~22~

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Nagle księżniczka w oddali dostrzegła słabe światło, które powiększało swój zasięg w znacznym stopniu. Przymknęła powieki zmuszona przez jasne promienie... słońca?

Na zielonej polanie walczyły dwa ogiery. Jeden był istotnie niższy od drugiego. Szary źrebak z kruczoczarną grzywą za każdym razem odskakiwał od wymierzonych w jego stronę zaklęć. Nie był widocznie na tyle szybki, by zareagować w jakikolwiek sposób na wciąż lecące pociski.

Po chwili w bezbronnego kucyka trafiła magia. Powaliła go na ziemię, wypalając sierść na jego grzbiecie. Przeciwnik podszedł do niego dumnym krokiem, jakby chciał wyrazić swoją wygraną.

- Porażka, jak zwykle – burknął rywal. W ogóle nie interesował go stan pokonanego.

Odsunął się. Nagle przed nim stanęła śnieżnobiała klacz. Spojrzała nań surowym wzrokiem.

- Proud Diamond, dlaczego odchodzisz od mojego syna? – zapytała ostrym tonem.

Przez chwilę zapanowała cisza. Polanę przebiegł lodowaty wiatr, targając grzywy trzech kucyków. Zwycięzca zmarszczył pysk, widocznie nie chcąc odpowiedzieć na zadane pytanie. Ilekroć je słyszał próbował zmienić temat, lecz nie mógł wiecznie odmawiać siostrze.

- White Glow, nie wiem z jakiego powodu uważasz go za Wybrańca Rodu – powiedział, wskazując srebrnym kopytem na źrebaka. – On nawet nie potrafi się obronić! To ja powinienem być następcą, nie on.

- Przestań, bracie. Dobrze wiesz, że drzemie w nim ogromny potencjał. Za kilka lat zostanie królem tych ziem, a wtedy wrócimy na wyznaczone nam miejsce. Jednak teraz twoim zadaniem jest pomóc mu w wypełnieniu tego zadania, rozumiesz?

Nieznośne milczenie obijało się o uszy rodzeństwa. Stali tak przez jakiś czas. Srebrny ogier rozważał w głowie słowa śnieżnobiałej klaczy. Jego myśli zajmowała rosnąca złość do niej. Nie miała żadnych podstaw, by twierdzić, że to jej syn zasiądzie na tronie. Prychnął i obróciwszy się w stronę siostrzeńca, obrzucił go nienawistnym wzrokiem.

- Twoje spojrzenie ukazuje niechęć – odparła. Stanęła obok Dark Shade'a i pomogła mu wstać. – Zademonstruję ci, bracie, że on potrafi znacznie więcej, niż ci się wydaje – zapewniła i poleciła szaremu źrebakowi, żeby odsunął się na kilka metrów. – Zaatakuj mnie – zwróciła się do brata. – Najsilniejszym zaklęciem, jakim potrafisz.

Po obliczu Diamond'a przemknęło zmieszanie. Lecz po chwili zmieniło się w dumny uśmiech. Spojrzał na równie zdezorientowanego szarego ogiera, a zaraz potem na siostrę.

- Nie będziesz potrafiła odeprzeć mojej magii. Nie jesteś na tyle silna – rzekł z wyższością.

- Masz rację, nie jestem. Ale mój syn już tak.

Proud zamilkł. Wiedział bowiem, że nie ma sensu wykłócać się z przekonaną, co do ogromnej mocy źrebięcia, klaczą. Czyżby wierzyła w jego potencjał aż tak bardzo, by motywować go utratą własnego życia? Ten pomysł wydawał mu się niedorzeczny, ale udowodniłby przynajmniej, że od samego początku miał słuszność w swoim twierdzeniu o bezużyteczności siostrzeńca. Bez słowa rozświetlił swój róg szmaragdową aurą i skierował jego koniec w stronę nadzwyczaj spokojnego kucyka.

W oczach Shade'a pojawiło się przerażenie. Co jego matka sobie wyobrażała? Przecież on nie znał praktycznie żadnych zaklęć. Nie mógł ot tak po prostu zaniechać magii potężnego wujka. Wszystkie pojedynki przegrywał. A teraz? Sam jeden musiał go pokonać. I to jeszcze w momencie, kiedy generuje najsilniejsze zaklęcie jakie zdoła.

Źrebak uniósł wzrok. Gdy tylko zobaczył swoją rodzicielkę jako cel, przez jego ciało przepłynęło coś... innego. Tak jakby miłość do niej była znacznie potężniejsza niż poczucie bezsilności. Całe życie był uczony, żeby nie pokładać wiary w tym rzadkim uczuciu, a dzisiaj najbliższa mu klacz poświęcała swój żywot w zamian za ten stan.

Skoncentrował się na sytuacji. Wszystko nagle zaczęło spowalniać. Jakby w zwolnionym tempie ujrzał lecący ładunek wuja w stronę zastygłego w bezruchu jednorożca. Dark czuł jak mimowolnie jego róg otaczała jasna kula światła, która szybko powiększała się. Przybierała czerwoną barwę, a kiedy osiągnęła większy rozmiar niż wymierzony pocisk, zsunęła się ze swego źródła i z niewiarygodną prędkością uderzyła w niego, roztrzaskując na tysiące małych kawałków. Wytworzona fala dosięgnęła srebrnego ogiera, odpychając go na kilkanaście metrów. Jego róg pokrywały czarne kryształki, które pozbawiały go magicznej mocy. Próbował przywołać swą aurę, ale bezskutecznie.

- Coś ty zrobił z moim rogiem?! – wrzasnął, raz jeszcze próbując wytworzyć magię. Lecz i tym razem bez najmniejszych rezultatów. – White Glow, co to ma znaczyć?

Sam Dark Shade chciałby poznać odpowiedź na to pytanie. Jego zaklęcie rozniosło całą siłę wuja, ale też i umiejętności magiczne ogiera. Dokonał tego. Nie wiedział jak, jednak to zrobił. Bez niczyjej pomocy poradził sobie. Śnieżnobiała klacz od początku w niego wierzyła, a teraz i on miał tę nadzieję. Nadzieję, że jest Wybrańcem Rodu.

- Widzisz bracie, miałam rację, to on! Następca dynastii Platinum – oznajmiła z nutą wyższości w głosie. – Świetnie się spisałeś, synu – dodała i zbliżyła się do niego, obejmując go. Źrebak odwzajemnił uścisk. Już od bardzo dawna nie czuł tego charakterystycznego ciepła w sercu. – Spójrz tylko – powiedziała i wskazała kopytem na jego bok.

Kucyk skierował wzrok na niegdyś puste miejsce. Gdyby nie wyczerpanie, zapewne podskoczyłby z radości. Miał znaczek. Naprawdę go zdobył. Przedstawiona była czarna, sześcioramienna gwiazda, otoczona przez pasmo fioletowej mgły.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro