Rozdział Drugi xx ♥

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

**Perspektywa Alex**

 

Szłam z Meg przez park rozmawiając na temat naszych chłopaków, o tym jak nam się powodzi w domu i o różnych innych duperelach. Nagle zadzwonił do mnie telefon.

- Kto tam, się dobija? - zapytała zaciekawiona dziewczyna

- Calum - westchnęłam

- Odbierz

Wywróciłam oczami i odebrałam połączenie.

- Zaskocz mnie - powiedziałam z wyrzutem.

- Zajmiesz się małą? Mam próbę z chłopakami i...

- Serio? Muszę?

- Do rodziców jest pół godziny drogi, a ty i Meg jesteście zaledwie dziesięć minut stąd. Wynagrodzę ci to. Obiecuję.

- Dobra. Już idziemy - powiedziałam i się rozłączyłam.

Jak on mnie irytuje. To nie moje dziecko. Wiem, że jesteśmy to winni Mali ale bez przesady. Ja mam też swoje życie i znajomych. Myśli, że dlaczego nie mamy dziecka? Nie jestem na to gotowa. I psychicznie i fizycznie.

- Wracajmy, ok? Calum mnie zatrudnił do opieki - westchnęłam

- Dobra. Michael pewnie też zaraz do mnie zadzwoni. Ktoś się musi zająć Aidanem.

Powiedziała z uśmiechem Meg i ruszyłyśmy w stronę domu. 

Nasz dom jest domem wariatów, ale jest też ciekawym  domem. Niby mieszkamy wszyscy razem ale jednak nie. Gdy wejdzie się przez drzwi frontowe widać schody, które prowadzą na piętro gdzie mieszkają Ashton i Luke. Na parterze są po prawej i po lewej stronie drzwi. Po lewej jest wejście do domu Meg i Michaela, a po prawej  do domu mojego i Caluma. To wszystko wygląda bardzo ciekawie. Może jak się to opisuje... jest to trochę nie do wyobrażenia ale... wygląda to super. Tylko, że... no... wspólna kuchnia i jadalnia... zawsze jest zabawnie.

 Gdy byłyśmy już pod domem, Meg zaproponowała mi, że przyjdzie do mnie z Aidanem i pomoże trochę przy Cat. Aidan ma dwa lata i wszędzie go pełno.  Jest uroczym dzieckiem, ale nieco nadpobudliwym... hm... ciekawe po kim. Na pewno nie po Michaelu. No skądże znowu. 

  - No tak... chłopacy  się bawią, a my się opiekujemy dziećmi. - powiedziałam siadając na kanapie

- Witaj w moim świecie - zaśmiała się Meg i usiadła obok. - ale nie idzie ci  aż tak źle. Mała jest spokojna.

- No... bardzo. Nie wiem.. może to ty tak na nią działasz

- A może Aidan - uśmiechnęła się Meg i pocałowała synka w policzek. 

Zaśmiałam się i wyjęłam telefon z kieszeni. Jedna wiadomość SMS od... Caluma... ciekawie się zapowiada.

Mam się z nim spotkać? O nie. Nie zostawię Megan z Cat. To nie jej... rodzina. Calum jakoś musi to przeżyć. 

**Perspektywa Caluma**

 

Chciałem się spotkać z Alex. Jakoś jej to wszystko wynagrodzić. Nie wiem... zabrać ją na kolację, spacer cokolwiek. Wiem, że nie powinienem jej zostawiać samej z Cat i jeszcze ją wyrywać z spotkania z Meg, ale... nie mogłem wziąć Cat na próbę. Ogłuchłaby albo coś i nie byłoby za fajnie. Ale z drugiej strony... kobiety od zawsze zajmowały się dziećmi i domem podczas gdy mężczyźni utrzymywali rodzinę. Ale dobra... Calum. Nie bądź dupkiem. Przeproś Alexę w sposób na jaki zasługuje. Jakieś... kwiaty zaproszenie na kolacje... no kurwa... nie wiem jak ją przeprosić.

- Michael. Ty tu jako jedyny po za mną masz stały związek. Jak przeprosić Alex? - zapytałem błagalnym tonem

- Zabierz ją gdzieś, kup jej coś. Nie wiem... - odpowiedział i wzruszył ramionami

- Ta... dzięki stary - powiedziałem i wziąłem gitarę po czym wyszedłem z 'miejsca prób'

 Gdy wróciłem do domu, zastałem na kanapie śpiącą Alex, a na fotelu spała Cat. Uśmiechnąłem się lekko i podszedłem do Alex po czym pocałowałem ją w policzek. Szczerze? Wiem, że jest na mnie cholernie zła. Wiem o tym doskonale ale teraz nic na to nie poradzę. 

Wziąłem ją na ręce i zaniosłem do sypialni po czym położyłem na łóżku i przykryłem kołdrą oraz pocałowałem w czoło i wyjąłem z szafy swoją piżamę. Poszedłem do łazienki, zdjąłem z siebie ubranie i wszedłem pod prysznic. Chciałem z siebie zmyć cały brud tego dnia. Ta... prysznic to najlepsze miejsce do przemyśleń tak w ogóle. Trzy czwarte czasu, który spędza się pod prysznicem to podobno czas na przemyślenia, a nie na mycie się. Ale... no. Tak tylko mówię.

 Po umyciu się, ubrałem się w piżamę i poszedłem do salonu położyć się na kanapie. Przykryłem się kocem i nawet nie zorientowałem się kiedy zasnąłem. 

Obudził mnie hałas, który wydobywał się z kuchni. Usiadłem i przeciągnąłem się po czym podniosłem moje cztery litery i ruszyłem w stronę jednego z najpiękniejszych pomieszczeń w każdym domu. Tak. Do kuchni. Gdy wszedłem do pomieszczenia zastałem tam prawie wszystkich. Pierwszy obraz jaki rzucił mi się w oczy to Meg całująca się z Michaelam. Dobra. Rozumiem. Kochają się. Ja też się całuję z Alex, ale... fuj. Wyglądali jak takie glonojady. No... no fuj. Nic innego mi na usta się nie ciśnie po za tym słowem. Fuj i ohyda. Tylko tak można określić ten widok.

- Tylko żebyście się nie udusili - rzuciłem i uśmiechnąłem się.

- Zazdrościsz? - zapytał Michael

- Nie specjalnie mam czego - powiedziałem i otworzyłem lodówkę. - no chyba, że tobie Meg, ale wolę moją Alex. Wiesz... cały czas się jej dziwię, że ma chłopaka, który jest bi*

- Przepraszam? - dobra. nie chciałem go zdenerwować - masz coś do mojej orientacji?!

- Nie. Stary. Uspokój się. Tylko żartowałem

- Mało śmieszne - powiedział Ash i położył Mikeyowi rękę na ramieniu. 

- Dobra... sorry... nie chciałem...

Ten dzień nie zapowiada się za dobrze...

____________________________________________

Hej Pyśki! xx

Teraz tak:

* - Jakby ktoś nie wiedział, to Michael jest biseksualny. To nie jest mój wymysł. On sam przyznał się do tego na jakimś livestreamie czy coś w tym stylu. 

Tak... mam nadzieję, że rozdział się spodobał. Wena mi przyniosła co innego najpierw ale później mi to wypadło z głowy i mi się przypomniało już na końcu... a nie specjalnie chce mi się pisać wszystko od nowa. Ale mimo wszystko mam nadzieję, że Wam się podoba xx

I... jak zawsze. Możecie mi pisać Wasze opinie ( które nie ukrywam. Są dla mnie BARDZO ważne ) tam na dole . O, tak. Własnie tam :) xx

 Love You All ~Haia_Miia xx ♥ 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro