Rozdział 5

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Pearl Radiance przejrzała się w lustrze. Jej wygląd był nienaganny. Zresztą tak jak zawsze. Każdy kosmyk w jej złotej grzywie idealnie się układał, a perlista sierść cudownie połyskiwała w zachodzącym słońcu. Uśmiechnęła się do siebie i sięgnęła po szczotkę. Rozczesała się raz jeszcze. Dbania o urodę nigdy za wiele. Ogólnie lubiła poświęcać czas na wyjścia do spa czy na dłuższe drzemki. Ale było coś, co ceniła bardziej. Oczywiście była to nauka o Magii Przyjaźni. Razem z tym wiązała się też sama przyjaźń z najlepszą przyjaciółką. Jej mentorka zawsze powtarzała jak ważne jest nawiązywanie nowych znajomości, ale chciała też nauczyć się zaklęcia wyszukiwania klejnotów. A na to potrzebny był ogrom czasu. Więc zwyczajnie nie miała go na zapoznawanie innych kucyków.

Nałożyła na powieki błękitny cień, który idealnie pasował jej do oczu. Kiedy w końcu pochwaliła swój wygląd, zeszła na dół. Tam w ogromnym salonie powitała ją śnieżnobiała klacz. Podeszła do niej i mocno uścisnęła.

- Nareszcie jesteś, Pearl.

- Nie przesadzaj, Darling - odparła Radiance. - Pięć minut w tę czy w tamtą stronę nie robi wielkiej różnicy.

Pegazica tylko pokręciła głową z uśmiechem i wyszła z willi. Tuż za nią podreptała perłowa jednorożec. Zamknęła za sobą drzwi i dogoniła przyjaciółkę. Jednak w ostatniej chwili zatrzymał ją głos ojca:

- Gdzie się wybierasz?

- Wiesz przecież, że muszę wybrać suknię na galę - odkrzyknęła. Beżowy kucyk poprawił magią swój garnitur i zrobił krok do przodu.

- Wróć tu na chwilę, Pearl - poprosił. Klacz cicho westchnęła, posłała przyjaciółce przepraszające spojrzenie i skierowała się w stronę ogiera.

- Tato, prosiłam, by takie sytuacje nie zdarzały się przy Sky Darling, czyż nie? - powiedziała półszeptem, spoglądając w stronę pegazicy. Starała się mówić na tyle cicho, żeby ona nie słyszała ich rozmowy.

- Oczywiście, skarbie, ale chciałem ci tylko przypomnieć o pieniądzach. W końcu musisz mieć coś na kupno sukni - kontynuował. Wręczył zdziwionej klaczy worek z monetami. - I idź już, bo gala pojutrze, a ty nawet nie masz odpowiedniego stroju.

Radiance uśmiechnęła się na te słowa i przytuliła ojca. Po chwili podbiegła do Sky. Miały przed sobą długi, dziewczyński wieczór.

Kucyki postanowiły zacząć od miejscowego butiku. Był prowadzony przez pannę Sapphire. Niezaprzeczalnym faktem było to, iż ona szyła najpiękniejsze stroje w całej Equestrii. Sama Pearl również miała takie zdanie. Kilka razy obiło jej się o uszy, że bratanica Księżniczki Przyjaźni pokazywała się na królewskim tarasie w zapierającej dech w piersiach sukni. Słyszała o tym. Tylko słyszała. Nic poza tym. Widocznie nie było dane jej przekonać się na własne oczy.

Obie klacze przekroczyły próg szykownego budynku. Jego wystrój po prostu był cudowny. Idealny wręcz, by doskonale wyeksponować prezentowane w nim stroje. Pod sufitem błyszczał żyrandol z tysiącami diamentów. Pod ścianami wisiały podobne kinkiety. Na środku znajdowało się podwyższenie, na którym właścicielka stawiała najświeższe projekty. Szafirowa wykładzina i czarne ściany z drobinkami brokatu sprawiały, że w pomieszczeniu panował półmrok. Gdyby nie wspaniałe oświetlenie, byłoby bardzo ciemno.

- Witam w butiku Błysk - zaczęła szara klacz. Jej szafirowa grzywa przetykana ametystowymi kosmykami połyskiwała w świetle żyrandoli, jakby miała w sobie prawdziwe klejnoty. - W czym mogę wam pomóc? - podniosła wzrok znad swoich sukien i spojrzała na przyjaciółki. - Darling! Pearl! Jak miło was widzieć! Co was do mnie sprowadza? A nie, czekajcie. Czyżby sprowadziła was potrzeba stroju na galę? Trafiłyście w doskonałe miejsce!

- Tak, dokładnie - potwierdziła Sky. - Pomożesz nam wybrać właściwą?

- Czy pomogę? To będzie prawdziwa przyjemność!

***

Shadow Curse spojrzała w Kryształową Kulę. Świetnie, że zatrzymała ją sobie. Kiedy dostała ją od babci na ósme urodziny chciała oddać ją komuś potrzebującemu. Ciemna klacz uśmiechnęła się na to wspomnienie. Swoją drogą, zabawne było to, że faktycznie podjęła się próby wciśnięcia jej komuś, ale kto wziąłby jakąś kulkę, która niby przenosi w wybrane miejsca? Tym wszystkim kucykom wydawało się to nierealne. Oni wierzą tylko i wyłącznie w magię alikornów oraz jednorożców. Wszystko, co ma źródło w czymś innym jest nieprawdziwe.

W sumie dobrze, iż nikt nie wziął od niej magicznego artefaktu. Teraz mogła w jednej chwili sprawdzić, co robi księżniczka Twilight Sparkle. Nadal nie mogła jej wybaczyć, że wydaliła ją ze studiów przyjaźni. Ona nadawała się do tego idealnie. Nawet ta cała Pearl Radiance nie dorastała jej do podków w swoich umiejętnościach. Jedynym prawdziwym faktem było to, że najlepszą uczennicą władczyni była właśnie ona. Ale została odsunięta. A wszystko przez jedno, małe wykroczenie. Przecież każdy może się zabawić, a użycie zaklęcia zmiany ciał przy wysłanniku z Griffonstone było dziełem godnym samego Lorda Discorda. Ale oczywiście musiała natknąć się na gniew mentorki i wydalenie z uczelni. Przecież odsunięcie w czasie zdobycia kolejnego sojusznika nie jest aż tak tragiczną sytuacją. Lecz oczywiście oberwało jej się. Wciąż pamiętała te nienawistne spojrzenia innych studentów i niby śmieszne uwagi skierowane w jej stronę.

- Spokojnie, przyjaciele - mówiła słodkim głosem. - Już niedługo poznacie najpotężniejszą klacz w Equestrii. A ty, Twilight, pożałujesz tego kroku. Zostaniesz zrzucona z tronu, a to miejsce zajmę ja! - wykrzyknęła i roześmiała się szyderczo. - Bo ja na nie zasługuję bardziej niż ktokolwiek inny.

Odeszła od Kryształowej Kuli w poszukiwaniu fiolek z miksturami. Potrzebowała ich do ostatniego zaklęcia. Dzięki niemu zdobędzie najpotężniejszą broń. I to właśnie jej użyje, by obalić rządy lawendowej księżniczki.

Uniosła w powietrze za pomocą magii dwie flaszeczki. W jednej bulgotał fioletowy napar, a w drugiej znajdowała się zbita kula karminowej barwy. Spojrzała na zawartość ampułek i uśmiechnęła się szeroko. Podeszła do kociołka, w którym gotowała się granatowa ciecz. Odkręciła powoli korek z pierwszej buteleczki i przechyliła ją delikatnie. Kilka kropel purpurowego naparu wpadło do kotła i szybko wymieszało się z resztą. Przyszła kolej na ostatni już składnik. Ostrożnie wyjęła bordową masę ze słoiczka i wrzuciła ją do gotującego się wywaru. Nagle ciecz zabulgotała i wybuchła, tworząc kłęby dymu. Gdy mgła opadła, oczom Shadow ukazał się grafitowy naszyjnik z czerwonym kamieniem. Sięgnęła po szczypce i próbowała złapać pływający przedmiot. Jednak on nie był prawdziwy. Rozpływał się przy każdym dotknięciu. Curse przywołała do siebie księgę zaklęć. Spojrzała na jej tknięte przez czas karty i odnalazła poszukiwany tekst.

- To, czego szukasz jest zawarte tutaj. Sięgnij pamięcią do najskrytszych marzeń. Wszystko po chwili okaże się prawdą, a ty zdobędziesz największą władzę.

W tym samym momencie woda w kotle wytrysnęła na wszystkie strony, a z niej wydostał się ciemnoczerwony dym, w którym pojawił się wyczarowany wcześniej naszyjnik. Klacz wyciągnęła ku niemu kopyto. Niepewnie posuwała je do przodu. Kiedy w końcu natknęła się na jego kształt, wzięła go i przyciągnęła do siebie. Przyjrzała mu się dokładnie i odetchnęła z zadowoleniem.

- Nareszcie - mówiła do siebie. - Nareszcie zdobędę to, co od dawna do mnie powinno należeć. A gala galopu będzie idealnym miejscem do pokonania księżniczki. Wszyscy poddani przekonają się, że ja i tylko ja jestem ich prawowitą władczynią!

Na te słowa roześmiała się głośno i złowieszczo. Mury czarnej jak smoła komnaty wypełniły się nieznośnym śmiechem. Jednorożec nałożyła na szyję magiczny talizman. Jej oczy zaświeciły czerwonym blaskiem. Zdobyła go. Zdobyła legendarny Amulet Alikorna. Tak blisko...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro