24. Bądźmy dla siebie dobrzy

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Już od godziny ósmej nad ranem Andy biegał po pokoju jak nakręcony, mówiąc, abyśmy zbierali się szybciej, bowiem koncert, w którym jego udział był zaplanowany miał zacząć się już za dziewięć i jedną czwartą godziny. Dzięki temu, w przeciwieństwie do mnie, nie zwracał uwagi na występujący po opalaniu ból, co było pierwszą przyczyną mojego ociągłego podnoszenia się z posłania.

– Te kilka godzin, które zostały nam do występu wykorzystamy na zwiedzanie. Zabiorę cię do Central Parku, przejdziemy się główną ulicą Manhattanu, a na koniec obejrzymy panoramę miasta z Empire State Building. Jeżeli pytasz, tak, wymyśliłem to teraz – siedzący w kucki przy walizce i przegrzebujący nasze ubrania Andy po chwili rzucił w moją stronę bliżej nieokreślony w pierwszym momencie materiał, jednak w miarę przyjrzenia się, odkryłam, iż jest to koszulka z krótkim rękawem w czarno białe paski, ciemne spodnie jeansowe z przetarciami oraz pasek do nich w odcieniu beżu i podwójnym rzędem dziurek na całej jego długości. – Ubieraj się, ja idę po nasze rzeczy na śniadanie.

Nie widząc lepszego rozwiązania, odrzuciłam od siebie puchową kołdrę, stając na równe nogi oraz zakładając na siebie przygotowany przez Andy'ego zestaw ubrań. Prędko również przeszłam do łazienki, starannie szczotkując zęby, czesząc włosy, a także przemywając twarz i nakładając na rzęsy trochę tuszu.
Kiedy chłopak powrócił do pokoju, wspólnie zajęliśmy się przygotowaniem pożywnych kanapek o wizerunku podobnym do tych wczorajszych oraz sprawnie stworzyliśmy ciepły napój zwany herbatą. Czując w swoich żołądkach pustość, zasiedliśmy naprzeciw siebie przy stole, życząc sobie smacznego, a także zaczynając delektowanie się wybitnym śniadaniem.

– Musimy wziąć jeszcze kurtki, bo zapowiadali, że dzisiaj będzie nieco chłodniej – Andrew z lekkim uśmiechem zebrał naczynia z blatu, następnie opuszczając wynajmowany pokój oraz zmierzając w stronę kuchni, aby odstawić je do umycia. W tym czasie wyciągnęłam z walizki zabraną kurtkę skórzaną, która była jednocześnie moją ulubioną, zakładając ją na siebie i chowając do jej prawej kieszeni telefon. Gdy niebieskooki ponownie zjawił się w naszym lokum, również narzucił na siebie wierzchnie okrycie o czarnej barwie, następnie chwytając mnie za dłoń, a także wychodząc z pokoju i szczelnie zamykając go kluczem. – Kierunek Central Park, Skyler – zatrzymawszy się przed ośrodkiem, rozradowany Andrew wpisał w aplikację z mapami nazwę miejsca, do którego zamierzaliśmy dojść, otrzymawszy po chwili konkretny kierunek wędrówki mającej trwać nieco ponad piętnaście minut.

– Andy? – niepewnie przerwałam panującą między nami chwilową ciszę, spoglądając na twarz swojego towarzysza, a kiedy ten pytająco uniósł brwi, postanowiłam kontynuować. – Dlaczego wybrałeś właśnie mnie? Przecież na ziemi jest wiele innych ludzi, którzy równie dobrze mogliby przypaść ci do gustu.

– Właśnie, Skyler, na ziemi. Ja zawsze potrzebowałem kobiety z nieba i o takiej też marzyłem. Kobiety anioła, choćby upadłego, który przy mnie mógłby rozpostrzec swoje skrzydła i poczuć się bezpiecznie. Bo wiem, że takiej osobie byłbym przydatny, może czasem pomocny tak samo, jak ona mnie – niebieskooki z delikatną tonacją głosu oraz lekką chrypą sprawnie odpowiedział na zapytanie, tym samym wywołując w mojej głowie natłok myśli. Miał rację, oboje byliśmy upadłymi aniołami, które jednak miały nadzieję na lepsze jutro i poprawę swojej sytuacji. Każdy z nas miał w swoim życiu przykre doświadczenia, z lekka zmieniające pogląd na życie, tak samo jak nas. Nasze osobowości się zmieniały, często nieodwracalnie, jednak moment, w którym nasze ścieżki się połączyły, był na tyle czasem niesamowitym, że zaczęliśmy odnajdować w sobie nowe, lepsze aspekty. Uzupełnialiśmy się, w swoim towarzystwie czuliśmy nadzwyczaj niesamowite rzeczy, a wspólnie spędzony czas owocował nowymi doświadczeniami, uczuciami czy innym spojrzeniem na świat. Lepszym spojrzeniem na świat.

– Dziękuję ci, za wszystko. Oh, oboje już doskonale wiemy o tym, jak wiele dla siebie znaczymy, aczkolwiek każdy kolejny moment, w którym przywołujemy ten temat jest nieco inny. Opisujemy to wszystko z dnia na dzień barwniej, bardziej dogłębnie, zauważyłeś? Dzięki tobie spojrzałam na życie z jeszcze większą energią i nadzieją, mocniej dostrzegłam, iż należy łapać wszystkie chwile oraz jak najlepiej je zapamiętywać. Byłeś, jesteś i będziesz jedną z najważniejszych osób w moim życiu, a biorąc pod uwagę, że takich mam tylko trzy, znajdujesz się na dość wysokiej pozycji – ulotniłam lekki śmiech z przejawem uśmiechu, skręcając za Andy'm w uliczkę po prawej stronie oraz dotrzymując mu równego kroku.
Reszta drogi przeminęła nam spokojnie. Co chwilę poruszaliśmy mniej ważne tematy, głośno się śmiejąc i tym samym zwracając na siebie uwagę wielu ludzi, chodząc również z lekka tanecznym i poplątanym krokiem, a ostatecznie robiąc wspólne zdjęcia w miejscach tego wartych. Spacer po Central Parku zdecydowanie przypadł mi do gustu, bowiem podziwianie go o tej porze roku wydawało się najlepszym czasem na wędrówki – liście na drzewach o różnorodnych barwach, jeszcze dość ciepłe słońce, niezapowiadające deszczu chmury, a także większość ludzi w kurtkach puchowych oraz szalikach, przerażona nagłym zwrotem pogody. Podążanie główną ulicą Manhattanu również mogliśmy zaliczyć do listy miejsc ciekawych, wartych obejrzenia czy takich pełnych życia. Korzystając z okazji bycia na tak rozpoznawalnej alei Nowego Yorku, postanowiliśmy prędko wstąpić do sklepu odzieżowego oraz zakupić sobie choćby po jednym ubraniu z tego zakątku świata. Miało to być czymś w stylu pamiątki, ale też pierwszym zainwestowaniem w rzecz, która miałaby później przywoływać nam wspomnienia z wyjazdu i wspólnie spędzonych chwil. Natomiast podziwianie panoramy miasta z góry za pomocą jednego z najwyższych budynków tej metropolii było zarówno doświadczeniem nowym, strasznym, jak i w pewnym stopniu niesamowitym. Patrząc wokoło siebie mogliśmy dostrzec jak bardzo rozbudowanym miastem jest Nowy York, jak wielkie wrażenie robi na człowieku tak duża liczba drapaczy chmur oraz jakie mieliśmy szczęście wylądowania w tym miejscu i tym czasie. Kolejny raz podzielaliśmy swoje zdanie, że wyprawa tutaj zdecydowanie była niemal najlepszą decyzją w naszym życiu.

***

Po dopełnieniu wszystkich punktów planu dnia, razem z Andy'm doszliśmy do wniosku, iż nasze żołądki domagają się atencji, przez co po kolejnym – tym razem półgodzinnym spacerze – wylądowaliśmy w jednej z rekomendowanych restauracji w tym mieście. Nasze dobre podejrzenia o miejscu spełniły się już w momencie przekroczenia jego progu, bowiem od razu rzuciły nam się w oczy ściany o odcieniu krwistej czerwieni przeplatane z czernią oraz szarością w bardziej odległych zakamarkach lokalu. Miły zapach świeżo przyrządzanych potraw również działał na nasze zmysły, dlatego w towarzystwie kelnera udaliśmy się w miejsce wolnego stolika, otrzymując menu, a także od razu zamawiając dania, które odpowiadały naszym upodobaniom.

– Mamy jeszcze pięć godzin i siedem minut do występu. Cholera, za dużo czasu – Andrew po chwilowym spojrzeniu na zegarek zawiadomił nas o aktualnej godzinie, następnie wplatając palce w swoje włosy oraz zatrzymując na chwilę. Z politowaniem spojrzałam na zasmuconą twarz swojego towarzysza, podśmiewując się pod nosem, bowiem przy śniadaniu tłumaczyłam mu, iż wychodzenie o tak wczesnej godzinie będzie bez sensu, gdyż nie znajdziemy dla siebie aż tylu atrakcji. – Miałaś rację, nie musieliśmy się tak spieszyć.

Lekko uśmiechnęłam się na stwierdzenie chłopaka, również unosząc brew. Niebieskooki wielokrotnie doświadczał już sytuacji, w której prawda leżała po mojej stronie, aczkolwiek miałam wrażenie, iż wciąż jego męska intuicja nie dopuszczała do siebie tej właśnie myśli. Był nadzwyczaj uparty, przez co zawsze potężnie stawał przy swoim zdaniu choćby w momencie, kiedy nie niosło ono informacji zgodnych z realiami. Aczkolwiek zawsze był sobą i zmiana jego osobowości zdecydowanie nie wchodziła w grę. Był zbyt indywidualistyczny i wyróżniający się, aby swoją osobę przekształcić w kogoś całkiem innego.
Po zjedzeniu zamówionych przez siebie dań, pozostały czas do występu wynosił już tylko nieco ponad trzy godziny, bowiem przez zawziętą rozmowę przy bardzo słodkiej kawie z cynamonem wspólnie z Andy'm straciliśmy poczucie chwil, zatracając się w swoim towarzystwie. Zgodnie również stwierdziliśmy, iż naszym następnym celem będzie wędrówka do wynajmowanego domku, ponieważ mieliśmy w zamiarze wzięcie szybkiego prysznica oraz zmianę ubrań na bardziej wizytowe czy odpowiedniejsze do planowanego koncertu. Bez dłuższego zastanowienia podnieśliśmy się ze swoich miejsc, następnie płacąc za zamówione wcześniej dania, a także opuszczając teren restauracji.

– Nie wiem jak ty, ale ja założę po prostu czarne jeansy, ciemną koszulkę i skórzaną kurtkę. Bawienie się w garnitury nie jest dla mnie, a dodatkowo nawet nie mam go w walizce – Andy, zatrzymawszy się na światłach, sprecyzował planowany przez siebie wizerunek, odgarniając niesforne pasma włosów do tyłu.

– Ja za to myślałam nad czarną koszulą z długim rękawem, lateksowymi spodniami też w tym kolorze i botkami z obcasem. Do tego rozpuszczone włosy. Swoją drogą, muszę je umyć – z uśmiechem na twarzy przedstawiłam niebieskookiemu swoje zamiary, mocniej chwytając go pod rękę ze względu na znajdujący się w naszym pobliżu tłum ludzi.
Po około czterdziestu minutach spokojnego spaceru z zahaczeniem parku dotarliśmy do końcowego miejsca naszej wędrówki. Oboje poparliśmy pomysł najpierw umycia włosów, a następnie opłukania swojego ciała strumieniem wody, tym samym korzystając z łazienki na przemian oraz w wolnym czasie przygotowując dla siebie ubrania.
W momencie, kiedy ostatnią rzeczą, która pozostała nam do wykonania było lekkie podsuszenie włosów, zegar wskazywał godzinę szesnastą czterdzieści trzy, co oznaczało, iż do występu pozostało nam nieco ponad pół godziny, więc z wielkim pośpiechem oraz energią puściliśmy na swoje czupryny gorące salwy powietrza, dziesięć minut później zamykając już drzwi od swojego pokoju, a także wychodząc z pensjonatu i wsiadając do zamówionej wcześniej taksówki.

– Będzie świetnie, Sky. Nawet nie wiesz, jak bardzo się cieszę, że razem możemy zrobić coś dla tych dzieci. Nigdy wcześniej nie czułem czegoś takiego, ale mogę ci przyznać, że jest to jedna z najlepszych rzeczy w moim życiu. Takie ciepło na sercu. Możliwość podarowania czegoś od siebie ludziom, którzy naprawdę tego potrzebują – szeroki uśmiech na twarzy chłopaka zapewniał mnie, iż w swoim środku mieszkał ktoś całkiem inny niż na zewnątrz. Z pozoru gwiazda rocka, dla której mało co gra większą rolę w życiu, aczkolwiek we wnętrzu tego wiecznie ubranego na czarno człowieka z często ściągniętymi brwiami siedział mały, bezbronny chłopiec, który serce miał tak wielkie, aby móc obdarować szczęściem wszystkie istoty żyjące. Przeceniał dobro innych nad swoje, chcąc sprawić, aby każdy miał w swoim życiu radość, nie smutek. Bo wiedział, jak niszczy on całego człowieka.
Kiedy kilka minut przed czasem dotarliśmy do miejsca imprezy, we wnętrzu budynku znajdowało się już nieco większe grono osób. Organizator przyjęcia, znalazłszy nas w tłumie, pokierował swoje kroki do pomieszczenia umieszczonego za podestem, zapraszając nas do niego, abyśmy w spokoju mogli przećwiczyć swój repertuar czy rozgrzać głos.

– Mamy maksymalnie dwadzieścia minut na występ, więc starczy nam czasu na trzy piosenki, bo musimy jeszcze doliczyć do tego podziękowania i ewentualne wstawki. Zaczynamy z Beautiful Pain, której tekst pokazywałem ci kilka miesięcy temu, potem przez My Way i na końcu wchodzisz ty, więc razem śpiewamy When We Were Young. Będzie dobrze, Sky, wierzę w nas – Andrew spokojnym głosem wyrecytował swój plan, następnie przechodząc do rozgrzania swojego głosu poprzez śpiewanie "Forever" Kiss'u. Sama w sobie z lekka obawiałam się występu, bowiem miał to być mój pierwszy raz na scenie przed publicznością, więc również postanowiłam użyć swoich strun głosowych w podobny sposób do Andy'ego. Takim oto sposobem wspólnie dokończyliśmy piosenkę, zamieniając się wersami refrenu.

– Pamiętaj, na schodki wchodzisz już w momencie "It was just like a movie". Wierzę w ciebie, słodziaku – chłopak, usłyszywszy ze strony sceny swoje imię i nazwisko, z uśmiechem podszedł w moją stronę, lekko mnie przytulając oraz składając pocałunek na czubku mojej głowy. W ostatniej chwili rozbawiona musnęłam jego usta, następnie opierając się plecami o ścianę oraz układając dłonie w znak trzymania kciuków za sukces niebieskookiego.
Jego swoboda na scenie, kontakt z publicznością czy energiczność występu zafascynowały mnie oraz utwierdziły w przekonaniu, iż bycie piosenkarzem jest prawdziwym przeznaczeniem dla Biersack'a. Byłam dumna z niego tak bardzo, jak dumna byłam z możliwości podziwiania jego poczynań, czy nawet wspólnego występu z nim. Czułam, iż mogła to być moja niepowtarzalna okazja, przez co od środka rozpierała mnie ogromna radość.
Usłyszawszy końcowe wersy zwrotki, spokojnym krokiem weszłam na podest, włączając mikrofon, a także stając obok Andy'ego i zaczynając śpiewać swoją część. W momencie wydobycia z siebie pierwszych dźwięków nie czułam już skrępowania, strachu, nieśmiałości. Żywo płynęłam po falach piosenki, przekazując swoją energię chłopakowi, zgromadzonym ludziom, a przede wszystkim dzieciom, dla których całe to przedstawienie było stworzone. Chciałam oddać im przez to swoje odczucia, emocje, czy też zaangażowanie w dzieleniu się dobrem.

***

Po powrocie do domu, przebraniu się w wygodne ubrania oraz dopełnieniu wieczornej toalety, wspólnie z Andy'm postanowiliśmy zakończyć dzisiejszy, udany dzień, odpływając w objęcia Morfeusza. Również po wypiciu resztki wody ze szklanki oraz zauważeniu przy paznokciu uwierającej skórki, energicznie oderwałam ją, w pierwszej chwilii nie licząc się z tego konsekwencjami, aczkolwiek już kilka chwil później zauważyłam pierwsze kropelki krwi.

– A wiesz, prawdziwy rycerz nie boi się krwi na swoim mieczu – czarnowłosy z procentowymi iskierkami w swoich oczach bacznie mi się przyglądał, unosząc brwi oraz kształtując na swojej twarzy szeroki uśmiech. Z rozbawieniem pokręciłam głową na boki, odkładając puste naczynie na stolik. – Ale Jagiełło tak mówił!

– Chyba Andy, który po wypiciu kilku kieliszków wina, zjedzeniu plasterka tortu z kremem śmietanowym i przegryzieniu kilku ciastek dostał halucynacji, myśląc, że jest spełnionym seksualnie rycerzem – odpowiedziałam na jednym wydechu, podchodząc do lustra z zamiarem rozczesania swoich włosów oraz nałożenia na nie odrobiny odżywki. Po wykonaniu zadania, odwróciłam się na pięcie, zauważając rozradowanego i wpatrzonego w telefon chłopaka.

– Panie i panowie, oto ja, Andy Biersack, niespełniony rycerz z telefonem w ręku oraz ubraną dziewczyną przed sobą. Witam was w dzisiejszej transmisji na żywo!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro