2.
#BRAD#
Usłyszałam jakąś awanturę przy drzwiach wejściowych. Rozpoznałem jeden głos i damski. Ten damski to... To Lily !!
Ruszyłem w ich stronę i zobaczyłem moją przyjaciółkę wrzeszczącą na jakiegoś kolesia, który chciał coś zrobić Maddie.
Współczuje kolego-pomyślałem
Szybko ruszyłem mu na pomoc, żeby chociaż trochę go oszczędzić przed małą wredotą
#LILY#
Za sobą poczułam mojego przyjaciela. Wzięłam moją siostrę i odwróciłam się do Brada.
-Weź ją do domu, albo gdzieś tylko żeby nie była w szkole i na jej terenie- mówię do niego, ponieważ czuję że to się źle skończ. Mam tylko nadzieję że się nie zmienię
Tak ja też jestem wilkiem.
Od niego wyczułam że jest alfą. I też to że prawdopodobnie jestem jego bratnią duszą.
-Maddie słuchaj pójdziesz teraz z Bradem . Mi nic nie będzie, nie martw się dobrze?- zwróciłam się do mojej siostry.Ona nie jest tym co my. Maddie jest adoptowana, dlatego, bo rodzice chcieli 2 córki. Podałam ją Bradowi przytuliłam go, bo wyczułam że się martwi. Usłyszałam warknięcie.
-Uważaj na siebie- szepnął mi do ucha Brad i poszedł z Maddie, a ona rozumiejąc że sprawa jest poważna nie robiła problemów tylko grzecznie szła koło mojego przyjaciela.
-Co ty sobie myślisz?!- warknęłam- mogłeś się od razu zmienić!!!
-Co ja sobie myślę?!?! Ja?! To ty się przytulasz do tego idioty!!
-Będę robić co chce a taki kundel jak ty nie będzie mi mówił co mam robić!!
Po tych słowach przyparł mnie do ściany .
-Po 1. Będę ci mówił ci co możesz a co nie, bo jesteś moją mate. Po 2. Jeszcze raz nazwij mnie kundlem a..
-Co uderzysz mnie?- prychnęłam przerywając mu- tylko przypomnę ci że jeśli mate skrzywdzi swoja bratnią duszę, ona może odejść. Więc jak tylko mnie uderzysz mogę od ciebie odejść a ty nie będziesz miał prawa nawet się do mnie zbliżyć.
-Dobra nie ważne..- wzdycha zrezygnowany na co ja uśmiecham się zwycięsko.
-Możesz mnie puścić?-tak dalej jestem między ścianą a tym czubem
- Nie bo tu jest wygodnie- mruknął i schował swoją twarz w moje włosy.
Idiota- pomyślałam
-Nie jestem idiotą
-Jesteś
-Może tak, ale jak już to twoim-powiedział i pocałował mnie w szyję
-Yhym.-rozpływam się pod jego dotykiem. Głupia więź mate-dobra odsuń się, bo wszyscy się patrzą.
-Niech się patrzą. Będą wiedzieć że jesteś moja
-Pierdol pierdol ja posłucham- odpycham go od siebie - Narka!
Nie minęła nawet minuta a ten pizdoklesz był już obok mnie.
-Możesz za mną nie łazić?!
-Przykro mi słońce ale też muszę iść w ta stronę
-Tylko mi nie mów że masz teraz biologie-mówię płaczliwie
-A jeśli ci powiem że mam Biologię.- zaczął się szczerzyć -Ej chwila! Skąd wiedziałaś że zaraz się przemienię?! zapytał ciszej-Ty tez jesteś wilkiem!-krzyknął
-Zamknij się idioto!
&Po lekcjach&
Dzwonek! Nareszcie kurwa dzwonek! Poszłam do szafki i kiedy wkładałam ostatnią rzecz poczułam za sobą...
Właśnie! Jak on się nazywa?
-Shawn księżniczko
-Nie dasz mi spokoju?!
-Nope. Zwieść cię do domu?
-Przejdę się
-Nie. Zawiozę cię
-Nie
-Tak
-Nie
-Tak
-Niee
-Tak! I koniec bo cie tam zaciągnę
-Ciekawe jak-prycham
-Tak- niespodziewanie jego tyłek znalazł się na wysokości mojej twarzy.
Zaczęłam kopać i walić w jego plecy. Nagle jego ręka znalazła miejsce na moim tyłku
-Puszczaj mnie!!
-Bo co zrobisz?
-Zacznę krzyczeć
-Se krzycz
-RATUNKUU!! ON CHCE MNIE ZGWAŁCIĆ!!!
Po chwili przestałam bo to i tak bez sens. Dotarliśmy do auta.
-Gdzie jechać?
-[ulica]-mówię zła
-Oj nie bądź zła
WRESZCIE DOOM!!
-To paa
-Ej a jakieś podziękowania
-Dzięki-wiem że chciał coś innego ale cóż
Z mądrej dziewczyny, dziwki nie zrobisz...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro