thirteen

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

chapter

thirteen ♡⏳♡

„Która to może być sala...", mruknąłem sam do siebie, chodząc w kółko po wielkim budynku szkoły. W planie miałem zapisane, że właśnie miałem zaczynać zajęcia z grupą uczniów, ale nie miałem pojęcia gdzie iść.

Minąłem kilka ogromnych drzwi z szybami, ale na wszystkich napisane były jedynie liczby, więc musiałem zgadywać. Wchodziłem właśnie na drugie piętro, kiedy zauważyłem znajomego mi chłopaka siedzącego samotnie na schodach.

„Tae? Nie masz przypadkiem teraz zajęć?", zapytałem blondyna, który w jednej chwili podbiegł w moim kierunku.

„Jiminie! Tak, właściwie mam teraz zajęcia.", powiedział z uśmiechem na twarzy, przytulając się do mnie. „Ale nie mogę na nie iść. Nie mam pracy domowej."

„Nie miałeś czasu jej wczoraj odrobić?"

„Miałem. Po prostu... oddałem ją kolegom.", odpowiedział cichym tonem, a ja zmarszczyłem brwi.

„Jesteś pewien, że to koledzy?"

Pokiwał lekko głową, ale od razu dało się z niego wyczytać, że kłamie. „Nie możesz tak po prostu oddawać komuś swoich prac, Tae."

„Dobrze.", odparł, po czym spojrzał na mnie z konsternacją. „Właściwie... co tu robisz, hyung?"

„Prowadzę zajęcia z tańca. Próbuję odszukać salę.", odparłem zgodnie z prawdą, a oczy Tae się zaświeciły.

„Jeśli powiem ci gdzie to jest będę mógł iść z tobą?", zapytał, podskakując z ekscytacją.

„W porządku.", odparłem cicho się śmiejąc, a chłopak złapał mnie za przedramię i zaczął mnie prowadzić w kierunku sali, która okazała się być tylko kilka kroków od nas.

Od razu otworzyłem drzwi, zastając grupę zdenerwowanych już nastolatków.

„Przepraszam was za spóźnienie. Nie mogłem odnaleźć sali.", powiedziałem uprzejmym tonem, a ich miny lekko złagodniały.

Odłożyłem na podłogę swoją torbę i kazałem się wszystkim ustawić przed lustrem. Wtedy włączyłem na przyniesionym przeze mnie głośniku energiczną piosenkę i zaczęliśmy się rozciągać. Wbrew pozorom, grupa zdawała się uważnie mnie słuchać i stosować się do moich poleceń.

Jako, że się spoźniłem, postanowiłem zrobić jedynie dziesięciominutową rozgrzewkę i od razu zacząłem pokazywać im kroki taneczne do naszej pierwszej piosenki.

Wszystko szło idealnie. Widziałem w lustrze, że grupa radzi sobie z naśladowaniem moich ruchów, aż do pewnego momentu. Po sali rozległ się głośny huk, a ja szybko obejrzałem się za siebie.

„Było się tak nie rozpychać!", zaśmiała się jedna z dziewczyn, stojąca nad Taehyungiem, który podnosił się z podłogi.

„Właściwie co on tu robi? Niedorozwój myślał, że da radę tańczyć? Zabawne.", rzucił jakiś chłopak, a cała klasa zawtórowała mu śmiechem.

„Czy on w ogóle nadaje się do czegokolwiek?", powiedział inny nastolatek, a ja widziałem, że Taehyung specjalnie patrzy w dół, żeby ukryć łzy.

„Dosyć!", powiedziałem donośnym głosem, przez co wszyscy ucichli. „Jak możecie się tak zachowywać? Nie jest wam ani trochę głupio? Jak byście się czuli jakby to do was tak mówiono?"

Wszyscy z grupy wymienili zagubione spojrzenia, nie spodziewając się, że stanę w jego obronie. Podszedłem do Taehyung'a i pomogłem mu wstać, po czym skierowałem się do grupki, która wcześniej zabierała głos.

„Po skończonych zajęciach upewnię się, że pójdziecie do dyrektora.", oznajmiłem uczniom, którzy spojrzeli na mnie ze strachem.

Nie mogłem pozwolić nikomu na traktowanie Tae w ten sposób.

Namjoon focus
„Gdzie moja praca?", zapytał Jin, podchodząc do mojej ławki zaraz po usłyszeniu dzwonka.

Westchnąłem i zacząłem przeszukiwać swój plecak. Kiedy nie zauważyłem w nim zielonej teczki, otworzyłem szeroko oczy. „Wygląda na to, że zostawiłem ją w domu..."

„Żartujesz sobie ze mnie?", warknął brunet, łapiąc za moją koszulkę. „Myślisz, że to żarty?"

Pokręciłem szybko głową, a on szarpnął mnie ponownie, przez co moje okulary upadły na podłogę.

„Dzisiaj po szkole idziemy do ciebie. Lepiej, żebyś nie kłamał na temat pracy, albo...", zaczął  oschłym tonem, po czym nadepnął butem na moje okulary, kompletnie je niszcząc. „Nie chcesz wiedzieć co się z tobą stanie."

Jin puścił mnie i wyszedł z klasy, przez co odetchnąłem z ulgą. Schyliłem się i podniosłem swoje okulary, jednak szkiełka były na tyle potłuczone, że nie byłem w stanie widzieć niczego przede mną. Zebrałem szybko swoje rzeczy z ławki i poszedłem w stronę korytarza, patrząc czujnie pod nogi.

Chociaż cała wizja przede mną była zamazana i tak byłem w stanie poznać Taehyung'a, który biegł pędem w przeciwną stronę. Szybko złapałem go za ramię, zatrzymując go w miejscu.

Zmrużyłem oczy i wtedy byłem w stanie rozpoznać, że po policzkach Tae spływały łzy.

„Co się stało?", zapytałem przejęty, przyciągając go do siebie. Chłopak cały się trząsł i zaciskał oczy, przytulając się do mnie jak do ostatniej deski ratunku.

„Skoro wszyscy wokoło mnie nienawidzą-„, zaszlochał cicho. „Jak mam nie nienawidzić siebie, hyung?"

Jungkook focus
Wyglądało na to, że w tym tygodniu mieliśmy ogromny natłok pracy. Ledwo dawałem radę się wyrobić z licznymi fakturami, lecz obiecałem sam sobie, że nie będę zabierał pracy do domu. Chciałem poświęcać więcej czasu Tae, jako, że i tak nam go brakowało.

Usłyszałem głos mojego szefa wołający moje imię i od razu wiedziałem, że mogę szykować się na najgorsze. Wstałem z miejsca i uprzednio poprawiając swoją koszulę, ruszyłem do biurka mojego pracodawcy.

„Faktury na jutro. Policzyłeś je?", zapytał, nie poświęcając mi nawet spojrzenia.

„Jeszcze je kończę...", powiedziałem ostrożnie, bojąc się jego reakcji.

„Moja poprzednia sekretarka już do tego czasu mi je oddawała. Nie jesteś przyzwyczajony do szybkiego tempa pracy?", zapytał, lekko szyderczym tonem, a ja przełknąłem gulę w gardle.

„To nie tak. Naprawdę nie zostało mi dużo.", próbowałem się wytłumaczyć, chociaż nie była to do końca prawda. Została mi conajmniej połowa papierów.

Sehun wstał ze swojego obrotowego fotela i podszedł do mnie. „Jak bardzo ci zależy na tej pracy?"

Byłem lekko wytrącony z uwagi jego pytaniem, jednak spróbowałem odpowiedzieć poprawnie. „Bardzo mi zależy."

„Skoro nie nadajesz się do liczenia, może nadasz się do czegoś innego.", powiedział, pociągając mnie za włosy, próbując mnie zmusić do zniżenia się. Ja jednak nie ustępowałem i opierałem się mu.

Nagle poczułem uderzenie w policzek i okropne pieczenie, przez które zacisnąłem oczy.

„Nadal chcesz się mi stawiać?", zapytał, a ja mnie zaczęły świerzbić dłonie, żeby mu oddać, ale wiedziałem, że nie mogę tego zrobić.

Sehun zaczął odpinać klamrę swojego paska, przez co spojrzałem na niego z przerażeniem. Na jego twarzy wykwitł cwany uśmieszek, kiedy  poprowadził moje dłonie w stronę swoich spodni.

Nagle, jak zbawienie, po biurze rozległo się pukanie, przez które Sehun zaczął się ponownie ubierać.

„Mam dane o które pan prosił.", usłyszeliśmy kobiecy głos, a CEO pokazał mi gestem, że mogę odejść.

Usiadłem przy swoim stanowisku w kompletnym osłupieniu.

Co by się stało gdyby ktoś tego nie przerwał?

♡♡♡

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro