Epilog

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Kilka dni później Wielka Gala Grand Galopu została wznowiona. Powtórnie rozpoczęło się ważne dla Equestrii wydarzenie. Kucyki z całego państwa wróciły do stolicy, by uczestniczyć w rozgłaszanej uroczystości. Zamek Przyjaźni został odrestaurowany, a Elementy Harmonii odnalezione i zwrócone Drzewu. Za to Amulet Alikorna spoczął w muzeum. Wszystko było dokładnie tak, jakby feralne dni władzy pradawnych alikornów wcale nie miały miejsca. Większość poddanych nawet nie miała szansy, by zobaczyć władczynie dzięki zaklęciom Shadow. Więc i ta kwestia poszła w niepamięć.

Gala miała być przerwana ogłoszeniem Flurry prawowitą następczynią tronu. Wcześniej jasnoróżowa alikorn się na to nie zgadzała, jednak w końcu odkryła swoje powołanie. Poszła za radą przyjaciółek i zgodziła się przejąć w przyszłości władzę od ciotki.

Tuż po przyjęciu zaplanowana była żałoba po śmierci Discorda. Mimo że wszystko skończyło się dobrze, nikt nie potrafił zapomnieć o tym, co się stało z Władcą Chaosu. To był wielki szok dla mieszkańców Equestrii.

***

Twilight Sparkle weszła na podwyższenie. Po jej prawej stronie stał Spike, trzymając srebrną koronę z błękitnym diamentem w kształcie serca i płatka śniegu. Smok dumnie prezentował się ze swoją czerwoną muchą z kryształami, którą dostał bardzo dawno od Rarity. Lawendowa alikorn nie wiedziała, jakim cudem udało mu się ją utrzymać w nienagannym stanie przez całe milenium.

Po jej lewej zaś stronie ekscytowała się piątka klaczy - przyjaciółek Flurry. Mimochodem księżniczka przypomniała sobie swoją koronację. Minęło sporo czasu, jednak ona wciąż wszystko pamiętała. Niemal tak dokładnie, jakby to było wczoraj.

- Drodzy poddani! - zaczęła. - Zebraliśmy się tu dzisiaj, by uczcić wyjątkowy dzień. Właśnie dziś Equestria zyska drugą, prawowitą księżniczkę. Podczas, gdy kraj był zagrożony, moja bratanica, Flurry Heart, udowodniła, że jest już gotowa zostać następczynią tronu. Klacze i ogiery, powitajmy naszą nową władczynię!

Nagle główne drzwi otworzyły się, a chór zaczął śpiewać pieśń koronacyjną. Flurry Heart dostojnie przemierzała salę tronową po czerwonym dywanie. Jej długa, srebrno-błękitna suknia ciągnęła się po ziemi. W miejscach odbicia światła brokat rozsypany na materiale jasno błyszczał. Wyglądała cudownie.

Wreszcie stanęła tuż przed Twilight. Uśmiechnęły się do siebie. Flurry pochyliła lekko głowę, a Księżniczka Przyjaźni sięgnęła po koronę i delikatnie ułożyła ją na grzywie bratanicy. Jasnoróżowa klacz odwróciła się przodem do kucyków i pozdrowiła ich nieśmiałym uśmiechem. Nie lubiła takich zbiorowisk, ale tym razem musiała być obecna.

- Flurry Heart, księżniczka Equestrii! - usłyszała głos ciotki. To samo powtórzyli wszyscy zebrani.

Młoda władczyni poczuła, że wreszcie odnalazła własne miejsce na ziemi. Mimo iż nie znała swoich rodziców, domyślała się, że są z niej bardzo dumni. Wypełniła przeznaczenie.

***

Lawendowa alikorn przechadzała się po ogrodach razem z Crystal'em. Mieli wreszcie okazję, by porozmawiać na spokojnie. Ostatnio nie skończyło się to dobrze, przecież nagle zasłabła z nieznanych przyczyn. Jednak wszystko wróciło do normy, gdy tylko pradawne alikorny zostały wysłane w zaświaty. Mogła rzec, że jej życie jakoś się ułożyło. Oprócz jednego. Discorda już nie było wśród żywych. Chciała uznać, że spędzi wieczność razem z Fluttershy. Ta idea sprawiła, że klacz mimowolnie się uśmiechnęła.

- Czyli już po wszystkim, tak? - odezwał się Legend.

- Tak, na to wychodzi - odparła posępnie.

Przez moment między nimi panowała nieprzerwana cisza.

- Tęsknisz za nim?

- Za kim?

- Za Discordem - rzekł, uśmiechając się delikatnie.

- Był przecież moim przyjacielem. Wspierał mnie w każdych chwilach. Ja... Oczywiście, że tęsknię, Crystal - powiedziała. Spojrzała na księżyc, a w jej oczach zaszkliły łzy. Znów straciła kogoś bliskiego. A tak dobrze szło jej zapominanie...

Nagle poczuła przy sobie ciepło drugiego ciała. Z początku ją to zaskoczyło, jednak szybko oddała gest. Stali tak przez chwilę przytuleni do siebie. Zupełne milczenie obijało im się o uszy. Ten bezruch zdawał się być zbyt osobliwy. Jakby coś miało się zaraz wydarzyć.

Wtem, jak na zawołanie, liście wokół nich zaczęły wirować. Gałęzie poruszały się tajemniczo, a trawa muskana wiatrem pochodzącym znikąd, uginała się. Twilight miała jakby uczucie déjà vu. Przecież podobne sytuacje działy się, gdy pojawiał się...

- Discord?!

Patrzyła przez moment z niebywałym osłupieniem na brązową sylwetkę draconequus'a. Jak... Jak?! Przez chwilę żadne słowa nie przechodziły przez jej gardło. Co się właśnie stało?

- Ty żyjesz?! - wykrzyknęli w tym samym czasie Crystal i Twilight.

- Ale beznadziejne pytajecie zadania, kochani. Oczywiście, że żyję! Jestem Panem Chaosu, więc nie pozbędziecie się mnie tak łatwo - zaśmiał się. - Tylko trochę się przespałem. Nie chciałem przeszkadzać wam w tej jakże emocjonującej bitwie z księżniczkami - stwierdził, zakręcając swoją brodę wokół orlego pazura.

- No wiesz?! Mogłeś nas uwolnić z więzienia. Pomóc im w dotarciu do elementów! W pokonaniu Celestii, Luny i Cadance!

- Cicho, cicho... - przerwał jej, przykładając palec do jej pyszczka. - To już jest nieistotne. Co się stało, się nie odstanie, czyż nie?

Twilight błądziła zdezorientowanym wzrokiem po jego ciele. Nic do niej nie docierało. On... żył? Jakim cudem? Celestia go zabiła... Zaraz, co?

- Ale... ty byłeś martwy - mówiła dalej, nie potrafiąc znaleźć odpowiednich słów.

- Och, Twi - rzekł i złapał klacz, mocno przytulając do siebie. - Tęskniłem za tobą, wiesz?

- Ja za tobą też - odparła po momencie. Wtuliła się w jego sierść.

Teraz jednogłośnie mogła uznać, że wszystko wróciło do normy.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro