C H A P T E R O N E

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Czy możesz do jasnej cholery przestać wierzgać nogami ?.- warknęła jakaś lekarka, która ewidentnie miała ciebie dość. Dzisiejsze badania nie należały do najłatwiejszych.

"Mogłabym, gdyby mnie nie bolało"

- Eh, to na nic.- mruknęła na tyle głośno, abym usłyszała.- Dzisiaj jednak zrezygnujemy z reszty zajęć.

Na twoje kochane szczęście.

Zostałaś uwolniona z masywnych łańcuchów i próbowałaś uciec. Na darmo. Pułkownik cię chwycił, a kiedy stał się Avatarem jego siła wzrosła chyba sto razy mocniej.

- Nigdzie nie uciekniesz.- powiedział stanowczo.- Zabrać ją. I niech najlepiej przyszykuje worek swojej krwi. Dzisiaj idziemy na rekonesans. Potrzebujemy w razie wypadku.
Znowu, kolejne nacięcie, ból, strach i dopiero później koniec. Najgorzej jest wtedy, kiedy czujesz, że zaraz umrzesz, ale starasz się o tym nie myśleć.

Zostałaś zaprowadzona do swojego pokoju, a następnie wepchnięta tak, że się przewróciłaś. Skuliłaś się, ale po chwili lekarze wzięli twoją rękę i wbili ci rurkę w nadgarstek. Syknęłaś z bólu, kiedy ostre coś wbijało się w ciebie jeszcze bardziej.

Dopiero po kilku długich chwilach odsapnęłaś i udałaś się do swojego łóżka. Byłaś bardzo słaba.

- Dlaczego ja muszę cierpieć...- szepnęłaś sama do siebie.- Nie chcę tak żyć.
Zawsze starałaś się zrozumieć kilka rzeczy. Dlaczego akurat twoja krew jest niezywkła, kim są twoi rodzice...
I kim jesteś ty.
Już jako mały szkrab uświadomiłaś sobie, że twoje życie to porażka. Nie bawiłaś się lalkami, samochodzikami czy chodźby w przebieranki. W swoim kilkuletnim życiu widziałaś same igły, krew, maszyny i podłość ludzką.

Skuliłaś się na łóżku i patrzyłaś przez okno. Pandora była przepiękną planetą. Było po części spokojna i ilekroć na nią patrzyłaś to czułaś spokój. Zawsze chciałaś też zobaczyć prawdziwych Na'vi, ale z opowieści pracowników słyszałaś raczej negatywne opinie.
Mimo wszystko jednak chciałaś ich poznać.
Zawsze chciałaś wyjść. Od kiedy tylko naukowcy dowiedzieli się, że umiesz również oddychać na tej planecie próbowałaś kilka razy uciec.
Na darmo.
Za każdym razem zostałaś przyłapywana lub nie mal od razu złapana.
To było twoje marzenie.

Zbliżała się noc, ty nie mogłaś spać. Z resztą jak zawsze. Czułaś niepokój i obawę, że zaraz coś się stanie.
Spojrzałaś znowu za szybę.
Tylko, że zamiast spokoju poczułaś narastający strach.
Przed oczami nie zobaczyłaś piękna Pandory.
Tym razem zobaczyłaś piękne oczy młodego Na'vi.

Miłego dnia/nocy❤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro