Rozdział 10

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Gwardia królewska otworzyła drzwi na oścież i wkroczyła do wewnątrz leśniczówki. Faktem było, iż chata stała wewnątrz lasu Everfree, będąc bardzo dobrze zamaskowana wśród drzew, gałęzi i wysokich traw. Mieli szczęście, że Just Tanzanite dokładnie wiedział, gdzie mają zmierzać.

Żołnierze przepuścili przez próg Lunę, a zaraz po niej Celestię i prezydenta. Na pierwszy rzut oka wydawało się, że jest tutaj tylko jedno pomieszczenie. I zupełnie ciemne na dodatek. Nic nie dało się zauważyć do czasu, aż izbę rozświetliło złote i granatowe światło. Stało tutaj jedynie drewniane biurko z wypaloną do połowy świecą. Na chropowatej powierzchni leżał stos kartek i pióro z kałamarzem. Pani Nocy podeszła bliżej, by przyjrzeć się zapiskom. Jednak litery były tak niestarannie uwiecznione, że szybko zrezygnowała z odgadywania treści.

- Luno - wyszeptała jej siostra i wskazała kopytem na ledwo widoczne drzwi. Atramentowa klacz spojrzała w jej stronę. - Może... warto to sprawdzić?

Lecz wtedy metalowe wrota rozstąpiły się, a w nich stanął mleczny jednorożec. Strażnicy od razu zareagowali, ustawiając się w pozycjach bojowych. Księżniczka jednak dała znak, by opuścili broń.

- Witajcie, Wasze Wysokości - powiedział i ukłonił się prześmiewczo. - Co was do mnie sprowadza? I jak mnie znaleźliście...?

- Dobrze wiesz, po co tu jesteśmy - warknęła Luna. - Wypuść Discorda i Fluttershy. To jest rozkaz! - krzyknęła, ale na jednorożcu nie zrobiło to żadnego wrażenia. Uśmiechnął się tylko i przeteleportował tuż za grzbiet prezydenta. Księżniczki patrzyły na to zaskoczone. Zaklęcie teleportacji nie jest przecież jakieś wyjątkowo proste.

- Jakim cudem tu dotarłeś, panie Just? - zapytał i wyrwał z objęć magii prezydenta jakąś mapę. - To jest połączone z Legendarnym Diamentem? Zabawne. Czyli znalezienie mnie nie było zbyt problematyczne, prawda? Skąd ty wytrzasnąłeś taki wymyślny kamyczek?

- To jest nieistotne, Milky Butter'e. Uwolnij lepiej zakładników. Gdziekolwiek oni są - rzekł ogier. Złotogrzywy jednorożec przymrużył oczy i jeszcze bardziej poszerzył uśmiech.

- Oczywiście, zrobię to - zaczął. - Jeśli... wygrasz ze mną pojedynek.

Prezydent skrzywił się na tę propozycję i spuścił uszy. On na pewno będzie chciał stoczyć magiczną walkę. A z nim nie da rady wygrać.

- Pojedynek...? - powtórzył niepewnie, na co jego niedoszły przeciwnik pokiwał głową. - Na co?

- Czyż to nie oczywiste? Na czary - odparł zadowolony. - Pokonasz mnie, Shy i to coś wyjdą na wolność. Ale jeżeli przegrasz, ci dwoje już nigdy nie ujrzą światła dziennego, a ja otrzymam czystą kartę i zapomnimy o wszelkich błędach przeszłości... Czy wszystko jest zrozumiałe i przyjmujesz warunki? - zapytał, ciągle się szczerząc.

Tanzanite spojrzał na Księżniczki błagalnym wzrokiem. Patrząc na to z logicznego punktu widzenia, teraz wszystko zależało tylko i wyłącznie od niego i jego umiejętności magicznych. Życie Powierniczki Elementu Dobroci i Discorda dzierżył w swoich kopytach. Gorzej już nie mógł wylądować. To już było jasne, że polegnie.

Luna i Celestia podeszły do niego i uśmiechnęły się pokrzepiająco, próbując nie pokazywać zbytnio tego, jak bardzo się denerwowały. Jeden zły ruch i będzie po wszystkim. Upadły zbyt niefartownie.

- Mam na to pójść...? - zapytał, chcąc się upewnić. Władczynie wymieniły spojrzenia i przygryzły wargi. Musiał się zgodzić, innego wyjścia nie było.

- To jest jedyna droga, więc wychodzi na to, że tak - stwierdziła z ciężkim sercem Celestia.

Fluttershy była bardzo ważna dla Equestrii. W końcu bez niej Elementy Harmonii nie mają prawa działać. A to znaczy, że państwo będzie pozbawione najważniejszej obrony. Z kolei Discord dysponował najsilniejszą magią. Nie wiedziały, jakim cudem dał się złapać, jednak były pewne, że muszą go uratować.

- Namyśliłeś się już? - przerwał im Milky. - Trochę ckliwie tu się zrobiło, nie uważacie?

- Musi istnieć jeszcze jakaś opcja - bardziej stwierdziła, niż zapytała Pani Nocy.

- Przykro mi to powiedzieć, lecz niestety nie ma innej opcji - rzekł Butter z udawanym smutkiem. - Ale za to możecie się pospieszyć. Ten wasz Discord jest mocno niecierpliwy. Nawet nie chcę wiedzieć, co by się stało, gdyby nagle odzyskał magię.

Księżniczki zmarszczyły brwi, słysząc te uszczypliwe uwagi. Choć nie miały z nim zbytnio do czynienia, działał im na nerwy. I to coraz bardziej.

- Niech ci będzie, przyjmuję wyzwanie - zawołał niespodziewanie prezydent. - I tak już za długo panoszysz się bezkarnie po tym świecie.

- Ach, tak? Bardzo dobrze - odparł. - Już nie mogę się doczekać, aż wrócę do Hoofington.

- Wrócisz, ale do więzienia.

- Jeszcze zobaczymy - wyszeptał. Rozświetlił swój róg złotą aurą i dwa ogiery momentalnie zniknęły z pomieszczenia w rozbłysku jasnego światła, zostawiając Księżniczki i gwardię królewską w leśniczówce.

Luna w pośpiechu wybiegła z chaty i rozejrzała się dookoła. Jednak nic nie zauważyła. Jednorożce tak po prostu wyparowały. Jej siostra podeszła do niej i położyła jej kopytko na ramieniu. Pani Nocy opuściła głowę w poczuciu bezradności i utkwiła wzrok w ziemi pokrytej połamanymi gałązkami.

- Straciłyśmy ich, prawda? - zapytała.

- Na pewno nie. Just Tanzanite nie po to został prezydentem, by teraz nie walczyć o Fluttershy i Discorda. Ma pod opieką całe państwo. Jestem przekonana, że wie, o co toczy się gra - powiedziała Celestia, patrząc w górę na ciemnozielone korony drzew.

Wokół panowała martwa cisza; nie towarzyszyły im żadne odgłosy. Tez bezruch wpędzał je w podświadomą panikę, bo nie miały pojęcia, gdzie rozgrywa się bitwa. A co najważniejsze, nie wiedziały, jaki będzie wynik. Prawdę mówiąc, Milky Butter mógł też je oszukać. Nie miały pojęcia, jakimi zasobami magii dysponuje naprawdę.

- A jeśli nie podoła? Jeśli przegra...? Co wtedy? Twilight i reszta powierniczek się załamią.

- Nie nastawiaj się tak pesymistycznie - rzekła Celestia, odwracając się w stronę wejścia do chaty. - Straże! Sprawdźcie podziemia. Możliwe, że właśnie tam Butter przetrzymuje swoich zakładników.

- Co chcesz zrobić?

- Skoro nie pozwolono nam monitorować postępów, uczynimy, co uważamy za słuszne. A póki Milky'ego tu nie ma, przeszukamy jego leśniczówkę. Gdzieś musiał ulokować Fluttershy i Discorda. A piwnica wydaje się najlepszym miejscem - powiedziała.

Królewskie siostry podeszły do metalowych drzwi, które wciąż były otwarte. W dół ciągnęły się niewyobrażalnie długie schody, które tonęły w mroku, pomimo świetlistych zaklęć strażników.

- Wasze Wysokości...? - Usłyszały nagle z dalekiego wgłębienia.

- Coś się stało?

- Wydaje się, że mamy problem - dokończył ogier.

Księżniczki zeszły po kamiennych stopniach jak najszybciej się dało. Schody jednak miały koniec, ale to właśnie je niepokoiło. Stamtąd ciągnęło się kilka korytarzy, każdy w inną stronę. Klacze otworzyły szeroko oczy ze zdziwienia. Jakim cudem on to wszystko wykopał...? I to pod ziemią? Teraz będą musiały sprawdzić każdy z osobna. Westchnęły ze zrezygnowaniem.

- Straże, przeszukać... wszystkie korytarze. I odnaleźć zakładników - Pani Nocy ze zrezygnowaniem wydała rozkazy. Właśnie wplątały się w niewątpliwie długie poszukiwania.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro