Rozdział 10: Ucieczka

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Postanowienie Spike'a początkowo było przesądzone, ale oferta o poznaniu rodziców wzbudziła w nim ogromne wahanie. Wszak jego przyjaciółka była bardzo ważna w tej misji i to ona miała pokonać zło, żeby uratować Kryształowe Imperium. Jednak poznanie krewnych było największym marzeniem, skrywanym w głębi serca. Smoka zastanawiało dlaczego władczyni nie chce uwolnić Twilight. Zapytał ją o to, ale odpowiedź wcale nie nadeszła. Co miał w końcu wybrać? Jeśli wybrałby księżniczkę, miałby szansę na powrót do domu. Jeżeli poparłby rodzinę, dostanie się do swojego zamku już nie byłoby możliwe, lawendowa klacz uwięziona na zawsze, a Equestria skazana na zagładę. Niewłaściwy wybór i przesądzi o losie tak wielu kucyków. Nie mógł na to pozwolić. Oddalił od siebie myśli o rodzinie i stanowczo powiedział:

- Uwolnij moją przyjaciółkę. To jest mój wybór.

Wypowiedziawszy te słowa odetchnął z ulgą, uważając, że postąpił dobrze. Królowa, jak zwykle bez słowa z obojętnym wyrazem twarzy, zeszła schodami w dół. Przeszła przez korytarz i odwróciła się do smoka.

- Na powrót do domu masz czas do zachodu słońca. Twoja towarzyszka ma o niczym nie wiedzieć, rozumiesz? O zmroku musisz stawić się w pałacu, albo straże wyruszą na poszukiwania - powiedziała i uchyliła kopytem drzwi. W celi na wprost Spike'a siedziała Twilight. Zobaczywszy asystenta, uśmiechnęła się. Kapitan straży przekręcił klucz w zamku i powierniczka Elementu Harmonii wyszła czym prędzej. Pozostali więźniowie z zazdrością spoglądali na wychodzącego alikorna.

Księżniczkę ze smokiem wyprowadzono przed wrota zamku. Dopiero teraz klacz spostrzegła, że jej róg nadal okalał metalowy pierścień. Na szczęście mogła latać. Po chwili milczenia Twilight zdecydowała się zrobić pierwszy krok.

- Dlaczego tak długo zwlekałeś? Myślałam, że Ciebie też uwięziła w lochach.

Spike rozmyślał nad słowami władczyni. Nie słyszał wypowiedzi przyjaciółki. Zastanawiał się, co miało się stać o zachodzie słońca i po co musiał przybyć wieczorem do pałacu? Jednakże mieli jeszcze kilka godzin na pokonanie zła. Być może wtedy drzwi do domu znów się otworzą. Spojrzał na Twilight. Jej oczy błyszczały srebrnym blaskiem. Co to miało oznaczać?

- Nad czym tak myślisz? - ponowiła pytanie księżniczka.

- Ja? Zastanawiam się nad... - Urwał odpowiedź. Królowa zabroniła wspominać klaczy o warunku. Pytanie: dlaczego? Przecież mógł wszystko wytłumaczyć przyjaciółce, ale coś go powstrzymywało. Nie wiedział co. Ta niepewność rzucała mu coraz większe kłody pod nogi.

- Co teraz robimy? - spytał mały smok. Spojrzał na ognistą kulę. Było już południe.

- Na początek powinniśmy poszukać kogoś, kto powie nam, co tu się stało przez ostatnie kilka lat. Tylko kto? - Zastanawiał się kucyk. - Może znajdziemy Celestię i Lunę? Lub Cadance... W Ponyville raczej niczego o przeszłości się nie dowiemy... Polecimy do Canterlotu. Wskakuj! - zarządziła Twilight. Asystent wdrapał się na jej grzbiet. Alikorn rozłożył skrzydła i wzniósł się w powietrze.

Po kilkunastu minutach znaleźli się pod bramą stolicy Equestrii. Chcieli tam wejść, lecz po zbliżeniu się do niej, coś ich odepchnęło. Natychmiast zorientowali się, że miasto znajduje się pod niewidzialnym kloszem. W tym momencie podlecieli do nich strażnicy Canterlotu i zapytali kim są. Księżniczka powiedziała tonem nie cierpiącym sprzeciwu, że chce zobaczyć się z Celestią. Gwardia rzuciła po sobie spojrzenia i z uwagi, że przybyszem jest alikorn wpuścili ich na ulice stolicy. Zaprowadzili obojga do zamku. Pani Słońca była trochę zdziwiona widokiem lawendowej klaczy.

- Twój wygląd jest taki sam, jak naszej królowej. Wytłumaczysz mi to?

- Tak..., ale wolałabym na osobności - zażyczyła sobie księżniczka. Jedna z królewskich sióstr rozkazała wyjść straży i zamknąć zdobione wrota. Powierniczka Elementu Harmonii zbliżyła się do niej i powiedziała:

- Celestio, musisz nam uwierzyć. Ja i mój towarzysz, Spike przybywamy z przeszłości. Przejście do naszych czasów zostało zamknięte i mamy nadzieję, że po przywróceniu dawnego porządku będziemy mogli wrócić. Niestety, do podjęcia wszelkich działań, jest nam potrzebna znajomość wydarzeń z poprzednich lat. Czy opowiesz nam, co tutaj zaszło?

Biały alikorn patrzył na przybyszy z ogromnym niedowierzaniem. Po chwili ciszy upewnił się, czy to wszystko jest prawdą. Kiedy smok powiedział, że tak, władczyni Canterlotu podeszła do okna. Na szczęście ona im uwierzyła.

- Jeszcze dosyć niedawno wszystko wyglądało tak, jak w Waszych czasach. - Zaczęła się zwierzać. - Jednak tego pamiętnego dnia Twilight ogłosiła się królową Equestrii. Ja i Luna próbowałyśmy ją powstrzymać, lecz na darmo. Użyła przeciwko nam Elementów Harmonii. Jak zapewne wiecie, z tą siłą nie można wygrać. Rozpostarła nad Canterlotem i Kryształowym Imperium pole, przez które my nie potrafimy wyjść. Wszystkich mieszkańców uwięziła w szklanych kulach. Od tamtej pory nie możemy nic zrobić. Oczywiście, ciągle staramy się dojść, co było przyczyną tej nagłej zmiany, ale nic nie przychodzi nam do głów. Dlatego Ty - wskazała kopytem na księżniczkę - nie możesz tego zrobić w swoim świecie. Jeśli się od tego wzbronisz, Equestria będzie bezpieczna. Jeśli postąpisz, tak jak ona, sytuacja się powtórzy. Pamiętaj... - Zakończyła Celestia i poleciała znieść słońce z nieboskłonu.

Spike z Twilight zastanawiali się, co dalej zrobić. Jak dowiedzieć się, co tak zmieniło przeszłość? Mogli wprawdzie zapisać kilka możliwych wariantów, ale i tak trudno będzie dowiedzieć się, który jest prawdziwy. Asystent zbliżył się w zamyśleniu do okna. Spojrzał na księżniczkę nocy, podnoszącą Księżyc. Przeraził się bardzo tym widokiem. Zupełnie zapomniał o warunku danym przez królową. Podbiegł do drzwi i próbował je otworzyć, lecz one ani drgnęły.

- O, nie! Tylko nie to! Twilight! Szybko! Otwórz to! Musimy wyjść! - krzyczał zrozpaczony. Alikorn podszedł do smoka i kopytem nacisnął klamkę. Nic się nie wydarzyło.

- Obawiam się, że strażnicy zamknęli je na klucz. Nie martw się. Jeśli tak Ci zależy możemy przecież polecieć.

- Tak, to dobry plan. Chodźmy! Tylko jak najdalej od Ponyville!

Księżniczka posadziła Spike'a na swoim grzbiecie i wyleciała przez futrynę ogromnego okna. Skierowała się w stronę domu jej brata. Gdy Canterlot zniknął im z pola widzenia, asystent odetchnął z ulgą. Sądził bowiem, że gwardia już ich nie znajdzie. Z tego tryumfu wyrwało go niespodziewane wydarzenie. Jego przyjaciółka nagle zmieniła kierunek i leciała w stronę minionego zamku. Smok znów się przeraził.

- Co Ty wyprawiasz?! - zapytał sfrustrowany.

- Nie mam pojęcia. Coś mnie zmusza, by lecieć do pałacu królowej! - powiedziała zdziwiona. Nigdy wcześniej nie doświadczyła takiego obrotu akcji. Po chwili nabrała podejrzeń. - Czy Ty przypadkiem mi o czymś nie powiedziałeś?

- Oprócz tego, że Ty z przyszłości kazałaś mi zjawić się o tej porze w pałacu, to wszystko - odpowiedział półżartem, po czym spojrzał na alikorna. Jego oczy świeciły coraz mocniej srebrzystym blaskiem. "Przynajmniej już wiem, co to oznacza" - pomyślał. Na to pytanie znalazł odpowiedź, jednak nie była ona pocieszająca. Mimo rozwiązania tej zagadki, pojawiła się nowa: co dalej z nimi będzie? Królowa zorientuje się, że chcieli uciec. Ciekawe, co teraz wymyśli? Co z Twilight? Władczyni zabroniła jej o wszystkim mówić. Jakie miała plany co do niej? Te pytania utwierdzały asystenta w przekonaniu, że nie powinien uciekać. Trzeba było przystosować się do poleceń aktualnej rządzącej.

Lawendowy kucyk jeszcze przez długi czas próbował powstrzymać się przed lotem do zamku. Niestety, mimo wszelkich działań coś kazało mu tam lecieć. Poddał się wiedząc, że już nic nie uda mu się zrobić. Zmęczona walką z samą sobą, klacz dała się poprowadzić w stronę pałacu.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro