three

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

chapter

three ♡🧿♡

„Jungkook?", usłyszałem głos Namjoona po drugiej stronie linii.

„Namjoon? Czemu dzwonisz? Coś się stało Tae?", zapytałem, momentalnie zamartwiając się o swojego narzeczonego.

„Nie... tak właściwie to tak. Chłopcy z innej klasy powiedzieli w naszą stronę kilka niemiłych słów i Taehyung zareagował na to dosyć emocjonalnie."

„Możesz mi go podać do telefonu?", zapytałem ze złością.

Kiedy usłyszałem po drugiej stronie linii cichy płacz mojego maluszka, od razu się zdenerwowałem.

„K-kookie!", zawołał płaczliwie, a moja kierowniczka krzywo się na mnie spojrzała, widząc, że nie pracuję. „N-Nie chcę t-tu być."

„Najchętniej bym cię przytulił, ale nie mam teraz jak wyjść z pracy, skarbie."

„A-ale..."

„Odbiorę cię po szkole, dobrze? Namjoon się tobą zajmie.", powiedziałem i wzdychając zakończyłem połączenie.

Kierowniczka stanęła obok mojego biurka, opierając na nim obie dłonie.

„Nie wiesz o zakazie korzystania z telefonu w miejscu pracy?"

„Przepraszam. To się nie powtórzy.", odparłem, znów wsadzając nos w papiery.

„Po pracy wybierzemy się na kolację służbową z kilkoma innymi pracownikami, ty też powinieneś być. Ostatnio masz spore zaległości."

Westchnąłem głośno, przeklinając się w głowie za to, że obiecałem odebrać Tae ze szkoły.

„Tak, pani Kim.", odpowiedziałem, zajmując się papierami.

Aktualnie pracowałem w ogromnym wieżowcu, w którym na każdym piętrze znajdowały się setki takich jak ja - pionków, którymi mogli grać kierownicy i dyrektorzy. Było wiele osób na moje stanowisko, więc nie mogłem sobie pozwolić na stratę tej pracy, chociaż zarobki były średnie.

Nic dziwnego więc, że kiedy korytarzem obok nas przechodził dyrektor naczelny, wszyscy kłaniali nisko głowę. Naszemu CEO wszyscy mogliby zazdrościć dwóch rzeczy; wysokiego stanowiska oraz nieprzeciętnej twarzy.

Kiedy dyrektor podszedł o coś zapytać naszą kierowniczkę, wszyscy znowu wrócili do pracy. Jednak nie mogłem się pozbyć wrażenia, że wzrok mężczyzny był ciagle skupiony na mnie. Raz nawet go na tym złapałem, ale nie wyglądał tym wyjątkowo speszony.

Niech nie robi sobie nadziei, jakiego by nie miał stanowiska, moje serce bije tylko do jednego chłopca, którego mam w domu.

Po kilku nudnych i żmudnych godzinach opuściliśmy pracę i skierowaliśmy się w stronę restauracji.

Przeciągnąłem się, prostując plecy, które okropnie mnie bolały od siedzenia cały dzień w niewłaściwej pozycji.

Nasza kierowniczka wybrała małą, lecz drogą restaurację z chińską kuchnią. Spojrzałem na ceny potraw oraz zawartość mojego portfela - środki, które miały starczyć nam do końca miesiąca. No cóż, kwoty były mniej więcej takie same.

Usiadłem sztywno przy stoliku, patrząc się niezręcznie na moich współpracowników, którzy czytali kartę dań.

Chwilę później podeszła do nas kelnerka, pytając mnie co chcę zamówić.

„Wodę.", powiedziałem, wywołując zaskoczenie wszystkich przy stoliku. „Już jadłem obiad.", wytłumaczyłem, żeby się nikt mnie nie czepiał.

Nagle drzwi restauracji się otwarły, co zasygnalizował dzwonek, a do środka wszedł nasz dyrektor.

Wszyscy wstali jak na baczność, a CEO lekko się uśmiechnął. „Mogę jeszcze dołączyć?"

„Oczywiście.", odparła kierowniczka, otwierając usta w osłupieniu. „Zapłacę za pana."

„Nie ma takiej potrzeby.", odpowiedział, odkładając swój płaszcz.

Zaśmiałem się cicho pod nosem. Proponowanie milionerowi darmowego posiłku było trochę nie na miejscu.

Dyrektor spojrzał na mnie z uniesionymi brwiami, słysząc mój chichot.

Nie odwróciłem jednak spojrzenia, tak jak każda osoba mająca chociaż ciut rozsądku.

Kelnerka przyniosła różnokolorowe dania, które pachniały tak pięknie, że poczułem jak moja buzia napełnia się śliną. Podała także moją wodę, na którą spojrzałem ze smutkiem.

Tym razem usłyszałem cichy śmiech CEO, który musiał mnie obserwować. O co chodzi temu mężczyźnie?

Wypiłem duży łyk, starając się nie myśleć o tym jak głodny naprawdę jestem. Jednak zdradziło mnie burczenie brzucha.

Dyrektor zawołał kelnerkę, pokazując jej jakąś potrawę z karty dań. „Proszę to dwa razy."

Wow, wyglada na to, że nasz CEO miał naprawdę wielki apetyt, żeby wcisnąć w siebie dwa dania.

Przy stoliku zaczęły się różne rozmowy o firmie z którą podpisujemy współpracę, lecz wiedziałem, że nie powinienem się wtrącać. Tak naprawdę nie wiedziałem nic o biznesie, a do tego zawodu dostałem się całkowitym przypadkiem.

Skupiłem więc wzrok na swojej szklance, myślami odpływając do Taehyung'a. Chwila. Taehyung! Nie powiedziałem mu przecież, że nie odbiorę go ze szkoły.

Zacząłem ze stresu skubać paznokcie, ponieważ wiedziałem, że nie mogę tak po prostu wyciągnąć telefonu na spotkaniu służbowym.

Zanim zdążyłem przeklinać się za to jakim jestem idiotą, na stole wylądowały dwa talerze, których zawartość wyglądała nawet lepiej niż zamówienia innych.

Dyrektor podsunął jeden z nich w moją stronę, a ja spojrzałem na niego zdezorientowany.

Czy naprawdę wielkiej chwały dyrektor naczelny właśnie stawiał mi obiad?

Jimin focus
Zaskakujące było to jak moje życie odwróciło się do góry nogami w jeden dzień. Nagły zwrot wydarzeń sprawił, że musiałem znaleźć sobie nowe miejsce zamieszkania. Na szczęście znalazłem małą kawalerkę na przedmieściach, która akurat pilnie czekała na nowego właściciela.

Siedząc w ciasnym mieszkaniu czułem się niesamowicie obco, nie tylko przez to, że przez ostatnie dwa lata żyłem w luksusie, ale też przez brak wsparcia żadnej osoby. Moja samotność zaczęła do mnie docierać dopiero wtedy, kiedy leżałem w nocy w łóżku i nie miałem z kim porozmawiać.

Zamknąłem oczy, pozwalając sobie na krótką drzemkę ale przerwał mi nagły hałas. Usłyszałem jęki jakiejś dziewczyny, a jako że ściany były jak z papieru, mogłem się domyślić, że dźwięki odchodzą od sąsiada obok.

Zakryłem sobie poduszką uszy, przewracając oczami z irytacji.

„Mocniej! Tak!", krzyknął kobiecy głos. „Pieprz mnie!"

Skrzywiłem się, zdając sobie sprawę, że na razie nie mam szansy na sen. Włączyłem telewizor, próbując skupić się na jakimś serialu, ale jęki nie ustawały.

W końcu wstałem z kanapy ze złością i zakładając uprzednio kapcie w króliczki wyszedłem na klatkę schodową. Zapukałem do drzwi głośnego sąsiada, a po drugiej stronie zapanowała cisza.

Kiedy już myślałem, że zostanę zignorowany, drzwi się otworzyły.

„Czy mógł-„, zacząłem, ale przerwałem w połowie zdania widząc przed sobą osobę, której najbardziej się tam nie spodziewałem.

„Yoongi?"

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro