~7~

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Witaj w domu, Twilight Sparkle... - powiedział król Sombra z szyderczym uśmiechem.

Księżniczka miała spory mętlik w głowie. Była pewna, że władca już nie wróci i zaprzestanie wykonywania zemsty. Jednak znów się pojawił i musiała coś zrobić, by ponownie nie wpaść w sidła przeciwnika. Bez zastanowienia wymierzyła silne zaklęcie w Jego stronę, co, jak przypuszczała, miało zamienić Go w kamień.

Gdy dym i kurz opadł, spostrzegła ogiera, który nie odczuł żadnych skutków akcji. Wstał z tronu i podszedł do alikorna. Podparł jej podbródek swoim kopytem i spojrzał głęboko w oczy. Klacz, przypomniawszy sobie, co stało się ostatnio, odwróciła wzrok i Spike'owi rozkazała podobnie.

- Cóż, w takim razie zrobimy inaczej.

Król zamknął na chwilę ślepia, wyraźnie koncentrując się. Kiedy uchylił powieki, jakąś niewidoczną gołym okiem siłą, zmusił kucyka do natychmiastowego odwrócenia się. Twilight straciła zupełnie kontrolę nad swoimi emocjami. Asystent, widząc sytuację, próbował własnym sposobem uchronić przyjaciółkę. Lecz Sombra stworzył żelazną klatkę i przeniósł smoka do jej wnętrza. Sprawił, by pojawiła się w Jego jaskini.

- Nim zajmę się w swoim czasie - powiedział i wrócił do wcześniejszego zadania.

Nie minęło dużo czasu, a róg księżniczki cały pokrył się czarnymi diamentami. Klacz zrozumiała, że wrócili właśnie do punktu wyjścia. Mimo bezużyteczności rogu, miała do dyspozycji jeszcze skrzydła. Rozpostarła je, lecz w tym momencie kajdany zacisnęły jej się na kopytach i unieruchomiły ją. Srebrny pas otoczył ją w połowie sprawiając, że nie mogła nigdzie polecieć.

Ogier przeteleportował siebie i więźnia do miejsca tortur. Nie chciał tracić czasu. Od razu przystąpił do, jak stwierdził, zabawy z "przyjaciółką". Uniósł klacz w górę i przypiął jej przednie kopyta do sufitu, a tylne po podłogi jak najmocniej naciągając. Mięśnie kucyka były tak napięte, że nie można było powiedzieć o żadnym, nawet najmniejszym ruchu.

Twilight ujrzała przed sobą piłę, którą uruchomił jej ponowny oprawca. Zaczęła ciąć powietrze ze słyszalnym świstem. Ostrze szybko zbliżało się do powierniczki Elementu Harmonii.

- To już koniec, tak? - zapytała przez łzy. Władca roześmiał się.

- Zabawna jesteś. Przecież wtedy nie mógłbym się z tobą bawić. Poza tym, mam ciekawsze plany wobec ciebie - odpowiedział.

Jednak nic nie wskazywało na to, że wyłączy srebrne narzędzie. Wpatrywał się tylko w przerażoną klacz, a ona głośno oddychała. Głębokie wdechy powodowały ogromny ból klatki piersiowej, ale nie mogła się w ogóle uspokoić. Czekała na następny ruch króla. Pewnie znów chciał ją nastraszyć. Chociaż takie próby napełnienia jej strachem zawsze kończyły się otwartymi ranami i wyciekającą krwią.

Gdy piła zbliżyła się do niej na zaledwie kilka milimetrów, starała się w jakiś sposób uniknąć jej. Nie miała żadnego sposobu na ucieczkę. Ostrze kręciło się z zawrotną prędkością tuż przy jej szyi i zaczynało już ucinać lawendową sierść. Tylko czekać aż rozetnie jej skórę.

- Zatrzymaj to! - wykrzyknęła i w tym momencie poczuła niesamowity ból, który przeszył ją na wskroś. Płakała i prosiła przez kilka sekund, by przestał, ale ostrze ciągle wżynało się coraz głębiej.

Nagle szum zamilkł. Twilight opuściła głowę. Była wycieńczona. Ciemna, czerwona ciecz zalewała jej klatkę piersiową. Chociaż modliła się w duchu o zakończenie, niestety wiedziała, że jeszcze trochę to potrwa.

Sombra zbliżył się do niej. Na Jego twarzy tkwił uśmiech, a raczej rozbawienie. Widocznie był zadowolony z wyników. Kajdany zniknęły, a księżniczka upadła na grzbiet. Ogier unosił coś w powietrzu. Nachylił się i spojrzał jej w oczy. Klacz nie wiedziała, co stanie się dalej. Mogła tylko czekać w milczeniu na ruch przeciwnika, który pewnie nie będzie zbyt łagodny.

Króla cieszył widok cierpiącej ofiary. Stał nad nią tak, jakby Jego ulubionym zajęciem było obserwowanie więźnia. Pochylił się jeszcze bardziej, ale tylko po to, by posypać czymś ranę niewolnicy. Od razu jęknęła z bólu. Okazało się, że to sól. Piekło ją niemiłosiernie. Jakby coś zżerało ją od środka. Czuła, że ktoś wyrywa jej wnętrzności. Próbowała wytrzymać, ale po prostu nie potrafiła. Krzyczała przeraźliwie, a oprawca zwijał się ze śmiechu. Czyjeś cierpienie widocznie zmuszało Go do ogromnej radości. Już nie pierwszy raz lawendowy kucyk to sobie uświadomił.

Władca oddalił się. Chyba te męczarnie Mu nie wystarczały, bo po chwili wracał z czymś jeszcze. Jednak Twilight miała rozmazany obraz i nic nie widziała. Mimowolnie wypływające łzy, utrudniały jej postrzeganie otoczenia. Zostało jej tylko czucie.

Tak, jak się spodziewała doznała ogłuszającego uderzenia. On znów ją biczował. Znów skazywał na ogromne cierpienie. I to wszystko tylko jednego dnia. W ciągu kilku godzin. Długich godzin, które zdawały się nie mieć końca. Niestety, robił to inaczej niż poprzednio. Uderzał jak najmocniej i najszybciej mógł. Klacz trzęsła się z bólu. Krzyczała wniebogłosy, wręcz wyła, a końca nie było widać. Tyle krwi z niej wyciekło, że wreszcie straciła przytomność. Gdy Sombra to zobaczył, uśmiechnął się szeroko. Właśnie o to Mu chodziło. Doprowadzić księżniczkę do takiego stanu. Wyczarował maczetę. Zbliżył się do klaczy i naciął jej policzek. Kolejna boleść zmusiła ją do powrotu do normalnego stanu rzeczy.

Podłoga wokół niej była cała czerwona. Próżno było szukać jakiejś czystej powierzchni w zasięgu wzroku. Spojrzała na dostojnego ogiera, który wpatrywał się w jej szyję. Pewnie zastanawiał się, gdzie wymierzyć kolejny cios, by nie uszkodzić tętnicy. Klacz nie miała już zresztą sił, by coś zrobić. Zamknęła oczy i po prostu czekała. Nie minęła minuta, a poczuła ostre kłucie w okolicach karku. Zacisnęła zęby. Myślała, że to pomoże jej przetrwać. Próbowała myśleć o czymś innym. O swoich przyjaciółkach, których przy niej nie było. Lecz teraz już wiedziały, gdzie jest powierniczka Elementu Harmonii. Zapewne domyślą się i przyjdą jej na ratunek. Nie mogła się doczekać.

Cały jej zapał rozładowywał ogromny zegar, który wskazywał dopiero trzecią nad ranem. Tarcza przypomniała klaczy, jak bardzo jest zmęczona. Pochłonięta myślami o uszczęśliwiających ją rzeczach, zasnęła. Zapomniała na chwilę o torturach.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro