>>7<<

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Rozdział 7

-Hej.-mruknęłam zaspana wchodząc do kuchni. Poprawiła swoje włosy, które wyglądały jak gniazdo i usiadłam przy stole.

-Cześć.-powiedział Ash i pocałował mnie w policzek następnie stawiając przede mną talerz z jajwcznica.

-Wzięłaś ze sobą jakąś sukienkę?-zapytał nagle, a ja spojrzałam na niego zdziwiona...chyba nie chce iść do klubu...

Pokiwałam twierdząco głową. Chłopak otworzył buzię by coś powiedzieć, a ja się modliłam aby nie chodziło o kolejny zakład.

-Bądź gotowa na dziewiętnastą.-uśmiechnął się, po czym opuścił pomieszczenie. Ostatni dzień w Sydney nie mam ochoty spędzać w klubie, wygrywając kolejny zakład.

Odniosłam talerz do zlewu i skierowałam się do wyjścia. Idąc przez korytarz spojrzałam w prawą stronę gdzie wisiał zegar.

Jest dopiero dwunasta, co oznacza że zostało mi jeszcze siedem godzin, więc skierowałam się do salonu, gdzie postanowiłam obejrzeć jakieś kreskówki. Mimo że mam dziewiętnaście lat nadal uwielbiam tę animowane seriale.

~*~

Jeszcze raz spojrzała na swoje odbicie w lustrze. Fioletowa, obcisła sukienka, czarne szpilki, dzięki którym Ashton będzie tylko trochę wyższy ode mnie oraz biżuteria, którą strasznie uwielbiam. Założyłam jeszcze czarną kurteczkę. Z krzesła wzięłam czarną kopertówkę, do której schowałam mój telefon i gotowa ruszyłam na parter.

-No ile można czekać?-zapytał zirytowany Irwin, ciągnąc mnie w kierunku wyjścia.

-Spokojnie, Ash.-westchnęłam zamykając drzwi, a następnie chowając klucz do małej torebki.

~*~

Ashton zaparkował auto przed jedną z najlepszych i przy okazji jedną z droższych restauracji Sydney. Spojrzałam na niego zdziwiona, a on uśmiechnął się do mnie.

Chwilę po tym jak wysiadłam z samochodu, chłopak znalazł się koło mnie i trzymając się za ręce ruszyliśmy do wejścia.

-Rezerwacja na nazwisko Irwin.-powiedział miło do kobiety, która po przeszukaniu listy, odpowiedziała:

-Przykro mi, lecz nie wiedzę tu takiego nazwiska.

-Przepraszam czy pani sobie ze mnie kpi?-zapytał lekko zdenerwowany blondyn.

-Czemu miałabym?

-Trzy razy! Trzy razy dzwoniłem aby upewnić się czy jest ta rezerwacja, a pani co mi mówi?! To są jakieś żarty!-Ashton'owi puściły nerwy i zaczął krzyczeć na bezradną brunetkę.

-Hej, Ash. Spokojnie. Zjemy w innej restauracji.-mówiłam lecz chłopak nie chciał się na to zgodzić.

-Albo jeszcze raz spojrzysz w tą listę I zobaczysz że moje nazwisko tam jest, albo pogadamy inaczej.-pogroził dziewczynie, a ja momentalnie przypomniałam sobie o jednej ważnej rzeczy.

Morderca.

Przed oczami znów zobaczyłam ten pistolet, który miał swoje miejsce za jego paskiem.

Morderca. Morderca. Mord...nie!

Przerażona brunetka wykonała polecenie Irwin'a. Po kilku sekundach przeprosiła go i wskazała na nasz stolik.

Gdy tylko zajęliśmy miejsca zaczęłam się cicho śmiać. Naprawdę nie wiem dlaczego, lecz ta sytuacja mnie trochę bawiła.

-Mogę wiedzieć czemu się śmiejesz?-zapytał odkładają menu na bok i patrząc na mnie z powagą wymalowaną na twarzy.

-Łatwo można ciebie zdenerwować Ashton'ku.-zaśmiałam się, a chłopak westchnął wracając do przeglądania dań.

-Jeszcze nikt mnie tak nie wkurzył.-mruknął.

-Niestety, ale w to muszę zwątpić.

~*~

-To chyba wszystko...-szepnęłam do siebie, jeszcze raz sprowadzając czy czegoś nie zostawiłam.

Minął tydzień naszego pobytu W Sydney. Ja chciałam tu jeszcze zostać, lecz Ashton był przeciwny.

No Lizz tu jest straszenie nudno! Ja chce do domu! Tam są chłopcy i już nie będzie tak nudno. Lizzie no! Wracajmy!

Gadał mi tak przez cały wczorajszy wieczór, zaraz po tym jak wróciliśmy. Ja mając już go po prostu dość, uległam. Zresztą sama też już trochę tęsknię za Clarą. Rozmowy na telefon nam jednak nie wystarczają.

-Gotowa? Wracamy do Newcastle!-zaczął piszczeć i skakać po pokoju.

Spojrzałam na niego jak na debila. Zachowuje się gorzej niż nastolatka. Po chwili chwycił mnie za ręce i nie przestając skakać, powiedzieć:

-No ciesz się ze mną.

-Jeej!-krzyknęłam podskakując i machajac rękami.-Lepiej?

-Nie umiesz się cieszyć.-prychnął i chwycił za walizki stojące przy łóżku.

-Za pięć minut wiedzę Cię w aucie, smutaku, bo jak nie to odjade bez ciebie!-krzyknął i wyszedł z domu.

Chwyciłam moja torebkę jak i bluzę i wyszłam. Dom zamknęłam na klucz,który zaraz znalazł się w mojej torebce.

-Gotowa na powrót do Calum'a?-zapytał Irwin.

-Niestety.-mruknęłam i usiadłam wygodniej w fotelu.

Przed nami kilkugodzinna podróż. Podróż z Ashton'em.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Nie dość, że dodaję wam rozdział z opóźnieniem, to jeszcze nie stać mnie na nic lepszego. Przepraszam...rozdział miał wyjść lepszy. Miejmy nadzieję, że następny choć w połowie będzie dobry.
Rozdział za dwa tygodnie :)
Ily, forever_hungry_girl :*

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro