Prolog

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Znowu to samo.

Ten sam ból.

Ta sama bezradność...

- Mamo... - załkałam ściszonym głosem do rodzicielki, która delikatnie ujęła moją dłoń. W tej chwili była moim jedynym wsparciem. Ostoją. Osobą, która mimo wszystko będzie przy mnie, wylewając ze swoich ust kojące słowa. Ratujące cytaty, które nie pozwolą ci się za nic poddać.

- Wytrwałaś już tyle, więc i tym razem dasz radę. Wierzę w ciebie - zmusiła się na uśmiech, delikatnie gładząc kciukiem wierzch mojej dłoni. Doskonale wiedziała, co niebawem nastanie. Znała każde, najdrobniejsze uczucie - zarówno moje, jak i jej. Ten moment był powtarzany zdecydowanie zbyt wiele razy, aby nie zapadł na stałe w naszych umysłach.

- Nie zostawiaj mnie - oślepiające lampy sufitowe skutecznie utrudniały mi podziwianie wizerunku swojej mamy. Wszystkie przeciwności zbierały się właśnie w tym momencie. Niby krótki dystans, goniący czas, jednak natłok myśli był nadzwyczaj nieproporcjonalny. Zbyt wielki, zbyt uporczywy.

- Niedługo się zobaczymy. Pamiętaj, nigdy się nie poddawaj. I nigdy się nie wycofuj - wsłuchiwałam się w jej błogi głos, nie czując wspierającego uścisku na dłoni. Bitwa się zaczęła i nadszedł moment, w którym kolejny raz musiałam postawić świat w ogniu. Tylko ode mnie zależało, czy ją wygram. Porażka nie jest rzeczą, której powinniśmy się obawiać, ponieważ dzięki niej dostrzegamy w wielu sprawach drugie dno, które czasem otwiera nam ciekawsze drzwi do napawania się otaczającym nas światem. Jednak z każdym bieżącym wydarzeniem nabieramy pewnego rodzaju niepokoju. Nikt nas nie może zapewnić, co będzie później, czego możemy oczekiwać, czego się spodziewać.
Ryzyko towarzyszy nam zawsze. Nasze obawy oplatają swoje korzenie wokół rzeczy, o które najbardziej się martwimy, na których najbardziej nam zależy. Mimo iż śmierć jest rzeczą naturalną, każdy się jej boi.

Ale czy skromna grupka osób żyjących w tym samym wszechświecie co reszta, może myśleć inaczej?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro