobiłbyś dla mnie wszystko i żałujesz, to dlaczego mam marnować nas. To nie znaczy oczywiście, że jestem twoją osobistą dziwką. Nie pozwalaj sobie, żeby próbować mnie kiedykolwiek kompromitować. Po prostu się mamy zgrywać razem i w łóżku. O to chodzi nie? – pyta przeczesując loki, a mężczyzna kpiąco się śmieje.

– Masz rację. Nie zrobiłbym ci krzywdy. Nigdy więcej. Ale karę za oszukiwanie i tak dostaniesz i dopiero zobaczysz co to znaczy być potraktowanym jak dziwka – syczy Tomlinson, a on się rozpływa na potęgę jego słów.

Alfa ich obraca i przyszpila go do pościeli.
Ostatecznie Tomlinson kończy na nim, jego kolana po obu stronach bioder Harry'ego. Zawsze lubił całować go pod tym kątem, bardziej kontrolując tempo i naciskając na niego za każdym razem, gdy uniesie się w górę. Alfa stara się, jak najlepiej, by nie dopuścić do tego, by podróż siłowa przebiegła mu do głowy. Kurwa. Jest stracony. Alfa będzie bezlitosna.

Louis przyciska wargi do szczęki i szyi Harry'ego, zwracając szczególną uwagę na miękki punkt poniżej jego ucha, zanim powoli opada. Trochę się waha wiedząc co między nimi było i jak zranił wcześniej Harry'ego, kiedy idzie dalej niż przedtem, ale on zachęca go cichymi odgłosami podniecenia i poprawianiem bioder.

Louis schyla się nisko, by przeciągnąć językiem po ptakach na obojczyku Harry'ego, a następnie w dół jego brzucha po jego małej ledwo zauważalnej lini włosków, gdy jego palce przebiegają po jego bokach i sprawiają, że gęsia skórka pojawia się na jego skórze.

Tuż przed tym, jak Louis dochodzi do najniższego łuku jego brzucha, zaczyna gwałtownie całować z powrotem, powoli okrążając sutki Harry'ego językiem i wyciągając z niego przyjemny, niski jęk.

– Kurwa Lou

Harry znowu podnosi biodra, co jest doskonałe dla drażniącego się Louisa, ​​więc starsza alfa powoli opuszcza dłoń, by dotknąć środka jego dżinsów.
Z bezczelnym wyrazem twarzy alfa szuka reakcji Harry'ego, gdy jego ręka odczuwa, gdy jego kutas napiera na spodnie. Lekko tam naciska, a on podniecony podskakuje.

– Więc idzie nam zajebiscie. –  zastanawia się na głos Louis, podciągając koszulę ponad głowę. – I kurwa to miałem być ja Hazz? Na prawdę? Chciałeś mnie pieprzyć tak bardzo pragnąc mojego kutasa w tyłku?

Czuje jak jego penis drga, i się śmieje

– Dałbym ci czterogwiazdkową recenzję, gdybym miał oceniać – droczy się lokowany, wiedząc, że będzie miał przerąbane ale jest już mu wszystko jedno. Tomlinson go na prawdę lubi i patrzy na niego ze srogo złośliwym uśmieszkiem

– Cztery kurwa? – Louis unosi brwi – Dlaczego?

Harry wzrusza ramionami, nonszalancko, ale rozdarty przez zaczerwienienie na jego policzkach. – Bo miałeś mnie potraktować jak sukę, a na razie czuje że mi dogadzasz jak księżniczce

Alfa potrząsa głową, mrużąc oczy, starając się nie śmiać. Nie jest pewien, czy Tomlinson  kiedykolwiek śmiał się tak bardzo w czyimś łóżku, albo czymś innym towarzystwie. Zazwyczaj ma tylko głupi uśmiech lub ten szarmancki ale nie rozbawiony i miły – Ałć kurwa – parska alfa lekko pociągając sutek Harry'ego. Pogorszyło to Harry'ego stan, bo syczy, a jego lewa noga kopie przypadkowo alfy nogę. – Za delikatny. Ja za delikatny – Louis znowu mruczy, zsuwając się, pod Harry'ego.
Szybko całuje jego malinowe usta, a następnie rozpoczyna stabilne zejście, tym razem bez planów spowolniania. Liże Harry'ego po szczęce, zostawia małe ugryzienia na szyi, a potem mocno ssie cienką skórą tuż nad dżinsami.

Odpina pasek Harry'ego, a następnie odpina guzik z przodu dżinsów. Jednocześnie czuje się monumentalny i jakby drżał świat, gdy Louis oblizuje skórę odsłoniętą u bokserek. Czuje się również gorący, lepki, ciężki. Jakby w jego żołądku pojawił się ogień, gęste pożądanie.

– Wiesz co Styles? Skusiłeś mnie. Obciągnę ci, i zobaczymy jak wtedy mnie ocenisz – alfa oblizuje zęby, a on wybałusza oczy i szuka tarcia bioderami

– Kurwa, zrobisz to? Louis proszę, zrób to. Masz pięć gwiazdek! A może nawet sześć! Tylko błagam. Zrób to! Lou proszę

– Zdesperowana suka – prycha Tomlinson – No zobaczmy

Ściąga dżinsy do połowy jego ud, a on już od tego jęczy. Od samej brudnej myśli.
Tomlinson nie jest nim. Nie zastanawia się wiele. Po prostu uwalnia jego kutasa i bierze go w usta.
Harry, ze swej strony, kopie nogami i porusza się tak, jakby odczuwał każde doznanie naraz. Ma łzy w oczach. To było zbyt piękne.

Podniesienie ego dla Louisa, to prawda. Wie, że to robi. Alfa może robić sobie z nim co chce. On może być jego wszystkim.

Harry jęczy cicho, gdy Louis zaciska usta. Zaczyna powoli, kiedy przyzwyczaja się do obwodu Harry'ego, a potem dochodzi do tego, co wie, że jest najlepsze, ciasnego ssania wargami, a pomagając dłońmi tego czego nie może wziąć do buzi.

Lokowany jest wniebowzięty i drży. Nigdy nawet o tym nie marzył. Przecież to takie nierealne.
Wygina się w różne strony, a Tomlinson jest rozbawiony. Przecież to on powinien kpiąco się uśmiechać. To przecież Louis ma go kurwa w ustach. Czemu to on zawsze się rozpada.

Starsza alfa używa wolnej ręki, by prześledzić brzuch Harry'ego i kolejny raz uszczypnąć jego sutki, zanim płynnie nie zassa jego penisa.

Jest zaskoczony, gdy Tomlinson łączy ich palce, pozwalając im swobodnie opaść na łóżko. Wszystko to sprawia, że ​​trochę trudniej jest trzymać ręce na zakładnika.

Harry zaczyna drzeć.
I Harry jest oczywiście głośny - coś, czego Louis się spodziewał po zeszłym razie. Alfa zwalnia, kiedy dłoń Harry'ego zaczyna go niemiłosiernie ściskać. Jego język zaczyna krąży po czubku Harry'ego, a Harry wygina plecy w łuk i wtedy chyba właśnie dochodzi opadając ciężko na łóżko.

Podkurcza nogi, ciężko oddychając. Boże to było zajebiste. Otwiera poczerwieniałe oczy, a Tomlinson patrzy na niego bezczelnie ściągając kurtkę i rzucając spodnie na ziemie.

– Nie obchodzi mnie jak bardzo zużyty jesteś Styles. Wstawaj. Już ruchy – mówi szatyn arogancko, a on się podnosi na miękkich nogach. Klęczy na materacu, a Tomlinson wkłada buteleczkę z lubrykantem do ust i ją otwiera zębami

– Cooo? – pyta głupio patrząc na to i lekko przytrzymując się dłonią by nie upaść. Po orgazmie nigdy nie miał sił. Czego Louis cholera chciał? I dlaczego się położył?

– Gowno kurwa. Kochana alfuniu. Chciałeś pieprzyć. Będziesz pieprzyć – prycha, a on skołowany opada na materac

– Wstawaj powiedziałem. I dawaj te grzeszne palce. Sam to sobie zrobisz. – on zamroczony podaje dłoń, a alfa wyciska mu na rękę trochę żelu. – Rozciągaj się Styles. Wiem, że potrafisz. Jak zrobisz to źle, będzie bolało. Masz piętnaście sekund

I znów drży zapominając o zmęczeniu i staje lekko w rozkroku grzebiąc palcami przy sobie. Syczy jak jego paznokieć zahacza o delikatną skórę ale i tak wciska w siebie palce. Jak najwiecej. Boi się, że Louis w akcie zemsty będzie brutalny. Jego włosy opadają na czoło, a on grzebie przy sobie znów głośno jęcząc.
Alfa uśmiecha się chytrze

– Nie za dobrze ci suko? Starczy – ciągnie za jego dłoń i opada na już nagim Tomlinsonie z lekko nawilżonym kutasem. Nawet nie zauważył kiedy to robił. I to dochodzi do niego jak uderzenie. Alfa oblizuje się i chwyta jego biodra. I to wcale on nie będzie pieprzył Louisa. No może w teorii. Ale w praktyce to alfa wsunie się w niego, a on będzie musiał się na nim unosić. Jest przerażony. Nie da rady. Przecież jest po orgazmie.

Tomlinson chwyta niedelikatnie za jego biodra i z głupkowatym uśmieszkiem sadza go na sobie. On trochę się kręci mówiąc „Jezu nie. Kurwa. Chryste. Auuu jakie to dobre".
Alfa także zaciska zęby chcąc wejść w niego cały.

Jego oddech jest rozchulały i ma gwiazdy przed oczami. To cholernie bolało. I było cholernie dobre.

– Jesteś jak gwiazda rocka i symfonia. Drżysz jak gitara i wyginasz jak symfonia. Piękny – mówi Louis z lekkim jękiem. Na szczęście przytrzymuje go, bo jest pewne, że by upadł. – Zaczynamy ostrą jazdę tygrysku. Wiem, że dasz radę dojść dwa razy dla mnie. Dawaj kurwa. Pokaż jaką jesteś dziwką

I on mimo, że był pewien, że nie da rady opiera się dłońmi o klatkę Tomlinsona patrząc na jego cytat na klatce piersiowej i zaczyna mocno się poruszać. Jęczy podniecony i odchyla głowę, a jego penis ponownie rośnie.
Po chwili Tomlinson mu pomaga także się ruszając i znajdują jego słaby punkt. Alfa szczypie jego boczki, a jego penis w nim drży. Stara się być jeszcze lepszy, choć wie, że pot spływa po nim ciurkiem. Jego włosy lepią się do czoła. Nadal się porusza.
Kiedy gorący płyn rozlewa się w jego ciele, on sam nietknięty dochodzi.

– Bardzo dobrze Styles. Idealnie – słyszy i po tych słowach słaby opada. Czuje palce w swoich mokrych lokach. – Bardzo dobrze się spisałeś

– Nie wychodź ze mnie. Zostańmy tak. Proszę?– jego głos jest ochrypły i drży a alfa według jego prośby zostaje w jego wnętrzu.

Nie opuszczajcie mnie jeszcze! To jeszcze nie koniec haha. Szykuje się jeszcze mała „mini drama" haha.

Powiedzcie co wam się podoba a co niekoniecznie!

xx

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro