Rozdział 13

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Księżniczka Twilight Sparkle stanęła na podwyższeniu. Już za chwilę miała wygłosić przemowę otwierającą najważniejsze equestriańskie święto. I to oficjalne. Nie samozwańcze jak to, na którym ostatnio była. Piekarz ustanawiający uroczystość działał jej na nerwy. Odkąd Spike rozwiesił plakaty promujące Wielką Galę Grand Galopu, ogier nie odstąpił jej na krok. Cały czas chodził za nią, próbując zdobyć jak największy wkład w przygotowania. Za każdym razem, kiedy mu odmawiała, prosił, wręcz błagał ją o możność pomocy. Z początku było to zabawne. W końcu nie każdy ogier przez całe dnie chodzi za klaczą, kłaniając się i błagając o coś. Jednak wreszcie jej się to znudziło. Było dość uciążliwe. Nawet teraz piekarz stał w pierwszym rzędzie. Uśmiechał się szeroko wprost do niej.

Twilight westchnęła z niezadowoleniem. Ogarnęła wzrokiem tłum i użyła zaklęcia uwydatniania tonu głosu. Odchrząknęła donośnie, zwracając na siebie uwagę wszystkich zebranych. W sali tronowej od razu zapanowała zupełna cisza. Było słychać tylko oddechy.

- Drodzy mieszkańcy Ponyville! – zaczęła. – Zebraliśmy się tu dzisiaj, by uczcić odzyskanie wolności. Nasz dumny kraj wreszcie stał się potęgą i wyłonił spośród zniszczeń Wielkiej Wojny. Oto właśnie zaczyna się nowy wiek, nowa era. Zostawiamy przeszłość wpatrzeni w to, co dopiero się stanie. I dlatego dzisiaj wszyscy jesteśmy razem. Tworzymy jedność, gromadząc się na najważniejszym święcie Equestrii. Drogie kucyki, oficjalnie rozpoczynam Wielką Galę Grand Galopu!

Twilight Sparkle zeszła z podwyższenia, słysząc głośne owacje tłumu. Widocznie poszło dobrze. W sumie musiało. Zrobić dobre pierwsze wrażenie na własnych poddanych to był priorytet.

Gdy znalazła się pośród kucyków, błysnęły flesze, dziennikarze gazet Ponyville tłoczyli się przy niej, prosząc o audiencję, wywiad czy odpowiedź na jakieś konkretne pytanie. W sumie nie mieli wcześniej okazji, by dostać się do władczyni. Prywatna rozmowa z Księżniczką Przyjaźni to był ogromny rarytas. Zrozumiałe, że każdy pismak chciał uzyskać głos Jej Wysokości.

- Jak to jest wreszcie spojrzeć na swoich poddanych? – wołała pomarańczowa klacz.

- Czy Equestria wygląda tak, jak Wasza Wysokość sobie wyobrażała? – pytał cyjanowy pegaz.

- Jest księżniczka najdłużej żyjącą klaczą. Długowieczność to dar czy przekleństwo?

- Jakie relacje ma Wasza Wysokość ze swoją bratanicą? – krzyknął szary kucyk ziemski.

- Masz, księżniczko, jakieś plany na stworzenie Equestrii jeszcze lepszej?

Lawendowa alikorn zasłoniła pyszczek skrzydłem, by błyski fleszy jej nie oślepiły. Wycofała się z tłumu dziennikarzy, tłumacząc, iż później zajmie się odpowiedziami na te pytania. Wszyscy zgodzili się, jednak nie dało się ukryć ich niezadowolenia. Wyłączyli sprzęt, a ci, co transmitowali na żywo, pożegnali się z widzami.

Twilight podeszła do stołu z przekąskami, gdzie zauważyła swojego smoka. Stał obok fioletowego ponczu, rozmawiając z jakimś kucykiem. Gdy księżniczka podeszła bliżej, rozpoznała w ogierze drukarza. Wydawał się inny bez tych wiecznych plam atramentu. Od razu gdy ją zauważył, skinął lekko głową. Znali się od dłuższego czasu i po prostu podarowali sobie te wszystkie sposobności.

- Jak ci poszło z Flurry, Twilight? – zapytał, dopiwszy napój.

Lawendowa klacz zmieszała się. Kilka godzin temu rozmawiała z bratanicą. Nie przyniosło to najlepszych skutków. Może to, co zrobiła było niepotrzebne albo zupełnie niedorzeczne. Przynajmniej dobrze, że draconequus nie słyszał tej potyczki słownej.

- Całkiem znośnie – powiedziała, chociaż prawda przedstawiała się inaczej. Asystent, który sączył napój, zachłysnął się na te słowa. Odkaszlnął i skierował zdziwiony wzrok na przyjaciółkę.

- Słucham? Że co?

- Słyszałeś, Spike – rzekła.

- Ale jak? To... Jak? Jak ona to przyjęła? – dopytywał z coraz większym zaskoczeniem.

- Normalnie.

- Normalnie? – powtórzył po niej.

- Przestań dramatyzować. Zachowujesz się jak Rarity – powiedziała. Powiedziała to... Imię swojej przyjaciółki bez żadnych wspomnień. Czy to możliwe, że w końcu zostawiła przeszłość za sobą? Te dręczące urywki z dawnej Equestrii w końcu zniknęły?

- A ty, Twilight – zaczął, lecz nie wiedział jak skończyć. Opuścił wycelowaną w księżniczkę łapę i odwrócił się. – Idę poszukać Flurry. Może ona mi coś powie.

- Nie! Czekaj! – krzyknęła za nim. – Nie możesz!

- Aha, nie mogę – rzekł, uśmiechając się przebiegle. – Czyli coś jednak ukrywasz, Twilight.

- Nie, ale... Flurry prosiła, by jej nie przeszkadzać.

- No cóż, trudno. Będzie musiała mi wybaczyć – odparł i zaczął zmierzać w kierunku schodów.

- Dobrze, idź, Spike! – wrzasnęła. Kilka kucyków spojrzało na nią. Jednak spotkawszy się z jej wrogim wzrokiem, wróciło do wcześniejszych czynności.

Twilight przymknęła powieki, wypuszczając powietrze. Musiała się uspokoić. Musiała zaskarbić sobie sympatię poddanych. I musiała coś zrobić z bratanicą.

Poprawiła swoją błękitną sukienkę oraz złotą koronę i skierowała się do wyjścia. Modliła się w duchu, by nikt jej nie zatrzymał. Chciała załatwić to jak najszybciej i wyprzedzić Spike'a. Na szczęście tylko ona wiedziała, gdzie jest jasnoróżowa alikorn. To, co z nią zrobiła było złe. Nie powinna uciekać od odpowiedzialności w taki sposób. To nie stawiało jej w dobrym świetle. A już na pewno nie jako władczynię całej krainy.

Starała się nie iść środkiem. Wymijała kucyki stojące pod ścianą. Gdy prawie niezauważona stanęła pod drzwiami, usłyszała wołanie. Ktoś wołał jej imię. Znała skądś ten głos.

- Twilight! – krzyknął Crystal.

- Legend? Ja ci wszystko wyjaśnię – stwierdziła, przypomniawszy sobie swój ostatni sen. Oczywiście miała nadzieję, że on nigdy się nie spełni, ale lepiej być przezornym. Przecież to, co jej się śniło wyglądało tak realistycznie. Aż za bardzo.

- Twilight, jesteś księżniczką. Księżniczką całej Equestrii. Dlaczego mi nie powiedziałaś? Faktycznie, mogłaś się obawiać, że będę cię traktował inaczej, ale jesteśmy przyjaciółmi. To wielki zaszczyt przyjaźnić się z władczynią – powiedział, kłaniając się.

- Daj spokój, Legend. Przede mną nie musisz składać pokłonów. Masz rację, jesteśmy przyjaciółmi. Prawdziwymi. I tak zostanie – przytulili się wzajemnie. Lecz błękitny ogier szybko się od niej odsunął.

- Twilight, moja siostrzenica jest twoją uczennicą – powiedział nagle.

- Czego ja się jeszcze dowiem – szepnęła do siebie. – Jak się nazywa?

- Shadow Curse. Jestem z niej naprawdę bardzo dumny. Studiuje w końcu u samej księżniczki – rzekł z dumą. Lawendowa alikorn zamyśliła się. To imię... Przecież to ona zerwała sojusz z gryfami. Właśnie przez nią Equestria straciła nowego sojusznika.

- Ale Shadow...

- Poczekaj, poszukam jej – odparł i odszedł, podskakując lekko.

Władczyni opamiętała się szybko. Miała uprzedzić smoka w odszukaniu bratanicy. Ponownie zwróciła się do głównych wrót i wyszła na korytarz. Tutaj też kręciło się mnóstwo kucyków. Wyminęła ich pospiesznie, jednak w ostatniej chwili natknęła się na dziennikarkę.

- Kiedy udzielisz wywiadu, Wasza Wysokość? – zapytała.

- Wybacz, teraz nie mogę – zbyła ją i poszła do swojej komnaty. Właśnie tam przebywała Flurry Heart. Miała nadzieję, że będzie pierwsza u celu.

Uchyliła drzwi i weszła do środka. Od razu zauważyła fioletową postać przy łóżku. Spóźniła się. Niestety.

- Twilight! Co ty zrobiłaś?! - zawołał Spike.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro