Rozdział 1

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Cloudsdale jest zamieszkiwane przez pegazy pogodowe. Jednym z nich jestem ja - najszybszy kucyk w całej Equestrii, Rainbow Dash. Utrzymuję przyjaźń z pięcioma klaczami - Applejack, Fluttershy, Pinkie Pie, Twilight Sparkle i Rarity.

Pewnego wiosennego dnia, obowiązkiem pegazów było zaplanowanie burzy. Miała na celu usunięcie wszystkich pozostałości po minionej zimie. Od samego rana miałam kopytka pełne pracy. Musiałam rozwiesić czarne chmury nad całym Ponyville. Działanie mojej drużyny ograniczało się tylko do małego miasteczka w centrum Equestrii, więc nie było to zbyt ciężkie zadanie. Jednak godziny uciekały bardzo szybko. Reszta mieszkańców sprzątała wyschnięte gałęzie. Nikt nie marnował czasu. Szczególnie ja. Im szybciej bym to zrobiła, miałabym więcej wolnych chwil na czytanie kolejnej części przygód Dzielnej Do.

Razem z innymi pegazami dokładnie zasłoniłam słońce. Po upłynięciu zaledwie kilku minut deszcz zaczął powoli spadać na, mokrą jeszcze od roztopionego śniegu, ziemię. Lądowałam na chmurze, kiedy ostatni raz spojrzałam w dół. Fluttershy, która zraniła swoje skrzydło podczas wiosennych porządków w swojej chatce, wskazywała kopytem na pobliskie drzewo. Wiatr wzmagał się na sile, a kropel wody przybywało. Zaskoczyło mnie to, że najbardziej strachliwy kucyk w całym mieście, stał nadal na otwartej przestrzeni. Przecież za chwilę miały się pojawić grzmoty na niebie, a ona jeszcze nie wróciła do domu. Bez chwili zwłoki podleciałam do niej. Gdy byłam przy niej, zorientowałam się, że wzywała pomocy.

- Co się stało? - zapytałam, lądując na trawie. Przyjaciółka odwróciła się w moją stronę i zawołała:

- Zobacz! Pisklę utknęło na tamtym drzewie. Zdejmij je! Szybko!

Wytężyłam wzrok. Faktycznie, na gałęzi siedział przerażony ptak. Zbliżyłam się do niego, póki burza nie zaczęła się na dobre. Pospiesznie zdjęłam go i znalazłam się z powrotem przy Fluttershy. Podałam go jej. Ucieszyła się i podziękowała mi. Skierowała się w stronę swojej chatki. Kiedy zniknęła z mojego pola widzenia, również wróciłam do domu na chmurze. Padłam na łóżko i wyciągnęłam spod poduszki ulubioną książkę. Zatopiłam się w lekturze. Nagle do moich uszu dobiegł głośny krzyk. Westchnęłam z niezadowoleniem.

- Czyżby kolejny kucyk potrzebujący pomocy?

Wychyliłam się i rozejrzałam dookoła. Pomarańczowy źrebak próbował zdjąć z drzewa latawiec. Podskakiwał i wymachiwał kopytami. Na początku nie rozpoznałam go, bo zasłaniały mi wirujące liście. Jednak, gdy stanęłam obok niego, okazało się, że to Scootaloo.

- Dobrze, że mnie usłyszałaś. Pomożesz mi? - zapytała tak spokojnie, jakby zabawa podczas burzy była normalnym wydarzeniem. Bez słowa zdjęłam sztucznego smoka z krawędzi gałęzi i podałam go młodemu pegazowi.

- Tylko pamiętaj. Nie baw się więcej na dworze wśród szalejących błyskawic - ostrzegłam moją największą fankę. Odczekałam kilka sekund i odwróciłam się w stronę chmury, ciągle stojąc pod drzewem. Wkoło mnie rozległ się głośny huk. Pierwszy piorun uderzył. Spojrzałam w niebo. Ogarnął mnie ogromny strach. Jeszcze nigdy wcześniej nie doświadczyłam tego uczucia. Było tak silne, że odeszła ode mnie zdolność logicznego myślenia. Całe życie w jednej chwili przeleciało mi przed oczami. Przez moje ciało przeszło wyładowanie elektryczne. Zanim straciłam przytomność, usłyszałam zanikający głos klaczy wymieniającej moje imię. Zapanowała bezkresna ciemność.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro