18. Nowe doświadczenia

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

*perspektywa Andy'ego*

– Nathan, daj spokój, dzisiaj jeszcze przeżyjemy. Jutro pojadę do sklepu i coś kupię, obiecuję – siedząc przy wyspie kuchennej z butelką wody, którą chłopak wyłudził od sąsiada, myślałem nad zdarzeniami wczorajszej nocy. Ostatnią, zapamiętaną rzeczą było odmówienie fałszywej blondynce tańca, kolorowy drink i wspomnienia z koncertu ulubionej grupy. – Wiesz co? Tak się teraz zastanawiam, w sumie myślę. Czy my do dobrego domu zaprowadziliśmy Beaux'a? W sensie, nie do sąsiada, na przykład?

– Miał klucze i wszedł, więc to raczej dobrze znaczy. Andy, lista zakupów nie mieści się na kartce A4, co robimy? – w pewnym sensie czułem się odpowiedzialny za nasz lodówkowy kryzys, bowiem mieszkając tutaj, stałem się prawowitym człowiekiem do uzupełniania żywności. Brunet wymownie patrzył na mnie, chcąc pewnie uzyskać nowe, lepsze rozwiązanie.

– Po co robisz listę zakupów? Przecież to oczywiste, że musisz wykupić praktycznie cały sklep – wzruszyłem ramionami, wyrzucając do kosza pustą butelkę i chwytając swój telefon. – Jadę do Skyler i najwyżej później dogadamy się o zakupy. Gdyby coś, mogę płacić.

– Leć, ja ogarnę jakąś ciężarówkę tutaj – Nathan tępym głosem wydukał swoje myśli, trzymając głowę w dłoniach oraz uporczywie wpatrując się w ukształtowanie marmuru na blacie. Na pożegnanie poklepałem przyjaciela po plecach, następnie zmierzając do przedpokoju i wychodząc z mieszkania.
Droga do blondwłosej zajęła mi równy kwadrans, a po upływie wyznaczonego czasu zaparkowałem na podjeździe, wysiadając z auta oraz zmierzając do drzwi w zamiarze dostania się do wnętrza posesji.

– A kto mnie odwiedza? – na swojej talii poczułem małe, gładkie ręce, natomiast do moich uszu dobiegł delikatny, anielski głos. Z uśmiechem odwróciłem się w stronę rozpoznanej niewiasty, muskając jej usta na powitanie.

– Przyjechałem coś zjeść – odparłem całkowicie poważnie, odgarniając pojedyncze pasma włosów Skyler na plecy. – Byłaś u fryzjera.

– Wczoraj z mamą. Właśnie, mam mieszkanie tylko dla siebie, bo musiała jechać gdzieś w delegację - blondwłosa z lekkim uśmiechem zawiadomiła mnie o nastałych wydarzeniach, otwierając drzwi mieszkania.

– Czyli będę mógł u ciebie spać? Super, Nathan ganiał mnie za zakupami, a ty masz pełną lodówkę niemal zawsze. Chodźmy coś zjeść, nawet nie miałem nic na śniadanie – ze smutkiem w oczach wsłuchiwałem się w odgłosy wnętrza swojej jamy brzusznej, oczekując na odpowiednią, jak dla mnie, reakcję swojej lubej.

– Pasują ci z lekka zimne tosty? Mogę podgrzać – wzruszyła ramionami, akcentując wypowiedź uniesieniem lewej brwi. Na potwierdzenie jej słów oboje udaliśmy się do wnętrza mieszkania, przy czym ja zasiadłem przy stole w jadalni, a Skyler zajęła skrawek kuchni z opiekaczem. Po chwili oczekiwań przede mną rozciągał się wizerunek białego talerza ze zdobieniami, na którym starannie został ukształtowany stos podpiekanych kanapek z dodatkami w ich wnętrzu. Bez wahania i z szerokim uśmiechem przystąpiłem do spożywania dania, popijając je czasem świeżym sokiem z pomarańczy i limonki.

– Jesteś mistrzem tostów – skwitowałem, zanosząc pusty talerz do zmywarki oraz opierając się tyłem o blat. – Co ciekawego robiłaś wczoraj?

– Najpierw pojechałyśmy z mamą do centrum handlowego, kupiłyśmy drobiazgi do domu, później do fryzjera, sklepu i na koniec na obiad. Potem wróciłyśmy do domu i postanowiłam zabrać się za pisanie piosenki – wyjaśniła, zakreślając dodatkowo paznokciami na stole różne kształty.

– Zaśpiewaj mi ją – zmieniłem ton głosu na poważny i opanowany, siadając naprzeciw dziewczyny oraz wyczekująco na nią patrząc. – Możemy iść nawet do ogrodu, bardzo ładnie jest.

Zgranie udaliśmy się na zewnętrzną część mieszkania, wpierw zabierając z pokoju blondwłosej zeszyt, gitarę oraz akcesoria do niej. Będąc na miejscu, usiedliśmy na leżakach wyłożonych materiałem w kwiaty, wpatrując się w swoje sylwetki. Po chwili przygotowań, Skyler musnęła struny instrumentu, następnie wprawiając je w drganie według wymyślonego rytmu, a mnie od pierwszych dźwięków zaczęła opanowywać radość.

Tekst piosenki idealnie spajał się ze zdarzeniami, które dotknęły nas podczas wspólnej wędrówki przez życie i w moim odczuciu ta właśnie sztuka miała być wylewem emocji i odzwierciedleniem naszej relacji. Była czymś wyjątkowym, niepowtarzalnym, co niesamowicie chwyciło mnie za serce.

– Zaskoczyłaś mnie. Nie sądziłem, że kiedykolwiek będę mógł usłyszeć coś porównywanie fantastycznego. Tak emocjonalnego – powiedziałem zgodnie z prawdą, klaskając lekko w dłonie i szczerze uśmiechając się do dziewczyny, która radośnie podziękowała za moją opinię. – Jest świetne, serio. Takie klimatyczne, spokojne, opanowane i przede wszystkim przepełnione uczuciami. Smaczne takie – kontynuowałem opis swoich uczuć, mówiąc jak nakręcony i żywo gestykulując rękami. Skinieniem głowy następnie przeprosiłem dziewczynę za swoją pochopną i zbyt entuzjastyczną wypowiedź.

– Mniejsza, chodź, pomożesz mi sprzątać. Muszę nawet okna umyć i podłogi przetrzeć – blondwłosa ociągle wstała z krzesła, chwytając mnie za rękę, a także zmierzając do schowka na wszystkie środki czystości, które znajdowały się w jej domu.

– Zobaczysz, jeszcze zawładniesz niejedną sceną z tą piosenką!

***
*perspektywa Skyler*

Kończąc odkurzanie salonu i ukradkiem oka spoglądając na Andy'ego walczącego z resztką płynu do szyb, rozmyślałam nad spędzeniem kolejnych dni, mając do dyspozycji wolne mieszkanie i chłopaka u boku, który zawsze świecił dobrym pomysłem. Mogliśmy jechać do centrum, jednak wydawało mi się to zbyt nudną opcją, tak samo jak wypad na piknik. Andy kiedyś obiecywał spotkanie z resztą zespołu, jednak to liczyć się musiało ze zgraniem i idealnym dopasowaniem czasu, co w praktyce zbyt szybko nie doszłoby do skutku. Wszystkie propozycje miały swoje ale, które zdecydowanie przewyższało dobre strony oderwania się od codzienności, co skutecznie zniechęcało do podróży.

– Wiesz co? Tak sobie myślę, może jutro zabrałbym cię do swoich rodziców? Obiecałem im, że niedługo pojadę w rodzinne strony, więc byłaby do tego należyta okazja. Co sądzisz? – siedzący w klęczki Andrew spowiadał swoje myśli do polerowanej podłogi, przywiązując do wykonywanej przez siebie czynności należyte starania. Ze śmiechem odrzuciłam jaskrawą szmatkę do miski z wodą, nasączając ją z lekka i wyżymając, a następnie dołączając do modlitw niebieskookiego, również w ukłonie. – Nie deptaj, tam czyste.

– Okay, rozumiem – przesunęłam się w prawo, dopasowając ruchy dłoni do tych wykonywanych przez Biersack'a. – Jeżeli chodzi o twoją propozycję, dlaczego nie. Wreszcie poznam ich na żywo, człowieku, wiesz jaki to osiąg? Twój tata kilka razy podawał dalej moje tweety i cieszyłam się jak głupia, ale Andy, na żywo! – z ogromną radością wypuściłam swoje przemyślenia, na koniec wpadając w stan nieokiełznany, co objawiło się za sprawą szybszego czyszczenia paneli.
Andrew w odpowiedzi zaśmiał się, zatataczając kółka przy stoliku i tym samym kończąc ścieranie danego obszaru posiadłości. Uważając na mokre obszary, uniosłam ciężar swojego ciała ku górze, rozglądając się dookoła. – Tu nigdy tak nie błyszczało.

– Poczekaj aż wyschnie. Swoją drogą, dlaczego nie masz mopa? Przecież to okropnie przydatne - chłopak, ocierając wierzchnią częścią dłoni swoje czoło, rozejrzał się wokoło ze zmęczeniem.

– Sama nie wiem, zawsze mama zajmowała się uzupełnianiem środków czystości i wydaje mi się, że kiedyś miałyśmy coś takiego w domu. Albo to szczotka była – wzruszyłam ramionami, opierając się zmęczona o ścianę, mając nadzieję na uzyskanie od niej większych mocy.

– Wiesz, następnym razem, kiedy będziesz musiała sprzątać, daj mi wcześniej znać. Zatrudnię ci sprzątaczkę, bo moje plecy nie nadają się do takich osiągów – ciemnowłosy, niemiłosiernie sapiąc, spojrzał na mnie z dołu wzrokiem pełnym wyrzutów.

– Nie nadajesz się do życia w klęczki, Andrew – niebieskooki wlokąc nogami po podłodze, ociągle wszedł do mojego pokoju, rzucając się następnie bezwładnie na łóżko i leżąć niemal nieżywo. Chcąc odkupić swoje winy, z uśmiechem siadłam obok Andy'ego, przejeżdżając delikatnie dłonią po jego plecach, w czego efekcie wydał z siebie pomruk.

– Wygodnie ci tak bokiem? Przecież możesz siąść na moim... tyłku. Nie obrażę się, a tobie będzie wygodniej. Ogólnie lepsze rozwiązanie. I przyjemne – wtulając twarz w poduszkę, chłopak przekazał swoją propozycję, nadal nie otwierając oczu.

– Jesteś głupi – szczypnęłam go w bok, chwilę później jednak rozumiejąc zalety propozycji ciemnowłosego oraz rozpatrując rzeczywiste skorzystanie z niej. Mruknęłam zdanie typu "przekonałeś mnie", ostrożnie siadając na dolnej części ciała niebieskookiego, aby nie zrobić mu w jakikolwiek sposób krzywdy i nie czuć się mordercą miłości swojego życia.
Z lekkim rozporoszeniem ciągłymi ruchami chłopaka pod sobą, kierowałam swoje dłonie na barki, z delikatnością zakreślając na nich kształty od trójkątów, po kółka. Zajęcie samo w sobie nie było nudne, lecz z lekka krępujące, bowiem pierwszy raz odważyliśmy się na tak zdecydowaną bliskość. Osobiście czułam się niepewnie, czego nie można było powiedzieć o Andy'm, który nazdwyczaj korzystał z zaistniałej sytuacji, specjalnie wiercąc się we wszystkie możliwe strony. Można było stwierdzić, że idealnie zaplanował plan działania, aby większość wyszła na jego korzyść.

– Wstawaj, idziemy robić pancakes – stwierdziłam pewnym głosem, podnosząc się z chłopaka oraz, nie czekając na jego reakcję, zmierzając w stronę kuchni. Sprawnie wyjęłam z szuflad i lodówki potrzebne mi rzeczy, przystępując następnie do wyrabiania ciasta. Zauważywszy kątem oka Andy'ego stojącego tuż obok mnie, kopnęłam z lekka półkę, chcąc dać mu do zrozumienia, aby wyjął i rozgrzał patelnię. – Potrzebujemy cukru pudru.

– Pójdę do sklepu, daj mi pięć minut, może siedem. Myślisz, że dwa dolary wystarczą? – ze śmiechem spojrzałam na liczącego pieniądze Biersack'a, każąc mu odłożyć portfel do przyniesionej kurtki i umyć ręce. – Co jest, nie potrzebujesz już?

– Tu masz cukier, tam moździeż. Zrób, postaraj się – powolnymi ruchami mieszałam wytworzoną już masę, nadal mając ubaw z wyrazu twarzy swojego towarzysza, który patrzył na mnie z niemałym zdziwieniem, jednak, mimo wszystko, wykonywał należycie poleconą pracę. Można było powiedzieć, iż byłam z niego dumna. Nadzwyczaj.

– Zawsze byłem przekonany, że cukier puder to kompletnie coś innego niż zwykły cukier w kryształkach. Dałbym sobie za to rękę uciąć! W takim razie, po co płacić więcej za zmielony, skoro samemu można to zrobić? Nielogiczne, Skyler. Zwyczajne wyłudzenie pieniędzy – oburzony panującym prawem chłopak, wylewał swoje przemyślenia na temat zakupów, polityki i zakładów wytwarzających cukier, obdarowując ich absolutnym zbesztaniem i oburzeniem.

– Wiesz co? Mimo że jesteś cholernie głupi, bo żyłeś przez ponad dwadzieścia lat w absolutnym kłamstwie, kocham cię. Bo spójrz, zawsze potrafisz rozbawić, nawet cukrem, martwisz się o muchy, idealnie dbasz o dzieci i przeciągasz wszystkie dobra na swoją stronę. Gdybym powiedziała, że z zewnątrz jesteś brzydki, skłamałabym, obrażając wszystkich aniołów, ale na pierwszym miejscu zawsze stoi wnętrze człowieka i dzięki temu uważam cię za tak cudowną osobę. Tak samo, jak kiedyś ci mówiłam, że jesteś wszystkim najlepszym co spotkałam w moim życiu.

– Lecisz na moje jelito? – niebieskooki z całkowitym spokojem i powagą skierował pytanie do mnie, zachowując kamienną twarz i cierpliwie czekając na odpowiedź, która z mojej strony wypłynęła w postaci śmiechu, do którego, po pewnym upływie czasu, również dołączył Andrew.
W spokoju i z lekkimi rozmowami o codziennych sprawach dokończyliśmy wykonywanie słodkiego posiłku, następnie przystępując do jego zjadania z różnorodnymi dodatkami, rozciągającymi się od owoców po sosy oraz syropy.
Gdyby nie uporczywie dzwoniący telefon chłopaka, wspólnie przystąpilibyśmy do oglądania ostatniej części Batmana, jednak osobą potrzebującą kontaktu z Andy'm okazał się Nathan, który, jak to stwierdził, potrzebuje jego szybkiej obecności, bowiem mieli razem wyruszyć na większe zakupy, a co za tym idzie, brunet dopełnił wszystkich przygotowań. Ze smutkiem pożegnałam niebieskookiego krótkim pocałunkiem, natomiast on obiecał, iż przyjedzie kolejny raz pod wieczór, jednakże wpierw pomoże znajomemu z porządkami w lodówce. Z uśmiechem zaakceptowałam plany Andy'ego, zamykając mieszkanie oraz siadając w salonie i zagłębiając się w fabule ostatniej części uwielbianego filmu.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro