Part 39

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng





Louis myje zęby jego szczoteczką (tak, tą samą którą mył je jeszcze niecałą dobę temu)  i jest tym zachwycony susząc swoje włosy i mogąc jednocześnie oglądać pół nagą alfę, opierającą się o zlew, której włosy są wilgotne, a zarost bardziej widoczny niż wczorajszego wieczora.
Niby wymieniali się śliną. Ale dzielenie szczoteczki było czymś o wiele bardziej intymnym.

Sam stał na bosych stopach, a owinął swoje nagie ciało satynowym szlafrokiem.
Chciał być prowokacyjnym. I był. Starsza alfa wprost do niego lgnęła, wiedząc, że pod cienkim beżowym materiałem nic nie ma. Z satysfakcją mógł kazać mu się ogarnąć i skupić na przygotowaniu do szkoły.
Nawet to, że niesamowicie bolał go tyłek, nie było tak upokarzające. Miał wrażenie, że szatyna to jeszcze bardziej podnieca i wręcz jest zachwycony i dumny z siebie i gdy go odpycha słucha się, będąc nadal tylko okropnie dotykalskim ale nie wymagając nic więcej.

Próbował zbyt nie napuszyć swoich włosów by alfie nie pokazać, że w rzeczywistości są brzydkie i niechlujne i nie chcą się układać. Jego włosy to jakiś koszmar. W końcu jednak przy jednym zlewie zrobiło im się za ciasno, w szczególności kiedy próbował rozczesać jeden niesforny kosmyk, który zaplątał się w grzebień i łokciami szturchał alfę która wypluwała z buzi wodę. I wtedy się zaczęło przestawienie.

– Co się tak pchasz na mnie Styles, za mało masz miejsca? – prycha alfa, a on robi niezadowoloną minę

– Przecież widzisz, że mam problem – wskazuje na swoje włosy, ale wzrok alfy za nim nie podąża tylko zerka na jego ukryte pod beżowym materiałem krocze

– Zajmijmy się nim

– Nie, spierdalaj nieempatyczny idioto. Dobrze wiesz, że nie miałem tego na myśli – gwałtownie wydmuchuje powietrze nozdrzami obrażony, że nie traktuje go poważnie i odkłada suszarkę na szafkę by móc to odplątać porządnie obiema rękami

– Tylko mówię, że chętnie się tobą zajmę, nie sprawiając bólu twojemu cierpiącemu tyłeczkowi – chwyta jego biodra i przyciska jego plecy do swojej klatki. Harry znów parska i próbuje go odepchnąć wyginając się w tył bo wciąż ma palce we splątanych włosach – No dalej. Wiem, że twój kutas jest taki jak mój. Alfy uwielbiają seks Styles

– To już mi podchodzi pod seksoholizm Tomlinson. Pora zacząć się leczyć – mimo wszystko udaje mu się wyciągnąć przeklęty grzebień z włosów i lekko się krzywi ale po tym z uśmiechem się obraca – Za chwile jednak seks będzie ostatnią myślą twojego kutasa. Opłukaj chociaż tę cholerną szczoteczkę

– Tak jest wasza wysokość – uśmiecha się szeroko szatyn i go puszcza jednak jeszcze słyszy jak mu szepce – Nie skrzywdziłbyś mojego penisa. Kochasz go.

Nie zaprzecza ale zaciska wargi nie chcąc zacząć się śmiać z tego głupka.

– Dzień dobry Hazz – drzwi do łazienki są szeroko otwarte ale i tak się wzdryga odruchowo, bardziej zakrywając ciało szlafrokiem i krzywi kiedy próg łazienki przekracza Gemma.

Zawiązuje szlafrok od nowa by nie domyśliła się, że nie ma na sobie bielizny i już panikuje w głowie nawet kiedy ta, całuje go w policzek. Najwyraźniej już przyjechała z akademika i teraz pewnie nie będzie mogła przestać kłapać dziobem i powinien ją stąd jak najszybciej wyrzucić – I Louis zapewne – dodaje, a mężczyzna z bezczelnym uśmieszkiem się obraca jakby od razu będąc w swoim żywiole.

Był taki przystojny, że nawet Gemma będąc alfą była lekko oniemiała i wcale go to nie zdziwiło. Jego Louis był gorący i pewnie obaj pachnieli seksem i kurczę oboje mieli na szyi pełno sino czerwonych miejsc. Wszystko było jasne.

– Wielu osobom o mnie mówisz Styles? – pyta nonszalancko Louis, zazwyczaj tak jak w towarzystwie i odkłada szczoteczkę na półeczkę następnie podchodząc do dziewczyny, całując trochę zbyt sceneryjnie jej rękę – Wiem, że zapewne mówił o mnie w samych superlatywach, wiec nie mam nic do dodania – macha ręka i próbuje być taki bad i taki świetny, aż ma ochotę wywalić oczami i powiedzieć, że wcale nie jest zabawny i tak naprawdę robi z siebie debila.

– To moja siostra. Nie wyobrażaj sobie zbyt wiele głupia alfo. A ty idź sobie stąd Gems– prycha z zażenowaniem i odłącza gwałtownie z gniazdka suszarkę wkładając ją na jej miejsce.
Troszkę nie wie jak się zachować. Boi się, że Gemma się domyśli, że jest tym pieprzonym i będzie miała go za mało męskiego. Taka właśnie była. Zawsze mu dokuczała.

Bierze, tę samą różową szczotkę wyciskając na nią pastę.  (Później ochrzani tego głupka, że nawet jej nie potrafi porządnie opłukać!) Louis wchodzi z powrotem do sypialni mrugając jeszcze do jego siostry, mówiąc, że idzie się ubrać bo atmosfera robi się zbyt gorąca, a Hazz będzie dla niego wredny jak sobie nie pójdzie, a Gemma wydaje się nim zachwycona i kiwa tylko głowa śmiejąc się dodając, że jej brat się nieludzko rządzi i trzeba to wytrzymać.
On jest oburzony, że się dogadali w te kilkanaście sekund ale cieszy się, że alfa sobie poszedł.

Jak zostają sami w lustrze widzi jak jego siostra ostentacyjnie się krzywi.

– No co? Jesteśmy razem. Możemy korzystać z jednej – mówi dumny unosząc podbródek i odgarnia włosy w tył. Wie, że jest lekko zarumieniony ale szczęśliwy. Jego alfa szalała z radości od jakiegoś czasu i nic ani nikt tego nie zepsuje. Pokona wszystkie przeciwności.

– Jasne Hazz. Nie mam nic przeciwko waszego mycia z jednej szczotki. Na prawdę – mówi ale dalej widać nie smak na jej twarzy.

– Wiec o co ci chodzi? – obraca się obrażony, a ona wskazuje na szczotkę którą ma pomiędzy palcami. – No co?!

– Ale to moja szczoteczka, yhm.

Po tych słowach, gwałtownie odwraca się i wypluwa wszytko co miał w buzi oraz z obrzydzeniem wrzuca szczoteczkę do zlewu

– Ohyda! – piszczy i zaczyna z przyjęciem myć swój język

– Mówiłam. Ale jesteś miły no kurde! – Gems krzyżuje ręce na piersi – Też nie chciałam dzielić się z tobą i twoim chłopakiem zarazkami dupku! On jest sto razy lepszy od ciebie!– wychodzi trzaskając drzwiami i jeszcze wyzywając go od idiotów pod nosem.


~*~

I przepychają się łokciami na korytarzu w drodze z szatni, i ma wrażenie, że nie może być lepiej. Drapie paznokciami plecy mężczyzny pod koszulką, a mężczyzna odwdzięcza się masując skore jego głowy i czasami nieco zbyt bardzo wkłada rękę pod jego koszule dotykając go po brzuchu.

Wie, że to nie etyczne, być tak blisko, w końcu to szkoła, a oni nawet się posuwali do tego, że niby przypadkiem muskali się udami lub dotykali swoje przyrodzenia przez spodnie.
Na jego ciasnych rurkach jest już oznaczona potężna erekcja, a na policzkach wielkie rumieńce z gorąca i wie, że niektórzy patrzą na nich dziwnie lub z chichotem. Nauczyciele za pewne z niedowierzaniem i oburzeniem.

Wycofuje się liżąc i przegryzając wargę alfy Tomlinsona na pożegnanie gdy podchodzą do nich jego kumple. Nie chce się narzucać i psuć sobie humoru widząc jak sprzedaje im jakieś podejrzane proszki. Jest mu za dobrze by się kłócić. Ciągnie w zębach wargę starszego i jeden z nich aż unosi brwi. Im obu to się zajebiście podobało.

Szatyn jak Harry odchodzi klepie go w tyłek obiecując, że później go złapie, a on przesadnie kręci biodrami na odchodne.

Musi pomyśleć o czymś brzydkim by jego kutas przestał pulsować!! Chyba serio się zakochuje.

Siada w bufecie z Zaynem, Liamem i Niallem. Cała czwórka jest jest w doskonałych humorach i aż opiera policzek o dłoń nie mogąc się nacieszyć, że w końcu są wszyscy razem. Nawet kiedy mulat i payno nienaturalnie ze sobą gaworzą, a Zayn karmi Liama jogurtem wręcz wpychając się na jego biodra ma na twarzy szeroki uśmiech i dołeczki. Niall jak to on zajadał się zapiekanką z ketchupem ignorując zakochaną dwójkę.

On sam je znów drożdżówkę, ponieważ Tomlinson powiedział mu, że chociaż mu dokucza, że za dużo waży i nie może go unieść to tak na prawdę jego zdaniem Harry jest chuderlawy i chciałby móc chwytać podczas seksu za jego boczki. Oczywiście dostał on niego po pysku. Bo nie ma zamiaru się roztyć przez głupie fetysze alfy, jednak myśl, że szatynowi się podoba i będzie nawet z paroma kilogramami więcej była na prawdę rewelacyjna.

– Jak tam H twój dupowaty kochanek? – pyta bez ogródek Niall, a Zayn gani go spojrzeniem

On oczywiście nie jest urażony tylko wybucha śmiechem. Nie może się obrażać o takie rzeczy. Każdy wie, że Louis Tomlinson jest strasznym chujem.

– Luzik Zi. W porządku. Lou jest jak najbardziej dla mnie cudowny i się mnie słucha.

– To czemu nie jest tu z nami, skoro tak cię kocha i nie może bez ciebie żyć? – Liam unosi brew, a on wywraca oczami biorąc kolejnego gryza ciastka.

– Jeśli chcesz wiedzieć, to ja go zostawiłem z kolegami, a nie na odwrót. I błagam zmienmy temat, wiem, że go nie lubicie i rozumiem. To dupek i trochę spieprzyl naszą relacje ale dba o mnie

– Taa chyba dba żebyś miał ochotę uprawiać z nim seks. Chodzisz jak połamany. Zmieniacie się chociaż czy to on rządzi?– mówi z pełnymi ustami Niall, a on teraz się lekko oburza bo to był ciężki temat i to nie och sprawa.

– Wystarczy. Zostawmy ten temat bo zaczniemy się kłócić. Nie wasza sprawa jakie są nasze preferencje łóżkowe. Wiedz, że dla mnie jest idealnie. Nie dam go obrażać

– Popieram – mówi omega i spogląda badawczo na Harry'ego. – Ja wierze, że skoro z tobą jest to na prawdę coś do ciebie czuje i będzie wam dobrze mimo całej porąbanej sytuacji  – kładzie swoją dłoń na tej jego, a on unosi kącik ust.

– Dziękuje Zi

– Jeszcze jedno. Mam nadzieje H, że się zabezpieczacie. Tomlinson miał tyle partnerek że na bank ma wenere – mówi niezbyt głośno Payne, a on unosi się z miejsca zirytowany

– Nie śmieszne – mówi i ma ochotę wyjść ale Niall i Zayn go powstrzymują

– Usiądź. Już koniec. Koniec żartów – mulat mówi z naciskiem ostatnie słowa patrząc na swojego chłopaka

– Dobra – prycha Liam, a Zayn czarująco się uśmiecha wtulając w jego pierś.

Po jakimś czasie rozmowy, gdy miał na koncie dwie drożdżówki i kiwi, i wiedział, że jego brzuch zaraz eksploduje a on zemdleje, podeszła do nich Taylor z trochę smutnym wyrazem twarzy.

Pierwsze co zrobiła to przytulia się do ramienia lokowanego, a on uśmiechnął się do niej czule chcąc by wyjawiła co się dzieje. Ona pociąga go w stronę łazienki z daleka od jego przyjaciół mając zamiar z nim o czymś bardzo pilnym porozmawiać.

I stają w damskiej łazience przy zlewie, a on opiera się o ścianę niezbyt rozumiejąc o co jego byłej dziewczynie właściwie chodzi. Ona bawi się skrawkiem jego prześwitującej czarnej koszuli, a on nie reaguje bo widzi tę jej płaczliwą minę. I to go nie zawodzi.

Po kilku sekundach omega zaczyna gęsto i głośno płakać. On rozszerza powieki zastanawiając się co zrobił i nie odciągając jej od jego koszulki. Wie, że ta będzie przemoczona ale on tylko dotyka jej blond głowy czekając na wyjaśnienia

– Ja..ja jestem w ciąży Hazz – chlipie dziewczyna, a on mruga niezrozumiale oczami

– To..wspaniale? Byłaś z tym u lekarza? – pyta zagryzając wargę i odgarniając włosy. Co on miał z tym wspólnego? Nie spali ze sobą conajmniej pół roku. Nie ma szans żeby to było jego. Po za tym zawsze się zabezpieczali.

– Nie! – piszczy dziewczyna. – Spałam w życiu tylko z dwoma alfami – mówiąc to patrzy już na jego zielone oczy i ciągnie go za kołnierz.

– Wiec idź do jego ojca. Musisz mu powiedzieć – mówi spokojnie nie chcąc dać po sobie poznać, że nie rozumie co on do cholery ma z tym wspólnego. Może i kiedyś byli blisko. Ale teraz już mniej. I niby czego ona oczekuje?

– Ale on go nie chce. Twój chłopak nie chce naszego dziecka. Wyzwał mnie od szmat i kazał spierdalać i usunąć – znów zanosi się płaczem, a on czuje jak uszy mu wie czerwienią, a twarz blednie. Louis? On był ojcem? Wiedział? Jego nogi miękną a on przytrzymuje się zlewu – Hazz...przepraszam. To był jeden raz. Wziął mnie w kiblu po czym kazał się bujać. Nie zabezpieczyliśmy się. Miał na to wychujane.

– Wyjaśnię to z nim.

_____________________________

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro